Entopia
Tereny elfów => Rzeka Anora => Wątek zaczęty przez: Maud w Czerwiec 17, 2013, 20:07:11
-
To do niego wpływa rzeka. Jest bardzo duże z jednego brzegu nie widać drugiego jedynie nieprzerwaną taflę wody.
-
Wszedłem. Usiadłem po turecku tuż przy brzegu.
-
Wleciał czarny kruk i usiadł na jakiejś gałęzi obok Sirfalasa. Obserwował go uważnie.
Jesteś szpiegowany. Myślisz że cię zostawię?...xD
-
Nie zwróciłem uwagi na kruka. Wiedziałem, że prędzej czy później, Maud wyśle szpiega. Dotknąłem powierzchni wody smukłą lewą dłonią. Prawą, smoczą, zacisnąłem na Oku Północy.
____________________________________
xD Szczerze mówiąc, nie myślałem xD
-
Kruk lustrował gesty Sirfalasa. On też nie był zwykły. Miał dziwne, płonące zielenią oczy bez źrenic.
Tak wiem jestem przewidywalna.
-
Westchnąłem i spojrzałem na ptaka. A dokładniej na jego oczy. Byłem przyzwyczajony do takiego widoku, mój przyjaciel sam miał takie oczy. Tylko zupełnie białe. Bez tęczówek i źrenic. Wszyscy mieliśmy niezwykłe oczy. Oczy na odwrót (wiesz o kim mówię, nie? ;D), śnieżnobiałe kule, złote tęczówki, bez źrenic, zmieniające się oczy, oczy, w których widziało się prawdziwą burzę z piorunami, czarne tęczówki, oczy, z których nic nie dało się wyczytać, złote oczy z klepsydrami zamiast źrenic, wielkie niewinne brązowe oczy, zupełnie szare oczy, bez białka, lecz ze źrenicą, oczy pałające mądrością, lecz z radosnymi ognikami. Prawdę powiedziawszy, same dziwolągi.
_________________________________________
Wiesz o kim mówię? ;D ;) Bo już ci nie powiem, kto kto... xD W większości są na forach, gdzie jesteś też ty.
-
Kruk zakrakał ochryple.
-Dziwne-mruknął
xD
Tak skomentuje twój przydługi monolog
-
Unioslem szkarłatną brew.
- Co jest dziwne?
__________________________________
To nie był monolog. Ja myślalem xD
-
-Ty, ona- wszystko- powiedział jeszcze raz
Myślowy monolog?
-
- Ona? - uniosłem drugą brew. - Mówisz o Maud? I owszem, wszystko jest dziwne...
____________________________________
Taaaa... Cos w tym rodzaju ;D Po prostu myślałem o swoich przyjaciołach.
-
-Owszem. Ona jest niepokojąco dziwna. Skoro kazała mi cię śledzić.- zakrakał.
-
- Ta... - mruknąłem, ponownie spoglądając na gładką powierzchnię jeziora.
-
Zamilkł wtulając dziób w pióra.
-
- To może lepiej leć jej donieś, co robię. - dalej gapiłem się na wodę.
-
Spojrzał na niego przekrzywiając głowę.
-Kazała mi tylko pilnować cię i powiadomić ją w razie niebezpieczeństwa. Ale i tak uważam że to nienormalne.
-
- Ta... W razie czyjego niebezpieczeństwa? Mojego? Czy ja miałbym być dla kogoś niebezpieczeństwem?
-
-Jesteś aż tak bezrozumny? Twojego- zakrakał ponuro.
-
Parsknąłem, kręcąc głową.
- Niech się lepiej martwi o swoje bezpieczeństwo. Ja nie jestem jednym z tych, którzy gdy tylko pojawi się coś dziwnego czy wrogo nastawionego, lecą z płaczem i krzykiem, by ich ratowano. Ja obserwuję, analizuję i atakuję. Obserwuję - by ustalić ilu jest przeciwników. Analizuję - czy zagrożone są inne osoby w moim otoczeniu. Atakuję - by zabić. Chyba, że przeciwnik się podda, albo umrę. - dodałem, jakby po namyśle.
-
-To jej obowiązek- mruknął jeszcze milknąc.
-
- Żaden obowiązek. Jeśli nie chcę, by mnie chroniono, to znaczy, że tak ma być. Przez dwa miliony lat radziłem sobie sam, chroniąc siebie i swoich przyjaciół. Ja czuwałem nad ich bezpieczeństwem. Oni nad moim. Każdy chronił każdego. Gdy się rozdzieliliśmy... Nadal byliśmy czujni. Nic nie uśpiło naszej czujności przez te lata. Już od dawna nie mam kontaktu z przyjaciółmi, lecz wiem, że żyją. I tylko dzięki własnej czujności, doświadczeniu, sprytowi, zwinności i szybkości, nadal żyjemy. - przeniosłem wzrok na kruka. - Nie obchodzi mnie, czy czyimś obowiązkiem jest mnie chronić. Sam dawalem sobie radę przez te wszystkie lata i sam dam sobie radę teraz. - zamilkłem nagle, otwierając szeroko oczy.
-
-Bardzo ładnie gadasz ale nie wytłumaczysz jej tego. Ma złe doświadczenia. Prawdopodobnie nie wiesz jak zginął twój poprzednik.-zakrakał jeszcze raz ochryple wylatując.
-
Wzruszyłem ramionami.
-
Jeszcze więcej powzruszaj to cię zjem >.<"
Nudzi mi się.
-
Wyszedłem.
_________________
Spoko ^^
-
Weszliśmy. Usiedliśmy w półkolu tuż przy brzegu i zaczęliśmy rozmawiać.
_______________________________________
Potrafisz sobie wyobrazić Sirfalasa albo Maud, tańczących:
http://www.youtube.com/watch?v=L71PHP2E2kA
Bo ja nie xD
-
Nie, moja postać raczej popełniłaby samobójstwo niż by tak zatańczyła...xD
-
________________________________
xD Chodzi ci o to, że jest trudne?
Sirfalas może i by zatańczył, ale on zazwyczaj nie ma nastroju do wygupiania się xD
-
Nie ona nie lubi tańczyć w ogóle. Jej jedynym tańcem jest walka ze sztyletami.
Stworzyłam moją postać jako skrytobójczynię.
-
___________________________________________
xD
Ja właściwie nie wiem, o czym myślałem, kiedy tworzyłem postać Sirfalasa >.< xD
-
xD
-
xD
-
Nadal rozmawialiśmy. Tak dawno się nie widzieliśmy, ze mieliśmy dużo zdań do wymienienia.
-
- A jak tam u Graywinga? - spytałem Dartimiena. Ostatni raz widziałem cobara na jego weselu. Jego żona, Thayla, również miała się dobrze.
- Świetnie. Przynajmniej narazie. - mruknął krótko Dartimien.
- Masz z nim jakiś kontakt?
- Nie. Urwał się, kiedy przybyłem do Que-teh.
Westchnąłem.
- A Kang? I reszta? - zwróciłem się do Slitha.
- Wszystko dobrze. Wciąż są w drodze do Teyr. Mamy nadzieję, że wkrótce będzie bardziej bezpiecznie. - odparł sivak.
- To chociaż tyle.
- No - przytaknął. - Zawsze coś. Na razie gobliny nie zaatakowały. Hobgoblinów też nie widać. Ja urwałem się tylko na chwilę, akurat przechodziliśmy obok. Dogonię ich w tydzień, bez używania smoczej postaci, jeśli będę tu jeszcze kilka dni.
-
Kiwnąłem głową w zamyśleniu. Nagle wstałem.
- Muszę iść... Na chwilę. - wyszedłem. Moi przyjaciele wymienili spojrzenia, co oznaczało niemą rozmowę. Dartimien i Elsa wstali i wyszli.
-
Slith, Giovanna i Logan dalej rozmawiali.
-
Wszedł Dartimien, dając znak głową Slithowi. Sivak wyszedł.
-
Dartimien, Gio i Logan wyszli.
-
Wszedłem, a za mną wciąż kłócący się Slith i Gio.
-
Usiedliśmy na brzegu jeziora po turecku.
-
Zacząłem coś tłumaczyć Slithowi i Giovannie, rysując plan tego na ziemi szponem.
-
Slith i Gio słuchali mnie, raz po raz przytakując.
-
Wyjaśniłem co chciałem i Gio zabrała głos.
-
Po jakimś czasie, Slith przerwał Gio. Słuchałem go w skupieniu. Giovanna zapewne rozmyślała, jak mu przerwać i wszcząć kłótnię.
-
Wjechałam tyle że po drugiej stronie. Usłyszałam za sobą kroki konia. Gorlan zarżał cicho. Kucnełam na nim wyciągając ręce i wspinając się na najniżej zwisającą gałąź.
-
Slith przerwał i wszyscy troje spojrzeliśmy na Maud.
-
Burknełam coś pod nosem widząc postacie po drugiej stronie. Kroki urwały się ale zostałam na drzewie jak sowa.
-
Patrzyłem na Maud. Slith również. Gio skorzystala z okazji, wstała i kopnięciem rozmazała mój i Slitha plan, narysowany na ziemi. Spojrzeliśmy na nią powoli. Znów usiadła.
-
Usiadłam zwieszając nogi. Obserwowałam konia. Gdy odprężył się wreszcie ześlizgnełam się na dół.
-
Westchnąłem i nadal gapiąc się na Maud, zacząłem rysować plan od początku. Slith opadł na trawę.
-
-Dzięki-szepnełam do konia. Parsknął. Spojrzałam na jezioro. Spojrzałam na konia. Ten zniknał i z cichym pyknięciem pojawił po drugiej stronie. Weszłam do wody zmieniając się w tygrysa i zaczęłam płynąć.
-
Narysowałem plan i spojrzałem na Gio. Miała zamknięte oczy, a czarno-białe włosy powiewały na wietrze. Zerknąłem na Slitha. Sivak leżał na trawie, wpatrując się w niebo. Odwzajmnił moje spojrzenie.
-
Konik spokojnie stuknał kopytem w ziemię i zaczął skubać trawe. Byłam w połowie jeziora.
-
Slith usiadł ponownie. Zaczęliśmy rozmawiać.
-
WYpłynełam wreszcie otrzepując się z rozmachem. Przemieniłam się w człowieka wyciskając wodę z włosów.
-
Zerknąłem na Maud i dalej rozmawiałem ze Slithem.
-
Spojrzałam na Sirfalasa. Gorlan zarżał nagle głośno i odskoczyłam w bok. Sohan zmaterializował się nad obok. W dłoni trzymał buteleczkę wyrwałam mu ją spoglądając na etykietę.
-
Spojrzałem bez zainteresowania na nowo przybyłego i wróciłem wzrokiem do Slitha. Po chwili wstałem, sivak i Gio również.
-
-Sen?-prychnęłam-Chciałeś mnie...uśpić? Naprawdę?
-Nie powinnaś tam iść. przecież sobie nie poradzisz! Nie możesz tam iść!-warknał i zamilkł dostrzegając że popełnił błąd.
Zmrużyłam oczy.
-Nie mogę? A kto mi zabroni?-syknełam.
-
Giovanna podeszła do Slitha i zaczęli rozmawiać. Spojrzałem na niebo.
-
Prychnełam.
-Odpowiadam za siebie. To tylko krótki wypad. Nikt nie zauważy.-mruknełam.
-
Dźgnąłem Slitha łokciem. Zaczęliśmy rozmawiać.
-
-Błagam cię-jęknął- Gdy ostatnio tak mówiłaś wybuchło pół zamku.
