Otworzyłem drugie oko. Rozwinąłem lewe skrzydło. Rozłorzyłem je na całą długość, a jako że było większe i szersze ode mnie, musiałem je zginać pod różnymi kątami, aby dokładnie je zobaczyć. Złożyłem je ostrożnie ponownie. Poszarpana lodowym pociskiem dziura w membranie już prawie się zrosła. W końcu. Miałem tę ranę już z pięć lat.