-To był wypadek-burknęłam.
-
Spojrzałem na niebo.
-
-Dobra. Ale idę z tobą-mruknął.
Pokręciłam głową.
-
Zamknąłem oczy.
-
-Ty nie możesz iść. Byłeś tam wtedy. I nie do końca pamiętasz gdzie.-burknęłam.
Sorka za tak długą nieobecność. W szpitalu byłam.
-
Otworzyłem oczy. Spojrzałem na Slitha.
- A jeśli to Khellendros?
Slith wytrzeszczył na mnie oczy, a Gio spojrzała na nas.
- To chyba niemożliwe...
Spoko. Mnie też długo nie było.
-
Jęknął.
-Dobra puszczę cię.-warknął.
-To że Cassie wtedy omal nie straciła życia nie znaczy że ze mną będzie to samo.-przewróciłam oczami.- A tak przy okazji teraz nie pójdę. Jest za późno.Wskazałam na słońce chylące się ku zachodowi.
-
- Możliwe... A jeśli z tego powodu poszdł swoją drogą? - Gio zmrużyła oczy.
- Dobra, wrócimy do tego później. - uciąłem, wpatrując się w horyzont.
-
Skinął głową. Rozejrzałam się odruchowo gdy pysk konia dźgnał mnie w ramię prawie zwalając z nóg. Uniosłam brwi spoglądając na konia.
-
Usiadłem po turecku tuż przy brzegu rzeki. Slith i Giovanna również.
Który av lepszy? Ten co mam teraz, czy któryś z tych:
1)
http://fc07.deviantart.net/fs27/f/2008/080/3/7/qilin_from_the_artbook_by_heise.jpg
2)
http://th06.deviantart.net/fs32/PRE/f/2008/222/2/9/horse_by_heise.jpg
3)
http://fc08.deviantart.net/fs71/f/2009/344/5/6/the_fighter_by_heise.jpg
4)
http://fc02.deviantart.net/fs27/f/2008/066/c/d/sample_page_from_new_artbook_by_heise.jpg
-
Gorlan zarżał w sposób który bardzo przypominał śmiech. Był całkowicie osiodłany wraz z jukami. Do nich przywiązany był płaszcz o piaskowej barwie.
Mi się podoba nr. 2
-
Weszli Dartimien, Logan w wilczej postaci i Elsa jako kotka.
Thx ^^
-
Prychnęłam. Sohan uniósł brwi spoglądając na konia.
Wyszłam prowadząc Gorlana. Sohan też.
Przyjdź do swojego gabinetu sam na chwilę. Maud ma sprawę.
-
Zebrałem się z westchnieniem i wyszedłem. Reszta dalej rozmawiała.
::)
-
Elsa, Dartimien, Slith, Gio i Logan wyszli.
-
Wszedłem razem z Dartimienem, Elsą, Giovanną, Slithem i Loganem. Usiedliśmy po turecku nad brzegiem jeziora.
-
- Doppelganger - rzucilem, jakby bylo to haslo. Zastanowilem sie, po czym spojrzalem na Dartimiena.
- Eeee... Rrrr... Rrrrrrrrr... Reghar - Dartimien wydawal sie wielce z siebie zadowolony. Unioslem brew.
- Naprawde? Tylko na to cie stac? Reghar? - westchnalem. - Reghar to nie mistyczny stwor. Reghar to rasa krasnoluda. - przypomnialem.
- Oj tam, czepiasz sie. - Dartimien przewrocil oczami.
- Zmienmy zasady gry, bo przeciez nigdy nic nie wymyslimy. - jeknela Elsa. Siedziala obok Dartimiena, naprzeciwko mnie. Z jej drugiej strony siedzieli Slith i Logan, a pomiedzy mna i Dartimienem siedziala Giovanna. - Wszystko konczy sie na "r".
- Fakt. - przyznalem jej racje. - Moze skoro ja mowie: Doppelganger, to wybiore osobe i podam mu litere, na ktora ma sie zaczynac nazwa potwora?
- O, to jest dobry pomysl. - przytaknal Slith. - Sirfalas, Elsa - prowadzicie.
- Yeah! - zasmiala sie Elsa.
- Dobra, dawaj te litere. - zniecierpliwil sie Dartimien.
- Moze... "R". - usmiechnalem sie do niego slodko, co wygladalo jak polaczenie "=3" i ";D".
-
Dartimien spojrzał na mnie spode łba.
- Reem. - odparł w koncu. - Masz swojego potwora.
- To wół. - oświadczyłem dobitnie.
- Ale magiczny. - podkreśliła Elsa, podnosząc palec. Zaczęliśmy się śmiac.
- Dobra. To moooze... Elsa. - wybral Dartimien. - Na litere... "W".
-
Elsa spojrzala na niego z politowaniem.
- Dartimien... Na "w"? To banalnie proste. Wyverna.
Dartimien tylko przewrocil oczami.
- Litera - przypomniala Elsie Giovanna. Kotka skinela glowa.
- Niech bedzie... "H". Logan.
-
Weszliśmy nadal niewidoczni. Zadanie miało być proste. Zabić rybaka. Żadnych dodatków do śmierci. Westchnęłam ciężko spoglądając na małą łódeczkę płynącą po jeziorze.
-
Logan zamyslil sie.
- Huldrefolk. - wyszczerzyl sie po chwili do Elsy. - Slith, masz "M".
Wyczulem czyjas obecnosc. Poweszylem chwile w powietrzu. Po chwili wystawilem jezyk. Byl on dlogi, cienki i rozdwojony na koncu. Wezowy. Posmakowalem nim powietrze, wyczuwajac won, o ktorej wciaz pamietalem, dziwne by bylo gdybym nie pamietal. Wysunalem jezyk jeszcze raz; zatrzepotal w powietrzu i zniknal w mich ustach. Odmienilem go na normalny, ludzki i zaczalem analizowac won. Po sekundzie odgadlem, ze to Maud wyczulem i tego drugiego kotolaka, ktorego imie znalem, ale nie zaprzatalem sobie nim teraz glowy. Slith po mojej prawej, siedzacy prawie obok mnie, gdyz dzielil nas jeszcze Logan, zamyslil sie.
- Niech bedzie minotaur, bo cos dzisiaj nie mysle. - zasmialsie cicho. - Moze Sirfalas. "I".
- Irdowie... - odparlem, przeszukujac wzrokiem oczu przeslonietych wewnetrznymi powiekami teren. Szybko zorietowalem sie gdzie znajduje sie Maud, choc jeszcze jej nie widzialem.
-
-Pytanie, mam go zadziabać nożem czy utopić?-spytałam cicho napinając się do skoku do wody.
Alagan wzruszył ramionami. Jęknęłam cicho.
-Niech cię...-warknęłam wchodząc do wody. Zanurkowałam. Wilk nadal siedział sobie na brzegu radośnie wymachując ogonem.
-
- Litera - przypomnieli mi chorem Logan, Giovanna i Elsa. Przewrocilem oczami i usmiechnalem sie lekko. - "G".
To to nie jest ten twoj kotolak, jak-mu-tam Will? O.o xD Cos mi sie pokickalo xD
-
Chyba wprowadziłam za dużo postaci. Małe wyjaśnienie:
Sohan- potrafi zmienić się we wszystko dzięki klątwie która spoczęła na jego rodzie...Dawny przyjaciel Maud
Alagan- taki jak wyżej wymieniony ale jego postaci jest mniej
Will-wróg Maud, kotołak
-
Eeee... Okeeey, ni kumam, ale ok xD
-
Wynurzyłam się kawałek dalej nabierając powietrza.
Tego jest więcej np: Daren ale jego już wyjaśniac nie będę.
-
- Osoba. - odezwal sie znowu chorek glosow. Przewrocilem oczami jeszcze raz.
- Giovanna.
- Hehe... Giovanna. - odparla dziarskim tonem wadera w postaci dziewczyny. - Bo ja jeste potworzaste stworzenie.
Zaczelismy sie smiac.
- "K". Dartimien.
-
Zanurkowałam pod łódkę. Wyjęłam duży nóż i wbiłam go w drewno. Zaczęłam wycinać dziurę. Łódź zaczęła tonąć. Aby rybak nikogo nie zaalarmował wciągnełam go do wody.
-
Spojrzalem na Maud topiaca rybaka, zastanawiajac sie co ona w ogole wyrabia i po co.
- Kappa. - Dartimien wskazal na Logana. - "F" i nie wymyslisz, Logan.
-
Wynurzyłam się wreszcie i zerknęłam na martwe ciało. Ruszyłam się z powrotem do brzegu.
-
- Efff... No to może... Fyyyy... Faaa... Faerie! - krzyknął w końcu Logan, unosząc rękę do góry zwycięskim gestem. - Jest! Chociaż raz! Elsa! Tym razem przegrasz! Masz "k".
-
Usiadłam na brzegu. Zerknęłam na broń którą złożyłam tam przed skokiem do wody. Uniosłam wzrok i wlepiłam go w Sirfalasa i resztę. Z niewiadomych powodów zdawali się być mi znajomi.
-
- Kanima! - odparła Elsa. - Slith, może "S".
-
Zmarszczyłam brwi. Alagan powiódł za moim spojrzeniem. Warknął krótko.
-Chodź, idziemy-burknął.
-
- Ssss.. Ssseee... Sssuuu... Sssiii... Hah, Sirfalas! - wymyślił w końcu Slith, przewracajac białymi oczami. - Nie no, może lepiej smok.
- Wszystko jedno, oba łuskowate i wredne. - zaśmial się Logan.
- Giovanna. Masz "H".
Spojrzałem na Maud z cieniem zainteresowania. Po minie Maud można było się dowiedzieć, że nie poznała nas. A myśleć, że minął tylko miesiąc.
-
-Al...Kim oni są? Mam wrażenie, że ich znam ale sobie nie przypominam-westchnęłam ciężko.
-
- Znowu "H"? - skrzywila sie. - Hydra. Sirfalas, "B".
- Bazyliszek - mruknalem bez zastnowienie.
- Litera - przypomnial mi chor znudzonych glosow.
- "A".
- Osoba... - moj "chor" przewrocil oczami.
- Dartimien. - slyszalem slowa Maud, choc nieco niewyraznie. Zdziwiony patrzylem na nia, zastanawiajac sie, dlaczego nas nie poznaje. Akurat nas dalo sie zapamietac raz na zawsze, choc wiekszosc wolala nas juz nigdy nie spotykac. Szczerze, nie dziwilem sie.
-
-Możesz ich nie pamiętać...Znasz wiele osób-burknął.
Skrzywiłam się.
-Nie pogrywaj sobie tak ze mna-jęknęłam rozżalona-Ty coś wiesz...
Pokręcił łbem.
-Noo...Ale oni...Ja muszę ich znać. Mam takie dziwne uczucie...Nie podoba mi się to.-mruknęłam.
-Daren ci pomoże-warknął.
-Daren, Daren...Daren mi nie pomoże. On chce przywrócić moje wspomnienia? Szczerze w to wątpię. Mam wrażenie że szczelnie zamyka klapkę w moim umyśle-burknęłam
-
Dartimien przewrocil oczami.
- Ciagle ja. Moze wyjde na prowadzenie?
- Marna szansa. - prychnal Logan. - Stary, my jestesmy na samym koncu.
- Jest az tak zle? - spytal Dartimien Logana, szczerze przerazony. - Ostatnio bylem przedostatni.
- Ty to masz powalajaca logke. - wtracil sie Slith.
- E, kto mi sie czepia mojej logiki? - obudzila sie nagle z letargu Elsa. - To moja logika jest powalajaca!
Spojrzalem na Else.
- Jesli twoja logika jest powalajaca, to co dopiero moja. Moja jest... Powalajaca. - wyszczerzylem sie do kotki. - Albo jeszcze lepiej...
- Ekhem. - chrzaknal Dartimien. - W tej chwili wlasnie mowisz to samo co ona.
- Jeszcze lepiej... - zamachal reka Logan. - Jeszcze lepiej co?! - nie wytrzymal, gdy zamiast skupic uwage na nim, spojrzalem nierozumiejac na Dartimiena.
-
Alagan wyglądał jakbym dała mu w twarz.
-Gadasz głupoty-prychnął-Daren chce ci pomóc, a ty jesteś niewdzięczna
Spuściłam wzrok.
-
- Eee... Dartimien, po prostu mow.
- Aaaaa...
- Co: aaa? - zdenerwowala sie Giovanna.
- No, mysle nad potworem, nie?
- Aaa...
- Yeah! Akromantula! - wymyslil Dartimien.
- Osoba i litera. - przypomniala Elsa. - Jeju, z wami nie da sie grac.
Dartimien prychnal.
- "E". Elsa.
-
-A ty mu wierzysz-mruknełam.-Wierzysz w największe głupoty które on wygaduje. Co jest nie tak, Alaganie?
Spojrzałam na niego ale po chwili gdy nie zareagował odwróciłam wzrok. Zebrałam broń z ziemi.
-
- Eeee... Eeeee... Eeee...eelllf. Elf. - wykombinowala Elsa, jakby sama byla zdziowiona, ze na to wpadla. - Gio, "Y".
- Yeti - mruknela Giovanna. - Nie mowi sie "Y", tylko "ygrek".
- Chyba "igrek" - parsknal zduszonym smiechem Logan. - Nie no, kabaret.
-
Westchnęłam ciężko. Było coraz gorzej. Jakbym nie mogła otworzyć jakiejś szczelnie zamkniętej klapki w umyśle.
-
- Zycie, zycie, jest nowela... - zanucila Elsa z westchniemiem padajac do tylu na ziemie.
-
Skupiłam się. Ale cóż...Nie udało się.
-
Zaczelismy gapic sie na kotke, jakby spadla z ksiezyca. Zastanawiajac sie przy tym istotnie, czy z niego spadla.
-
Alagan spojrzał na mnie. Westchnełam ciężko.
-Dobra, idziemy-burknął.
-
- Elsaaa... Litera - przypomnielismy jej.
- A, no tak. Moze... "L". Sirfalas.
-
Spojrzałam na niego minę i uśmiechnęłam się nieco.
-Nie bądź tai ponury. Załóżmy że ci wierzę-przewróciłam oczami.
-
- E, a nie powinnam byc ja? - zmarszczyla brwi Giovanna. - A tam, dobra. Przyjmijmy, ze teraz Sirfalas.
- L... - mruknalem, myslac usilnie. - L... Lunaballa...?
- Osoba i... - zaczal Slith.
- Dobra, juz mi sie nie chce. - przerwala mu Elsa.
-
-Nie możemy zakładać że mi ufasz.-teraz był śmiertelnie powazny.
-
Przewrocilismy oczami.
- Tobie nic sie nie chce. - Slith spojrzal na nia z mieszanka politowania i poirytowania na twarzy. - Czy chociaz raz zrobilismy cos do konca, bo ci sie chcialo?
- Co nie zmienia faktu, ze ja i Elsa wygrywamy. - wtracilem sie, chcac przerwac zblizajaca sie klotnie Sivaka i kotki.
- Wlasnie, jak sie ma ranking? - zainteresowal sie Slith, co uznalem za swoje osobiste zwyciestwo. Dartimien spojrzal na niewielka gliniana tabliczke, ktora zawsze ze soba nosil.
- Sirfalas i Elsa na I miejscu. Na II jest Slith, na III Giovanna. Na IV ja - zauwazyl zgryzliwie. - A na V Logan.
- Yeah! Zobaczysz, ze cie jeszcze wyscigne! - zaspiewala ze szczescia Elsa.
- Czemu my zawsze rywalizujemy ze soba? - spytalem, nachylajac sie w kierunku Dartimiena, zeby zobaczyc plytke i przywolujac na twarz wyraz niezadowolenia. - Czemu choc raz nie moge byc pierwszy sam?
- A czemu choc raz nie moge byc zeczywiscie pierwszy, a nie pierwszy od tylu? - zajeczal Logan, takze nachylajac sie nad plytka.
-
-Czemu?-mruknęłam.
-Jeśli już działamy razem musisz być mnie pewna. Jeśli kiedyś każę zrobić cię coś czego nie będziesz pewna musisz mi zaufać.
-
Mam mam wiadomość choć może trochę wcześnie ;-;
No więc dnia 28 stycznia jadę do szpitala do Warszawy...(Coś tam nie tak z nerkami, i hormonami nadnerczy, bo w trakcie badania hormonów znaleźli w nerce guz)
I nie będzie mnie pewnie z tydzień.
-
Ok ._.
-
Co?
-
No nic, mówię tylko, że ok? ::) Po prostu szkoda ;-;
-
Cóż...To ja będę siedzieć w tym szpitalu...Nie załamuj się...xD
-
Mój Boże jak ta piosenka obrazuje moją postać...Razem z bohaterką...Najbardziej pasuje chyba fragment od 0:44 do 0:57.
http://www.youtube.com/watch?v=5BSY_bsfIvk (http://www.youtube.com/watch?v=5BSY_bsfIvk)
-
::)
Szkoda tylko, ze na moim kompie nie ma glosu xD A w radiu w tej samej chwili lecial Walc Wiedenski (Jesli to byl Walc Wiedenski, i jesli to w ogole byl Walc xD), wiec wiesz xD
-
xD
Mogem napisać słowa...xD
-
_________________________________
To napisz xD
-
Najbardziej pasujący fragment
Na zboczach gór biały śnieg nocą lśni
i nietknięty stopą trwa.
Królestwo samotnej duszy
a królową jestem ja.
Posępny wiatr na strunach burzy w sercu gra.
Choć opieram się to się na nic zda.
Niech nie wie nikt,
nie zdradzaj nic,
żadnych uczuć,
od teraz tak masz żyć.
Bez słów,
bez snów,
łzom nie dać się,
lecz świat już wie.
-
Fakt, pasuje jak ulal xD
-
Spojrzałam na niego.
-Spokojnie...Wypełnię twój rozkaz. Ale nie muszę ci ufać. Mam ufać sobie.
Nie? Też tak myślę...xD
-
Dartimien schowal plytke z powrotem. Nikt nie odpowiedzial na moje i Logana pytania.
Heh, tez czasami znajduje takie rzeczy, ktore jak ulal pasuja do moich postaci xD Np. piosenka Maroon 5, "One More Night"
http://www.tekstowo.pl/piosenka,maroon_5,one_more_night.html
Idealnie glos Slitha, gdy probuje spiewac xD
-
Wilk warknął i cofnęłam się o krok.
-Nie igraj ze mną Cas-mówił cicho ale wyraźnie.
xD
-
- I co teraz? - jeknela przeciagle Elsa, zmieniajac sie w kotke.
-
Cofnęłam się jeszcze krok i jeszcze jeden i...wpadłam do wody. Wynurzyłam się i roześmiałam widząc jego osłupiałą minę.
-
Nikt jej nie odpowiedzial. Dartimien wyciagnal z jeszcze innej kieszeni (a mial ich chyba ponad setke) jakis pomiety kawalek pergaminu. Wygladzil go i zmarszczyl brwi. Pokazal go nam. Byl na nim narysowany blekitny smok i dwie osoby. Jedna z nich byla kobieta z krotkimi czarnymi wlosami w niebieskiej zbroi, trzymajaca chelm, robiony na podobienstwo smoczego lba. Druga byl kender, odziany w jaskrawo pomaranczowe nogawice, zielona koszule i korzuch, z licznymi sakwami i hoopakiem. Wlosy mial zwiazane w dluga kite na czubku glowy. Postacie byly podpisane, obok smoka widnial napis: Khellendros, Burza Nad Krynnem. Obok kobiety, Kitiara Uth Matar, a przy kenderze, Tasslehoff Burrfoot. Dartimien podal szkic Slithowi, ktory spojrzal na druga strone. Rysunek podpisany byl: Smoki Zimowej Nocy.
-
Spojrzałam na niego nadal siedząc w wodzie. Uniósł drwiąco brwi...Jako człowiek. Nawet nie zauważyłam gdy sie przemienił.
-Czasami martwię się stanem twojego zdrowia umysłowego-mruknął i wyciągnął rękę.
Chwyciłam jego dłoń pozwalając się podnieść nadal chichocząc.
-
- Kto to narysowal? - spytalem prawie rownoczesnie z Giovanna.
- Nie wiem. - Elsa przejela skrawek papieru i zaczela go ogladac ze wszystkich stron. - Tu jest tylko napisane: Smoki Zimowej Nocy.
- Nic nam to nie mowi, prawda? - spytal Logan.
- Mowi. - mruknalem. - I to wiele...
Dartimien i Slith kiwneli glowa.
-
-Hej, nie jest jeszcze ze mną tak źle...-westchnełam z uśmiechem.
-
Pergamin przejela Giovanna.
-
-Nie byłbym taki optymistyczny.
-
Gio oddala szkic Slithowi, A Slith po chwili Elsie.
-
-A ja tak-uśmiechnęłam się do niego.-Dobra, jeśli mamy iść to chodźmy.
-
Elsa złożyła kartkę i oddała ją Dartimienowi, który schował ją z powrotem. Prawdopodobnie sam się dziwił, co kryje się w jego bezmiarze kieszeni. W tej samej chwili Slith spojrzał w bok i dostrzegł Maud.
- O, nie jesteśmy tu sami! Nareszcie jacyś... Ekhm, niech bedzie: ludzie. Hej, to Maud! No nie? To...
- Tak, wiemy, to Maud. - ucięła Elsa. - Zrozum, że jak będziesz tak wrzeszczeć, to nas usłyszy, a może chce pozostać niezauważona, nie? Przecież nas zna, podeszłaby do nas, gdyby chciała.
- Eee... No tak. - przyznał jej niechętnie rację Slith.
-
Wyprostowałam się gwałtownie wbijając w nich wzrok.
-Al...Oni znają moje imię-mruknęłam półgębkiem.-To zaczyna się robić dziwne.
Przewrócił oczami.
Zauważyłam że nie używam imienia Dante, które nawiasem mówiąc bardzo lubię...Mam problem z wymyślaniem imion postaci a takie fajne imię pozostaje nieużyte ;-;
-
Wszyscy wgapiliśmy się w Maud.
Heh, właśnie dlatego nie chcę, żeby imię Sirfalasa pozostało zapomniane. Chcę, żeby nadal na którymś forum istniał.
-
Pomachałam im z niepewną miną.
-Maud łaskawie możesz mi wyjaśnić...-nie dokończył.
-Nie mam pojęcia o co chodzi. Nie wiem kim są.
-
Slith odmachał z uradowaną miną.
-
Uśmiechnęłam się.
-Nie sądzisz że powinniśmy się wycofać?-spytał unosząc brew.
Zastanowiłam się czy to ma być sprawdzian czy nie.
-Nie sądzę żeby mieli groźne zamiary. A w razie czego nie martw się obronię cię-wyszczerzyłam się w uśmiechu.
Prychnął zakładając ręce na piersi.
-
- I co, ida tu? - spytal Logan, ktory nie widzial nic zza nas wszystkich.
- Nie, nad czyms sie zastanawiaja. - mruknalem. - Czy to mozliwe, ze Maud nas nie pamieta?
- Watpie, nas wszyscy pamietaja. - zasmiala sie Elsa.
- Taa... A pozniej maja z naszego powodu koszmary. - Giovanna parsknela i usmiechnela sie.
-
Dźgnęłam Alagana w ramię i zdecydowanym krokiem ruszyłam naprzód. Przystanęłam w odległości pozwalającej na skuteczną ucieczkę. Przekrzywiłam głowę jak kot gdy patrzy na coś nowego.
-Mam pytanko...Kim jesteście?
-
Zaczelismy gadac wszyscy naraz. Wlasciwie i Elsa siedlismy z boku, czekajac az sie nieco uciszy. Gio rowniez sie nie odezwala.
- ...Log...
- ...Dart...
- ...Sli...
- ...Nie pam...
- ...An...
- ...Imien
- ...Jak...
- ...It...
- ...Co t...
- ...El...
-
Stałam tak osłupiała próbując coś z tego wyłapać.
-
Gio i ja westchnelismy. Uderzylem kantem dloni Slitha w szyje, przez co stalo sie o polowe ciszej. Giovanna walnela Logana w tyl glowy. Wilk upadl do przodu, zaczepiajac o Dartimiena, dzieki czemu zrobilo sie zupelnie cicho. Logan i skrytobojca mierzyli siebie nawzajem i Giovanne wscieklym spojrzeniem. Gio nie pozostala dluzna, warknela cos pod nosem, wstala i podeszla do Maud. Reszta rowniez wstala, tylko Slith wciaz siedzial, duszac sie.
- Giovanna.
- Elsa. Mam pytanie, nie pam...
- Logan.
- Dartimien.
- Ale nie pam...
- Sirfalas.
- Sli-th... - wykrztusil z ziemi Sivak.
- Ale jak mozesz nas nie p... - sprobowala jeszcze raz Elsa, ale Gio i Dartimien zmerzyli ja wscieklym wzrokiem i zamilkla, gapiac sie na nich spode lba.
-
-A powinnam pamiętać?-spytałam nieco ciszej. Obrzuciłam Alagana pytającym spojrzeniem. Potrząsnęłam głową.
-W zasadzie...Mam jakieś mgliste przebłyski. Coś jak przeczucie, że coś tam sie powinno zdarzyć. Ale nie, nie pamiętam-westchnęłam. Czułam na sobie spojrzenie towarzysza. Zaraz powie, że mam się zamknąć, że idziemy i zaprowadzi mnie do Darena, który wniknie do mojego umysłu.
-
- No raczej. - prychnela Elsa. - Wszyscy nas pamietaja.
Zasmialem sie.
- Tylko wiekszosc woli nas nie pamietac.
- Zapomnialas wszystko przez miesiac? - nie mogl sie nadziwic Logan. Ja i Dartimien przewrocilismy oczami.
- Siedziales nad jeziorem przez miesiac? - napadlismy na niego.
- Nooo... Taaak...
- No to masz odpowiedz na swoje pytanie. - skwitowal Dartimien, ponownie zwrcajac wzrok na Maud.
-
-Przez miesiąc?-zamrugałam. Szybko przekopałam wspomnienia znów napotykając ten irytujący mur.
-Nie przypominam sobie. W każdym razie pamięć mam dobrą...
-
- Kto wie, co sie kryje w rumowiskach twojej pamieci, zagrzebane i zawalone gdzies gleboko. - mruknalem.
-
-A jego nie pamiętacie?-wskazałam do tyłu gdzie stał Alagan nie zainteresowany rozmową.
-
Spojrzalem na niego bez zainteresowania.
- Nie znam.
-
-On ma przynajmniej komplet wspomnień. Ja najwyraźniej nie...Albo ktoś mi czegoś dosypał, albo manignował w moim umyśle. Albo...-zaczęłam zastanawiać się nad tą kwestią.
-
- Najwyrazniej to ten Daren, o ktorym wczesniej mowilas. - Slith podniosl sie ciezko z ziemi.
-
-On?
Alagan syknął jakbym nadepnęła mu na stopę.
-Musimy już iść-burknął.
-Ale...
-Nie ma ale, i tak mi sie dostanie od Darena-warknął.
Zignorowałam go.
-On?-powtórzyłam-Po co miałby to robić?
-
- Bo ja wiem? - parsknal Slith. - Nawet nie wiem co lub kto to jest. Po prostu slyszalem jak mowilas - zreszta, wszyscy slyszelismy, wiec nie wymyslilem sobie tego - ze to cos lub ten ktos grzebal ci w umysle.
Elsa, Dartimien i ja przytaknelismy.
-
-On jest moim szefem ma prawo grzebać mi w umyśle.-mruknęła marszcząc brwi.
-
Prychnąłem.
-
-Grzebał w umyśle chyba wszystkim którzy weszli do naszej kryjówki. Mnie też musiał.
-
Prychnąłem ponownie.
-
-Jak inaczej sprawdziłby czy wszyscy nie zdradzimy go? Najchętniej by nas pozabijano ale jeszcze nikt się nie odważył. Przecież słynny z miłości baron nie chciałby żeby ktoś dowiedział się o tym że zlecił zabójstwo-uśmiechnełam się krzywo.
Alagan prychnął marszcząc brwi. Z zaciekawieniem obserwowałam jak nachmurza się coraz bardziej.
-
Wzruszylem ramionami.
-
Mruknęłam coś pod nosem.
-
Przeciągnąłem się i zamyśliłem.
-
-Mnie nikt w umyśle nie grzebał-mruknął Alagan cicho. Spojrzałam na niego.
-Nie? A jak..?
Wzruszył ramionami.
-
Slith i Elsa wciagneli w rozmowe Dartimiena. Z wymiany zdan wynikalo, ze rozmawiaja wlasnie o Slithcie.
-
Uniosłam brew.
-Wyjaśnienie? Jak uniknąłeś tego?
Prychnął.
-To złożone...
-
- Trza ulozyc o tobie wiersz. - zasmiala sie Elsa, kierujac swoje slowa ku Slithowi. - Tylko jak wpasowac tam: "wysoki", "srebrny", "biale galy", "glos jak Prince" i "smok"?
- Glos jak Prince? - Slith przewrocil oczami. - Bez przesadyzmu...
- To sprobuj kiedys zaspiewac "Purple Rain". - zasmiala sie znowu Elsa.
- Pozyjemy zobaczymy. - dodal Dartimien.
-
-Co jest złożone?
-To jest gra! W każdym razie gra...
-Bardzo złożona, hę?
Skinął głową. Jakoś mu nie uwierzyłam.
-
Slith przewrocil tylko bialymi oczami, mamroczac cos pod nosem o Prinsie i "Purple Rain".
-
-Udało ci się już odpieczętować Hyōrinmaru?-spytał.
Wyjęłam katanę przewracając oczami na tak nagłą zmianę tematu (chciałam napisać klimatu, za dużo gegry...xD).
Zanpakutō- miecz (lub inna broń, najczęściej jednak miecz) posiadająca duszę. Ma własną osobowość, ale jest uzależniona od swojego pana. Mają natury żywiołów. Posiadają postać zwierzęcia. Posiadają dwie 3 formy...Normalną (to jest zwykła broń), Shikai (broń z drobnymi zmianami) i Bankai (może przybrać postać olbrzymiej postaci, jakiejś magii czy innych.
Mały opis o technikach i działaniu miecza:
W zapieczętowanej formie Hyōrinmaru wygląda jak normalna katana z wyjątkiem tsuby, która przypomina kształtem czteroramienną, brązową gwiazdę. Rękojeść utrzymana jest w błękicie i odcieniach granatu. Zmienia się, gdy Hitsugaya sięga po miecz. Ostrze jest dłuższe niż większość Zanpakutō, ma ok. 1.4 m,
Hyōrinmaru jest najsilniejszym Zanpakutō używającym lodu.
Shikai: Hyōrinmaru jest uwalniany przez komendę Zasiądź na tronie mroźnego nieba (sōten ni zase). Wtedy Hyōrinmaru wydłuża się i uzyskuje ostrze w kształcie półksiężyca przyłączonego do rękojeści poprzez metalowy łańcuch, który rozwija się na życzenie użytkownika. Łańcuch może być użyty sam w sobie do ataku przeciwnika lub unieruchomienia go.
Specjalne zdolności Shikai:
Specjalne zdolności Shikai: Hyōrinmaru pozwala Hitsugayi kontrolować wodę i lód. Jego cięcia wytwarzają ogromną ilość energii duchowej, która ulatnia się na końcu ostrza, kreując strumień lodu, który kształtem przypomina chińskiego smoka. Smok przelatuje w kierunku przeciwnika i natychmiastowo zamraża wszystko, co jest w stanie dotknąć. Hyōrinmaru może wytworzyć kilka lodowych smoków naraz, by zaatakować wroga z różnych kierunków. Użytkownik może również skierować swoje cięcia w stronę ziemi, by stworzyć falę lodu, która pędzi w stronę przeciwnika, otaczając go i zamrażając. Łańcuch-ostrze również jest w stanie zamrozić wszystko, czego dotknie.
Tensō Jūrin (, Zniewolenie Nieba): Ta technika pozwala kontrolować pogodę w bezpośrednim sąsiedztwie za pomocą cząsteczek wody w atmosferze.
Ryōjin Hyōheki ( Specjalnie Utkana Lodowa Ściana): Hitsugaya jest w stanie stworzyć ścianę z ciasno plecionego lodu.
Rokui Hyōketsujin (, Sześć Powłok Związanych Lodowych Formacji): Hitsugaya może zastawić pułapkę umieszczając na ziemi pięć kryształów w kształcie płatków śniegu. Gdy przeciwnik wkracza na pułapkę, każdy z pięciu kryształów kieruje w jego kierunku lodową falę. Z lodu tworzy się wielki pentagram, który więzi przeciwnika.
Bankai: Daiguren Hyōrinmaru (Szkarłatny Lotos Lodowego Kręgu): Powoduje, że lód spływa z Hyōrinmaru na użytkownika, startując na jego prawym ramieniu, formując się w kształt głowy smoka wokół dłoni, oblegając miecz do rękojeści, która również zmienia swój kształt z czteroramiennej gwiazdy na ośmioramienną. Lód kontynuuje się formować ponad ramionami Tōshirō w dwa wielkie skrzydła wyrastające z jego pleców i długi ogon. Zamrożenie dosięga lewego ramienia, oblewając rękę, która zakończona jest pazurami. Stopy Użytkownika są oblodzone w podobny sposób do lewej ręki (również kończą się ostrymi pazurami). Te nowe lodowe kończyny mogą się poruszać i służyć jako przedłużenie użytkownika w walce. Podczas Bankai, za użytkownikiem pojawiają się trzy lodowe kwiaty, gdzie każde z nich składa się z czterech fioletowych płatków ukształtowanych na wzór diamentów. Te płatki roztapiają się jeden po drugim w miarę rozwoju walki.
Specjalne zdolności Bankai: Bankai Hyōrinmaru ma kilka dodatkowych technik.
Regeneracja Bankai: Podczas walki Bankai może zostać uszkodzone. Jednak Bankai może działać dopóki ma dostęp do wody.
Zanhyō Ningyō ( Powolna Lodowa Kukła/Kukła): Po aktywacji swojego Bankai, można stworzyć swoje lodowe klony, które są bardzo realistyczne.
Tarcza lodowych skrzydeł: Użytkownik jest zdolny do osłonięcia swojego ciała lodowymi skrzydłami przed atakiem.
Ryūsenka ( Więzienie Smoczego Gradu): Kiedy dotyka ostrzem swojego przeciwnika, w miejscu kontaktu pomiędzy Hyōrinmaru i wrogiem pojawia się lód, oblega go i zamraża.
Sennen Hyōrō ( Lodowe Więzienie Tysiąca Lat): Tworzy wiele lodowych kolumn, które otaczają jego i przeciwnika. Na komendę (obrócenie miecza 90 stopni zgodnie z ruchem wskazówek zegara), kolumny zbliżają się do wroga, pokrywają go i zgniatają.
Hyōten Hyakkasō ( Pogrzeb Stu Mroźnych Kwiatów z Nieba): Z chmury stworzonej przez użytkownika spada śnieg, który dotykając czegokolwiek tworzy na nim kwiat lodu. W efekcie tego, gdy opadnie 100 płatków śniegu, przeciwnik zostaje przytłoczony lodem i umiera.
Guncho Tsurara ( Gromada Sopli Lodu): Użytkownik może przemienić wodę w lód, a następnie łukiem wymierzyć ostrymi soplami w przeciwnika.
Hyōryū Senbi ( Wirujący Ogon Lodowego Smoka): Ta technika powoduje powstanie linii lodu w kształcie półksiężyca.
Zekku ( Puste Zerwanie): Ta technika pozwala użytkownikowi kontrolować technikę Hyōryū Senbi i wysłać ją w powietrze.
-
Zamyślilem się. Odpowiadałem zdawkowo wypytującym mnie Dartimienowi i Elsie.
Chyba nie myślisz, że ja to wszystko przeczytam? Słabo interesuje mnie anime, więc to raczej marna nadzieja.
-
TO JEST SKRÓT ;-;
Cóż...Lepszego skrótu ci nie pisnę, może po prostu: miecz ma naturę lodu...xD
-
JAKI miecz? v.v
-
Zanpakutō- miecz (lub inna broń, najczęściej jednak miecz) posiadająca duszę. Ma własną osobowość, ale jest uzależniona od swojego pana. Mają natury żywiołów. Posiadają postać zwierzęcia. Posiadają dwie 3 formy...Normalną (to jest zwykła broń), Shikai (broń z drobnymi zmianami) i Bankai (może przybrać postać olbrzymiej postaci, jakiejś magii czy innych.
W zapieczętowanej formie Hyōrinmaru wygląda jak normalna katana z wyjątkiem tsuby, która przypomina kształtem czteroramienną, brązową gwiazdę. Rękojeść utrzymana jest w błękicie i odcieniach granatu. Zmienia się, gdy Hitsugaya sięga po miecz. Ostrze jest dłuższe niż większość Zanpakutō, ma ok. 1.4 m,
Hyōrinmaru jest najsilniejszym Zanpakutō używającym lodu.
-
I ty myślisz, że mi to coś mówi? I co ty tak nagle o jakimś mieczu?
-
-Udało ci się już odpieczętować Hyōrinmaru?-spytał.
Wyjęłam katanę przewracając oczami na tak nagłą zmianę tematu
Tutaj napisałam o tym mieczu...Dlatego dodałam wyjaśnienie ;-;
-
Nadal nie kumam, wiec... Juz mi nie wyjasniaj, ok? O.e'
-
Dobra już nie wyjaśniam -.-
-
_______________________________
Dzieki. Od dwoch dni jest mi niedobrze, bola mnie gardlo i glowa (czyt. chyba przewianie) i nic nie kumam, wiec wiesz ;-;
-
Ja oryginalnie jestem zdrowa...
-
Goraczka mi doszla T.T
-
Weź ibuprom (nwm jak to się pisze)
-
____________________
Ni ma go w domu T.T
-
Toooooo...Mokry kompres?
Nuuuuuudyyyy
-
Niom ;-;
-
-Powinnam się bardziej postarać wiem. Ale on uparcie nie chce mnie wpuścić.-mruknęłam.
-
Zamyslilem sie.
____________________________
Chyba zamyslam sie po raz drugi... O.e'
-
-A...Jak tam...Ta...Nooo...-zaczął dukać Alagan.
-Sode no Shirayuki?-warknęłam z urazą w głosie.
Eeeee...O.O
-
Zamknalem jedno oko.
Cio? O.e'
-
Tak nawiasem mówiąc to Maud nie wymazali całej pamięci. Tylko część, która sprawiłaby że stałaby się trudna do ułożenia.
-
Eee... O.e'
-
Czyli pamięta to zdarzenie jak wredny braciszek zamknął ją na około wiek w zamku gdzieś na północy...Powiedział całej reszcie że wyjechała...xD
-
Eee... O.o
-
-Co z nią?
-Opanowałam wszystkie ataki.
Ta to miała trudne dzieciństwo. Ten zameczek to sobie nadal gdzieś stoi. O.o
Jeszcze go w pył nie rozniosła.
-
Ocknalem sie. Rozejrzalem sie nieprzytomnie.
Nic nie kumam O.O
-
-Czyli?
Przewróciłam oczami wyjmując miecz. Ustawiłam się spoglądając na jezioro.
-Some no Mai, Tsukishiro-ustawiłam miecz pionowo ostrzem od góry obracając go. Gdy czubek był już w kierunku ziemi wokół moich stóp zaczęło tworzyć się koło z lodu.
-Jest piękna-westchnęłam po chwili spoglądając z podziwem na miecz.
-
Sppojrzalem na niebo w celu ocenienia godziny. Zamrugalem, zeby widziec wyrazniej. Dopiero po chwili zorientowalem sie, ze mam nalozone wewnetrzne powieki.
-
-Uczu...-nie dokończył bo mu przerwałam.
-Tak, tak, wiem. Czy mi się podoba, czy ja go nienawidzę, to wszystko jest po prostu tak kłopotliwe. Miłość, przyjaźń i koleżeństwo… to same kłopoty. -uśmiechnełam się ponuro.
Eeeee... Uświadomiłam sobie, że moja ulubiona postać z anime zakochała się w tym chorernym pomarańczowowłosym dupku... Naprawdę? Miała do wyboru jeszcze kilku i to musiał byś ten?
Cytat wyżej jest właśnie słowami Rukii o nim.
-
Spuscilem wzrok i spojrzalem na swoja smocza lape jakbym ja widzial po raz pierwszy.
Eee... O.e'
-
Hah...Postać Maud jest kreowana na:
Kuchiki Rukii (postać z mojego drugiego anime, Bleach, jedna z najulubieńszych. Od niej wziął się pomysł osóbki nieczułej, chłodnej i samotniczki)
Suì-Fēng (postać z tego samego anime, od niej wzięłam zabójcę, ludzia cienia. No i walkę sztyletami.)
Yoruichi Shihōin (postać z tego samego anime, wzięłam kotołactwo, księżniczkę, straszne rodzeństwo i miłość do mleka, walkę wręcz, różne moce, takie jak szybkiego poruszania.)
Bohaterowie serii Zwiadowcy (łuk, noże, stapianie się z otoczeniem)
No i kilka innych postaci...xD
-
Aaaa...
-
xD
Nudzi mnie siem...
-
A ja znowu chory... v.v Really? REALLY?! What ja gadam do sb po angliku? O.e'
-
xDD
Nuuuudyyyyyy
-
_____________________
Nommm... (A w myslach: Jaa... xD Co mnie tak na angielski wzielo? O.e')
-
Czytam serię:
Królotwórca Królobójca... Y.Y
Tak dużo słowa cholera to ja jeszcze nie widziałam.
-
______________________
Ja wlasnie czytam "Klatwe Tygrysa". Cudo *-*
-
Przeczytałam wszystko. Trochę mi szkoda na końcu było, ale nic nie zdradzam...xD
-
Spoko, Syrek wszystko wypaplal ::) xD
-
Sergiusz paplą!
xD
-
Syr zawsze papla xD
-
Jam nie paplam...Bo nie mam komu...xD
-
xD
-
Eeeeee...Nuuudziii miiii się
-
Mi teeeez
-
Gah...Co możemy zrobić?
-
Nw c.c
-
T.T
-
Ty cos wymysl, ja ni mam pomysla ;-;
-
E-e
-
___________________________
._.
-
Spadam, bayki...
-
Ja tez, czesc
-
*wynurza się zza linii*
-
E? xD
-
Eeeee
-
_________________________
._.
-
Ciom?
-
A czy ja coś mówię? ._.
-
Nieeee...
-
No właśnie ._.
-
;-;
-
._.
-
Nie rób tej minki!
Wkurza mnie....Chorera wszystko mnie wkurza...
-
Dobra, tylko spokojnie xD
-
No bo zamordowali całą rodzinę w tej książce prócz jednego takiego głupiego dupka...Biedny Ash.
-
Eee...
-
Czas odstawić książki...xD
Nudzi mi się. Rejestrnełabym się na jakimś forum ale nie wiem na jakim ;-;
-
Hmm... ._.
-
Mój tata jest zdrowo walnięty. Postanowił podlać kwiatki w moim pokoju-normalne, nie? Ale skoro już podlac kwiatki to może by tak przestraszyć swoją córkę która siedzi przed kompem? Świetny pomysł!
Wpadł do mojego pokoju jakby się paliło i rzucił we mnie pustą konewką drąc się...;-;
-
Heh xD
-
Czasami myślę że nie jestem jedyną osobą w tej rodzince, w której niezachwiane zdrowie psychiczne można wątpić.
;-;
-
Yhm... ._.
-
W każdym razie mama wpadła na wspaniały pomysł kupienia mi kapci króliczków bardzo RHUSZOFFFYCH...T.T
Ja mam w czymś takim w szpitalu łazić?
Mam to gdzieś pakuję tenisówki. Pielęgniarki jakoś zniosę.
I nawiasem mówiąc przeczytałam już książki które miały być do szpitala. Cóż...Najwyraźniej się ponudzę.
-
Syrek mówi, zebyś sobie wzięła Hamleta xD A co do różofffych kapci króliczków to chyba nikomu perspektywa łażenia w nich publicznie by nie przypadła do gustu xD
-
Wezmę...A co mnie tam przeczytam Trylogię Czasu od nowa.
-
A masz pierwszą część? "Czerwień Rubinu"?
-
Mam wszystkie. Nie kupuję książek od 2 części tylko zawsze całą serię. Bo nie umiem przestać czytać.
-
Ja też, jak zacznę to muszę skończyć wszystkie. Tylko nigdzie nie mogę dostać tej 1 części, a mam wpływy w połowie Polski xD Żart oczywiście, ale rodzinę to mam naprawdę wielką. Nie zmieścilibyśmy się w dwóch turach "Familiady" xD
-
Jest w Łomży w Empiku (podlaskie).
Ja też mam ogromną rodzinę z której większości nie znam. Najbardziej wkurza mnie to ze przyjeżdża ktoś kto nie ma pojęcia jak wyglądam i stawia oklepany tekst "Aleś ty wyrosła"
-
Mam to samo, tyle, że oni mnie pamiętają, a ja ich nie. I zawsze słyszę, że jestem jak kościotrup, a to wkurza mnie najbardziej.
-
;D
-
Przesadzają, przybyło mi przez dwa lata chyba ze trzy kilo ::) xD
-
Ja normalnie przez dziesięć lat byłam w górnej granicy a teraz mam niedowagę O.O
W szpitalu schudłam chyba z 5 kilo w ciągu tygodnia. A teraz znowu i zastanawiam się czy też będzie tak obrzydliwe żarcie.
-
Ja zawsze miałem niedowagę xD A po przytyciu nadal O.e'
-
Nie mam pojęcia co znaczy ta minka:
O.e'
-
_______________________
Ugh... ._.
-
Nażarłam się cytryny.
-
Fuuu... xD
-
Jam lubiem...Jakoś tak...Lubię się nażreć cytryny na szybko a potem nie mogę oddychac i się duszę.
-
Ja wole kiwi. I boczek. I kabanosy ^^
-
xD
Nie lubiem mięsa...Jakoś tak jak jem to zasze mi niedobrze. Ale jakoś jeść muszę, przez te nerki i hormony...
-
Ja lubie tylko schaboszczaki xD
-
xD
-
Nudaaa...
-
Aaaaahaaaaaaaaaaaaa...xDDD
Jutro ostatni dzień szkoły i FERIEEEE!!!
Chwileczkę dlaczego ja się cieszę, skoro ferie =szpital?
-
My jeszcze tydzien do ferii xD
-
xD
-
Ocknalem sie nagle i cofnalem sie. Oczywiscie - bo jakze by inaczej - potknalem sie o jakis kamien i o malo nie wpadlem do jeziora. Natychmiast wbilem szpon w ziemie i rozlozylem skrzydla, utrzymujac rownowage tuz nad powierzchnia wody. Spojrzalem powoli na jezioro, a potem na reszte. Gapili sie na mnie z rozbawionymi (Logan), ale-o-co-chodzi (Elsa) i zdziwionymi (Slith) minami. Spojrzalem na powierzchnie jeziora jeszcze ra i ponownie na reszte. Uznajac, ze trzymam sie wystarczajaco mocno, zaczalem znow oddychac i rozluznilem sie, wzdychajac. Naturalnie, szpony zeslizgnely mi sie z krawedzi i - straciwszy rownowage - wlecialem do wody. W sekundzie zniknalem pod powierzchnia, nie zdazajac nabrac powietrza.
Kontynuujemy?
-
Przerwaliśmy rozmowę wpatrując się z minami "Co się właśnie stało?" w jezioro. Wzruszyłam ramionami.
-
Slith, Elsa, Dartimien, Giovanna i Logan wpatrywali sie tafle jeziora. Nikt sie nie poruszyl.
-
Zamrugałam posyłając spojrzenie z ukosa Alaganowi. Zignorował to
-
Slith odchrzaknal, pokrecil glowa i podszedl razem z Elsa i Dartimienem do brzegu jeziora. Dartimien zaczal przeszukiwac kieszenie.
-
Spojrzałam za nimi.
-
Giovanna podeszla krok do przodu, stajac za Slithem, Elsa i Dartimenem, wciaz zamyslona. Slith przewrocil bialymi oczami i wlozyl reke do wody. Wynurzylem sie po pieciu minutach, wypluwajac wode i patrzac ponuro i z lekkim wyrzutem na reszte. Puscilem jego i Dartimiena rece, podplywajac i opierajac sie rekami o brzeg. Dartimien przewrocil oczami.
-
Prychnęłam. Alagan zamarł na chwilę.
-Nie czujesz palonych pomarańczy?
Pokręciłam głową.
Miałam ochotę napisać:
-Jaka szkoda że się nie utopiłeś
Ale tego nie zrobię...xD
-
- Heh, ciekawe, czy moglbym sie utopic. A moze stracilbym tylko przytomnosc? - spytalem, bardziej samego siebie, niz reszty. Ale reszta i tak odpowiedziala.
- Prawdopodobnie: nie. - skwitowal Dartimien. - Czy tylko ja tu jestem czlowiekiem?
- Masz na mysli, ze tylko ty potrafisz normalnie myslec, czy ze tylko ty moglbys sie utopic? - spytal podejzliwie Slith. Elsa i Dartimien przewrocili oczami, a Giovanna i Logan westchneli.
- Eh, kiedys lubilem wode. Jeziora, morza, laguny, rzeki, stawy. Teraz wole lod. Tylko lod. A woda... Byla dla mnie wszystkim. - mruknal Slith.
- Co sie w zyciu liczy. - zasmiala sie Elsa.
- Teraz, gdy po wszystkim - dodal Dartimien.
- Wszystko jest juz niczym. - zakonczylem ponuro, opierajac glowe na rekach i nadal bedac zanurzonym po ramiona w wodzie. Zasmialismy sie. Tak zgrani bylismy zawsze.
Heh xD Sirfalas? Sirfalas sie nie utopi, spoko smoko xD Chociaz, pozyjemy, zobaczymy xD
-
Skrzywiłam się na wzmiankę o lodzie. Lód to ból. Lód nierozerwalnie wiązał się z krwią. Przynajmniej dzięki temu że oddałam mu dotychczasowe życie. Magia lodu. Śmiesznie brzmi.
Al zmarszczył brwi.
Aham, aham...Jesli chodzi o tą magię.
Takie małe wyjaśnienia bo nie chciało by mi się wyjaśniać tego w fabule...xD
Magia Lodu czy bardziej Klątwa Lodu...
W każdym razie możesz oddać się całkowicie jednemu z żywiołów. Zmienia się wtedy twój wygląd, usposobienie i inne...
Lód=zmienia osobę najbardziej (białe włosy, blada wiecznie zimna skóra, oczy bardzo jasne najczęściej niebieskie bądź bez tęczówek w skrajnych przypadkach nawet rzęsy bieleją łącznie z ustami) razem z charakterem (osóbka nie dopuszcza do siebie innych, jest raczej smutna, cicha, spokojna i nie pokazuje emocji), jeśli chce się osiągnąć całkowite zjednoczenie to trzeba wykonać podczas rytuału pobrania magii także ofiarę krwi...Wtedy można tworzyć także zywe stworzenia ale za każdym razem żywią się one krwią)
Huuf...Najlepsze jest to że wymyśliłam to sama ^^"
-
Wyczolgalem sie z wody na brzeg, bardziej jak jakas poczwara, co wypelzla z bagien niz jak smok, ale co tam. Przewrocilem sie na plecy i odgarnalem z twarzy mokre szkarlatne wlosy.
Heh xD
-
Syknęłam coś do siebie.
-Nadal nie czujesz?-Alagan chyba był trochę niespokojny.
-Powinieneś się wyspać-burknęłam nieprzyjemnie...Zaczynał mnie irytować.
Oto odpowiedź na pytanie co robię zamiast spać...xD
-
Slith, Elsa, Giovanna i Logan wyciagneli do mnie rece. Przewrocilem oczami i sam wstalem.
xD
-
-Ale ja napra...-nie skończył.
-Jeszcze czego...Palone pomarańczę. Doskonale wiem, że zaraz będzie tu Daren na tym swoim koniu. To jego koń wydziela ten zapach-warknęłam. Znów mi się dostanie.
-
- Nuda, nie? - spytal Slith nikogo konkretnego.
- Slith, zamknij sie, bo dziala mi juz na nerwy ten twoj Prince'owski glos. - mruknal Dartimien, gapiac sie spode lba na Sivaka. Podniosl szybko reke, widzac, ze Slith zamierza cos powiedziec. - Ej. Bo zacznw cie nazywac Slithy.
- Ej, no wez. To glupie zdrobnienie, ktore mi wymyslila Fallan?
- Miss Fallan. I nie zapominaj, ze ta nasza nauczycielka uwielbiala wszystkim dawac przezwiska i zdrobnienia. Ale w gruncie rzeczy, fajna byla. Przynajmniej sporo sie dowiedzielismy.
- Taa, ale z tymi imonami to najbardziej wkurzalo to Belle. - zasmial sie Slith.
- Nom, i nic dziwnego. Bellie? Co to za imie? - przytaknal mu Dartimien.
- Ta. Ale topografii i geografii nas nauczyla na blysk. - wtracilem sie. - Przydalo sie nam to, choc wczesniej raczej tak nie uwazalismy.
-
-Nie nazwałbym tego koniem. Bardziej Atronachem Ognia-mruknął.
Wzruszyłam ramionami.
-Jak zwał, tak zwał.
-
- Raczej? - zasmiala sie Elsa. - Raczej na pewno.
- A Endrac? Uczyl nas historii, nie? - Spytal Logan.
- Dla nas byla to raczej histeria. - wtracil Slith.
-
-Nie sądzisz że Daren słabnie?-zadałam pytanie nie oczekując odpowiedzi.
-W pewnym sensie. A co tak bardzo chcesz zająć jego miejsce?-prychnął.
Zmierzyłam go pogardliwym spojrzeniem. Straciłam cały humor.
-Nie. Jesli chciałabym on już byłby martwy-mruknęłam.
-
- A pamietasz Scata? - spytal Dartimien. - Zawsze ze soba rywalizowalismy.
- Nie dziwie sie. - mruknalem. - Scata tez skladala sie z utalentowanych osob.
- No. Szkoda tylko, ze sie rozwiazali.
- Nie rozwiazali sie. - powiedziala Elsa. - Ostatnio slyszalam, ze Scata sa w Luciel. Nadal wszyscy ci sami.
- Tylko nie ma juz z nimi Ossiriana. - rzucila Giovanna. - Wiec kto teraz dowodzi?
- Tavarre. - mruknal Logan. - Wolalbym Trevalina.
- Albo Steela. - dodalem.
-
Rozejrzałam się.
Milczałam wpatrując się w taflę jeziora zamyślona. Daren najprawdopodobniej zaraz tu będzie i rozeźlony będzie chciał dowodu morderstwa. A dowód leży sobie wygodnie na dnie tego jeziora...
-
- Jak tak sobie teraz pomysle, to w tamtych czasach bylismy strasznie... Leniwi wrecz. - zdziwil sie Logan.
- W sumie fakt. - przyznal mu racje Dartimien. - Pamietacie jak na to mowila Miss Fallan?
- Mowila, ze chorujemy na Longosai. Wszystko robilismy niewiarygodnie wrecz dluuuugo. - przypomniala Giovanna rozmarzonym glosem.
- Matko, co sie z nami wtedy porobilo? - Elsa zmarszczyla brwi. - Dlaczego?
Zostawilismy jej pytanie bez odpowiedzi.
-
-Trzeba wydobyć dowód-mruknęłam do Alagana.
-I co z tego? Masz zamiar nurkować?-spytał unosząc brwi.
Prychnęłam.
Przyklękłam tuż przy linii wody.
-
- Ale nauczycieli mielismy spoko. - odezwal sie w koncu Slith.
- Taa... Shellring, Nistur, Ironwood. Ten ostatni mial nieco dziwne imie, nie?
- Podobno nie byl z tej okolicy. Nie wiemy nawet czym byl.
- Coz, racja.
- Najdziwniejsze jest jednak, ze byli tak wspanialomyslni, ze pozwalani nam mowic do siebie po imieniu.
- Wspanialomyslnosc nie ma tu nic do rzeczy. Pamietasz, ze jak skonczylismy szkole, ja uczylem pare razy na tym uniwersytecie? Po prostu ma sie swiadomosc, ze ci wszyscy, ktorych sie uczy sa w podobnym wieku do ciebie, a w gruncie rzeczy sa bardzo do ciebie podobni. My tez zwracalismy sie do siebie po imieniu. To az dziwne, ze mnie tak szybko zaakceptowali. W koncu bylem tylko jakies 6-7 lat od nich starszy. Gdyby liczyc po ludzku. - powiedzialem.
- W sumie... Nasi nauczyciele tez byli niewiele starsi od nas. Najstarszy byl chyba 10 lat od nas starszy, jesli liczyc, ze mielismy wtedy 16.
- Nie, najstarszy byl Kyaga Strongobow, nie pamietasz? Juz wtedy byl w srednim wieku, teraz pewnie juz nie zyje.
- Rany, przezylem swojego nauczyciela...
- Heh...
- Moze jeszcze zyje...?
- Miejmy nadzieje.
-
Uniósł brwi. Skupiłam się na zimnie i wbiłam wzrok w wodę. Jezioro powoli zaczynało zamarzać.
-
- A pamietasz naszego zdradzieckiego nauczyciela chemii? Bloodarrow? - spytalem.
- Ta... Imie mial odpowiednie. - zasmial sie ponuro Slith.
- Nie tylko nazwisko. Oczy tez mial barwy swiezej krwi.
- Ale mimo tego, niezle nauczyl nas strzelac zatrutymi strzalkami, nie?
- Nom. To pewnie tez podpowiedzialo mi jego imie. - zasmialismy sie.
-
Lód dotarł do połowy tafli i się zatrzymał. Syknęłam rozeźlona ponawiając wysiłki.
-
- Eee... Nie mi, tylko mu. - poprawil Slith.
- Oj tam. Przejezyczenie. - przewrocilem oczami.
-
-Weź nóż i rozetnij mi ramię.-mruknęłam w stronę Alagana.
Zamrugał zdumiony.
-Że co?-spytał.
-Weź nóż i rozetnij mi ramię-powtórzyłam wpatrując się w lód.
Wzruszył ramionami. Zaczął szukać noża.
-
Usiedlismy po turecku przy brzegu jeziora.
- Hej, chwila, a nasz nauczyciel wspolnego? Jak moglem zapomniec jego imienia? - spytal Logan.
- Sanksa. Ile wojen toczylismy z nim przez te 6 lat. - mruknalem.
- Ale byl jeszcze Urakan. I Valaran. I Mandes.
- A czego uczyla Valaran? Muzyki?
- Tak. Urakan czegos w stylu WOS, a Mandes byl woznym.
- Chyba raczej straznikiem tajemnic uniwersytetu. - prychnal Slith. - Od niego zawsze mozna sie bylo dowiedziec najwiecej.
- Miedzy innymi sporo na temat Amaltara.
-
Po chwili znalazł go i przykucnął obok mnie. Nożem naciął skórę. Płytko.
-Głębiej. Krew musi ciec-burknęłam.
Prychnął ale posłusznie naciął głębiej.
Krew zaczęła spływać mi po ramieniu aż do dłoni gdzie mieszała się z lodem. Powstawały na nim szkarłatne smugi ale teraz jezioro zamarzało szybciej.
-
- Przynajmniej teraz wiemy, dlaczego wczesniej nam nie powiedzial, ze jest ksieciem. - powiedzialem powoli po dosc dlugim milczeniu.
- Fakt.
- A co do nauczycieli, 6 lat z nimi zylismy i wciaz nie jestem pewien imion i nazwisk chociazby 4.
- 4 to minimum.
- Nom.
- Ale ci, ktorych pamietam, to wczesniej wymienieni, no i oczywiscie Lord Valdid, Yoralyn, Morthur, Orophas. I bylbym zapomnial o naszych kochanych siostrzyczkach z Dom-shu. - mruknalem ironicznie.
-
Doszłam do miejsca gdzie utonęło ciało. Powoli zaczęłam unosić ręce. Ciało rybaka wypłynęło na powierzchnię i teraz leżało zmrożone na tafli lodu.
-
- Te to dopiero byly wkurzajace. - stwierdzil Logan.
- A ktory nauczyciel nas nie wkurzal? - spytala Giovanna. Jako ze nikt jej nie odpowiedzial, ciagnela dalej. - Mnie kazdy, ale coz.
- Ciebie to wiadomo, ze kazdy. - Dartimien przewrocil oczami.
-
Wstałam wzdrygając się. Zrobiło mi się zimno.
-
- A reszte naszej klasy ktos pamieta?
- Rany, szesc lat chodzilismy razem do klasy, a polowy nie znamy.
- Zaczynam sie nas bac...
- Na pewno byl Nara. I Felryn. Tol, Crake, Odovar, Relfas, Janar, Durazen, Dym, Mishas, Wanthred, Kastel, Lanza, Rufus, Wrinklecap, Forry, Windseed. Tyle pamietam.
- A nasza wychowawczynia byla Lady Sinnady.
- Tak.
-
-Sam sobie wejdzie na ten lód-mruknęłam.
-
- Tyle sie dzialo podczas tych 6 lat, ze trudno to spamietac. - mruknal Logan.
- Ty nie pamietasz. - prychnal Slith. - Ale ja i Sirfalas owszem. Od czego sa smoki.
- Na pewno nie od myslenie. - Elsa parsknela smiechem.
-
Alagan uniósł brwi z miną "Okay".
Rozejrzałam się dookoła.
-
Spojrzalem w niebo. Giovanna - jako wilk - przeciagnela sie, rozkladajac czarno-biale skrzydla. Reszta rozmawiala dalej o naszych szkolnych czasach.
-
Zapach palonej pomarańczy wzmógł się. Prychnęłam, oczywiście Daren za nic miał dyskretne wejście odpowiadające zabójcy. Czekałam aż pojawi się wreszcie ze swoim niezmywalnym lekko drwiącym uśmiechem na twarzy.
Robię ci już pa, kiełbasko, choć może dzisiaj się jeszcze pokażę.
Muszę się jeszcze spakować bo żeby dojechać do tego cholernego szpitala potrzebujemy pięciu godzin więc muszę wstać o piątej nad ranem. =/
-
Wlaczylem sie do rozmowy.
Kielbasko? ::) xD
To troche kiepsko. No, ale zdrowiej, czy co ci tam jest ;-;
-
Prychnęłam zniecierpliwiona.
JEEESTEEEEM!!!
xD
-
Slith, Dartimien i Giovanna położyli się, opierając się łokciami o ziemię. Elsa zamieniła się w kotkę i oparła łeb o nogę Giovanny, patrząc się dookoła wielkimi fioletowymi oczami. Rozmowa płynnie przeszła na wojny, jakie toczyliśmy i kraje i moc miejsc, które zwiedziliśmy.
xD
-
W końcu pojawił się. Mruczał coś do siebie. Obok niego stało zwierzę- ni to koń ni to kot. Coś pośredniego. Płonęło żywym ogniem i wydawało silny zapach palonej pomarańczy. Daren jedno oko miał zasłonięte czarną opaską. Drugie, zwykłe o ciemnym kolorze. Zmarszczył brwi i znów uśmiechnął się kpiąco.
-
Rozmawialiśmy, nie zwracając najmniejszej uwagi na przybyłego.
-
-Zrobione-mruknęłam niechętnie.
Skinął głową
-
Wyjąłem sztylet z trzema znakami. Gdy Elsa miauknęła, by zwrócić na siebie moją uwagę, podałem go jej.
-
-Nie rozumiem tego zadania. Ten rybak zrobił komuś krzywdę?-spytałam szybko, już po tych słowach rozumiejąc że nie odstanę odpowiedzi.
-Twoim zadaniem było go zabić. Moim przyjąć zgłoszenie. Obojętny jest ci powód.-powiedział.
-
Elsa przesunela lapa po ostrzu sztyletu, przymykajac fioletowe oczy. Wpatrywalismy sie w nia, czesc z lekka niecierpliwoscia, a czesc z ciekawoscia. Ja znalazlem sie w tej drugiej grupie.
-
Pierwsza zasada, no tak. Ale, mimo to wydawało mi się idiotyczne zabicie kogoś tak mało znaczącego.
-Mirajane cię szukała-mruknęłam beznamiętnie. Mira była jedną z niewielu osób które wchodziły do naszej kryjówki i nie były zabójcami.
-
Elsa przekrzywila glowe.
- Ciezko... - mruknela. - Bardzo nawet...
- Jak sie nie uda, to trudno. - Dartimien wzruszyl ramionami.
- Wypadalo by miec wreszcie jakis plan. - jeknalem.
- Zgadzam sie. Wszystko robimy spontanicznie, bez przemyslenia. - Logan spojrzal na wszystkich po kolei.
- Nie no, akurat tego, ze nie myslimy nie mozesz nam zarzucic. - Giovanna spojrzala na niego, przez chwile patrzyli sie na siebie w milczeniu. Elsa, Slith i ja zgodzilismy sie z nia.
-
Znieruchomiał na chwilę.
-Powiedz jej jeszcze że nie jestem twoją sekretarką. I jeśli ma zamiar zostawiać ze mną Elfmana to nie ręczę za siebie-powiedziałam jeszcze.
Wzruszył ramionami.
-Gray wziął twoje zlecenie-mruknął.
Prychnęłam.
-Jeśli nawet to sobie nie poradzi. Wpadnie.-uśmiechnęłam się drwiąco.
-Jest młody-westchnął Alagan włączając się do rozmowy
-
- Dobra, trzeba po prostu zainwestowac w jakis papier i pioro, czy cos w tym stylu. - jeknal Slith. - Inaczej w zyciu nie skontaktujemy sie z Khellendrosem.
- A wiesz gdzie jest? Nie. Przydaloby sie raczej cos w stylu Jane. - mruknalem.
- Jane? - Logan i Elsa spojrzeli na mnie bez zrozumienia.
- Ender. Masz krysztal w glowie i mozesz gadac do woli. - wytlumaczylem niezbyt skladnie.
- Krysztal?
- Taki kamien szlachetny, ktory...
- Wiem - przerwal mi Logan. - Co to jest krysztal. Tylko jak mozna gadac przez kamien?
- To proste. - zachnalem sie. - Ty gadasz, ktos gada... Slyszycie sie. Myslowo tez. I mozna przesylac obrazy.
- Za duzo moich snow sie naogladales, to pewne. - Slith, Elsa i Giovanna gapili sie na mnie z minami wyrazajacymi niepokoj i brak zrozumienia z domieszka lekkiego szalenstwa.
-
-Znając Gray'a rozbierze się gdzieś na korytarzu, nastraszy pokojówkę i wpadnie... Nie da mu się przykleić tych ubrań do ciała. Ja rozumiem że on przechodził dziwny trening ale to przesada. Gdybym ja tak robiła-prychnęłam.
-Wzbudzałabyś niezdrowe zainteresowanie-powiedzieli jednocześnie.
Uniosłam brwi.
-
- Chyba moich snow. - parsknalem.
- Ty nie spisz. - przypomniala mi Giovanna tonem sugerujacym, ze tylko ona ma tu zdrowy rozsadek.
- Ale gdybym spal, to z pewnoscia wlasnie takie dziwactwa jak gadanie przez krysztal by mi sie snily.- uwzglednilem.
- A skad mozesz to wiedziec? - Dartimien uniosl brwi.
- Nie zapominaj, ze on zyje dluzej - chyba - od Endera. Moglo mi sie cos poprzestawiac w glowie. - wyjasnil Slith przemadrzalym tonem.
- Wiesz co? - spytalem i nie czekajac na odpowiedz, dodalem - Zawsze chcialem przeczytac "Krolowa Kopca" i "Hegemona".
- No, raczej nie zawsze. - Elsa przewrocila oczami, powracajac do ludzkiej postaci.
-
-To chyba oczywiste. -mruknęłam.
Al skinął głową.
Przyleciał coś w rodzaju małego ptaka ale zrobionego z dymu. Pokazał się miniaturowy hologram Miry.
-Witaj Daren!-uśmiechnęła się z błyskiem w zielonych oczach- Cana znów urządziła pojedynek z całą resztą. Gray, Elfman, Macao, Loke, Natsu i Gajeel leżą już pijani. Laxus nadal walczy, ale wydaje mi się że Cana wygrywa. Za kilkanaście minut będze tam Erza i wydaje mi się że znów będziesz musiał zainwestować w renowacje budynku.
Hologram znikł razem z ptaszkiem.
Daren jęknął. Uśmiechnęłam się szeroko.
-Jeśli Erza tam będzie...-oświadczyłam tonem niewiniątka- To raczej możesz się już pożegnać z naszymi pieniądzami.
Syknął spoglądając na mnie jednym okiem.
-
Dopiero po chwili zrozumialem o co jej chodzi.
- Fakt. Ale zawze chcialem ja przeczytac, kiedy juz wyszla.
- Ta...
Cos mnie tknelo.
- Wez zainwestuj w papier, kiedy nie wiesz dokad go wyslac. - jeknalem, uderzajac sie lewa dlonia w czolo. - Znaczy, wiadomosc, ale wiesz o co chodzi.
- No tak. - zamrugala Giovanna.
- Ale zawsze mozna "skorzystac" z Narrena.
- Tylko wez miej drugiego jak sie rozdzielimy. - zamialismy sie.
-
Daren zniknął po chwili.
-Stawiam na Canę-rzuciłam.
Prychnął.
-Szczerze wątpię, że da radę. Laxus nie jest taki zły a Cana ma już nieźle w czubie.
Pokręciłam głową.
-Cana, to Cana. Jej sie nie da pokonać.-uśmiechnęłam się.
Chwilę wlepiał we mnie wzrok.
-Jeszcze tylko ty z nią nie piłaś...
-
- A Amaltar tego nie umie? - spytal Dartimien. - Przeciez jest ksieciem.
- Nie umie. Tylko Narren. - pokrecilem glowa.
- Zastanawialam sie czasem, czy to jest zalezne od rasy, czy po prostu dostajesz taki czy inny "dar"? - Elsa zamyslila sie i spojrzala w niebo.
- Nie wiem. Moze. Ja mam z kolei, ze tak powiem... Furie. - mruknalem.
- Kiedy jestes ranny, tak? - upewnila sie Giovanna.
- Tylko ciezko. Smiertelnie. Dla czlowieka oczywiscie.
- Wolalbym wtedy nie spotkac sie z toba. - zazartowal Logan, ale nie wyszlo to zbyt realistycznie
- I masz racje. Na szczescie sa jakby... Trzy stadia tego. Cokolwiek to jest. W pierwszym stadium nic sie nie dzieje, jestem po prostu ranny. Jesli ciezko, to widac po moich oczach. Zwezaja mi sie zrenice jak u kota, tylko bardziej. Jezyk zmienia mi sie na wezowy. Juz po tym wiadomo, ze rana bylaby smiertelna dla czlowieka. W drugim wyrastaja mi szpony. Nie tylko mocniejsze, dluzsze i zatrute u prawej lapy, u lewej dloni tez. Wydluzaja mi sie tez kly, i u gory i na dole. Do trzeciego stadium zazwyczaj nie dochodzi, ale czasami... Na szczescie zawsze jak dotad zdazylem ostrzec tych, ktorzy byli gdzies blisko mnie i zwiac do jakiegos zauwka czy gdzies. Bo w trzecim stadium juz nie moge mowic. I atakuje.
- Masz szczescie, ze zadko kiedy komos udaje sie trafic cie w ogole, a co dopiero smiertelnie. - Slith pokrecil glowa. - Szkoda tylko, ze jak dotad ja nie przejawialem zadnych oznak magicznych zdolnosci.
-
-I nie zamierzam. Mam jeszcze jakieś szczątki dumy i nie zamierzam być pokonana w pijackim pojedynku. Poza tym znając moje zdolności zamordowałabym cię rano tylko dlatego, że kac to mordęga.-prychnęłam.
-Bardzo śmieszne...-burknął.
Rozejrzałam się Daren zniknął razem ze swym towarzyszem. Wzruszyłam jednym ramieniem. Alagan coś mówił ale to do mnie nie docierało.
-Jest tam kto?-spytał rozeźlony i dźgnął mnie w ramię.
-Okraść by cię można.
-Zamyśliłam się. Co chcesz?
-Pytałem jak twoja praca.
-Och, zbroja? Skończyłam... Na dwie postacie. Kota i człowieka-uśmiechnełam się.
-
- Jak to? - prychnela Elsa. - Masz slepe galy i widzisz. Czy to nie cud?
- Nie. - Slith przewrocil bialymi oczami, ale nie bylo tego widac. - Po prostu... Jestem srebrnym smokiem. Smokiem lodu...
- Egrin tez, a przecie nie ma takich oczu. - Giovanna popukala sie w glowe.
- Bo on jest bialym smokiem. Chomatycznym. A ja metalicznym. Srebrnym.
- No, tyle to potrafie odroznic. - parsknela Elsa.
- Ta, bardzo. - prychnal w odpowiedzi Slith. - Tylko nie odrozniasz Kapaka od Baaza, a co dopiero mowic o Sivaku.
- Ale potrafie odroznic Bozaka, a to juz cos.
- Ale Auraki tez ci sie myla. - mruknal Slith z politowaniem. - A sa zlote...
- Phi. Ale wiem przeciez, ze ty jestes jako smokowiec Sivakiem, Sirfalas Bozakiem, a Narren Kapakiem.
- Narren nie jest Kapakiem, bo jest smokiem ziemi, czy tez brazowym, jak kto woli. Czyli jest chromatycznym. A tylko metaliczne moga sie zmieniac.
- A wlasnie ze nie! Bo Loren tez sie zmienia, a on jest Zywiolakiem!
- No wlasnie. - Slith spojrzal na Else z politowaniem. - Jest Zywiolakiem jako smokowiec. Jako smoka nazywa sie go smokiem zywiolow albo kurukalem. I, jakbys dotad nie zauwazyla, tylko Bozaki moga poslugiwac sie magia.
- Co oznacza, ze jednak cos zapamietalam. Bo w rumowiskach mojej pamieci mam tylko Sirfalasa, ktory uzywa magii w postaci smokowca, a was nie.
-
-Jesteś pewna, że tym razem jest bezpieczna?-spytał unosząc jedną brew.
Spojrzałam na niego urażona.
-To był wypadek. Moja wina że ten idiota był pijany?
-Wyglądał jak ser szwajcarski.
Wzruszyłam jednym ramieniem.
-Dooobraaa...Może przesadziłam ale przestrzeń osobista musi być.
-Pokażesz czy zamierzasz tak gadać.
Prychnęłam. Przycisnęłam dłoń do piersi i wymamrotałam "Przemiana: Zbroja Czarnego Skrzydła"
Na małą chwilę ogarnęło mnie porażające złote światło. Potem stałam na ziemi w swojej zbroi.
-Mogę w niej latać... Jako kot też.
Wygląd:
(http://static4.wikia.nocookie.net/__cb20111108200247/fairytail/pl/images/thumb/f/f9/Black_Wing_Armor_4.jpg/290px-Black_Wing_Armor_4.jpg)
(http://static3.wikia.nocookie.net/__cb20111108200108/fairytail/pl/images/thumb/d/d1/Black_Wing_Erza.png/290px-Black_Wing_Erza.png)
(włosy uczesane identycznie plus taka sama broń)
-
- Bo tylko Sirfalas moze kozystac z magii po przemianie w smokowca. - prychnal Slith. - Myslisz, ze co ja ci probuje przez caly czas wytlumaczyc?
- Oj tam. Wszystko jedno. - wzruszyla ramionami zamieniajac sie w kotke. - Jednak nie ma to jak byc kotka czarownicy. A juz szczegolnie Thaciris.
- Naprawde nigdy nie zauwazylas, ze Thaciris jest zadziwiajaco podobne do Thakisis?
Elsa otworzyla szeroko fioletowe oczy ze zdziwienia.
- O, stary. Racja, jak to ze smoki lataja.
- Nie wszystkie. - prychnalem. - Na przyklad Shimmer.
- Oj no, nie o to mi chodzi.
- No wiem przeciez.
- Ale jesli Krolowa Otchlani jest moja czarownica... To jestem zla? - fioletowe oczy Elsy zrobily sie wielkie i okragle jak spodki.
Zasmialismy sie, widzac jej mine.
- Nie, nie jestes. Nie musisz byc jak twoja mentorka, a zreszta to moze byc przypadek. Zbieznosc imion.
-
-Całkiem nieźle..,
-Hmm? Co tym razem zrobiłam nie tak?
-A to, że te skrzydła będą zawadzały ci w walce. Błony się szybko przebiją.
Wzruszyłam ramionami.
-Mam kilka innych zbroi. Wystarczy ją naprawić. Ale poza tym świetnie wygląda. Pasuje mi.
Nawiasem pisząc znalazłam obrazek Maud jako dzieciaka.
(http://media.animevice.com/uploads/1/18983/308794-young_cana_super.jpg)
Powinna mieć zielone oczy ale lepszego nie znalazłam...
-
- A tak w ogole, przeciez nie widzialas Thaciris od... No, nie wiem, ale dlugo. Nie masz sie czego bac.
- Zreszta, skoro byla twoja mentorka... - zaczalem.
- Byla i jest. - wtracila sie Elsa.
- Twoja mentorka... - ciagnalem nie zwracajac na nia uwagi. - To raczej by cie nie zaatakowala, nie? A poza tym, czy kiedykolwiek widzialas by robila cos innego poza uczeniem ci magii, mieleniem ziol i tym podobnych czarownicowych rzeczy?
- Nie. - parsknela. - Zawsze robila tylko te swoje czarownicowe rzeczy. Zadnych huldrefolkow, ognistych potworow czy rycerzy cienia i magow ciernia. A propos, czemu nazywali sie rzycerze cienia i magowie ciernia?
Wzruszylem ramionami.
- Rycerze woleli cien, a magowie ciernie. I tak sluzyli Thakisis, wiec co to za roznica.
- W sumie.
- A co do Thaciris, zbieznosc imion. Zwykla podstarzala czarownica.
- Zwykla niezwykla podstarzala czarownica. - dodala Elsa. Dartimien prychnal.
-
Bardzo słodkie, nie sądzisz? A później zmieniła się w maszynę do zabijania, potworka bez uczuć...Huuuf...Z mojej postaci robi drugą Modę na Sukces.
-
Heh xD Zapomnialem odpowiedziec we wczesniejszej wiadomosci xD Jeste madry xD
A co do obrazkow naszych postaci jako dzieci, to coz, zdaje sie,ze Sirfalas zawsze wygladal jak nastolatek xD Przynajmniej mnie on wyglada na przdzial wiekowy od 16 - 25 gora xD
-
xDD
Wpadłam na pomysł. Sprawię, że Cass będzie taka jak dawniej. Tylko muszę znaleźć dobrego przeciwnika i okazję do śmierci jakiegoś dawnego przyjaciela. Mam nawet przygotowane gdzieś cytaty.
-
Heh, trza cos wreszcie wymyslic, bo jak slusznie stwierdzil - chyba - Sirfalas (a moze to byl Dartimien? xD) wszystko pisze spontanicznie, bez zadnego przemyslenia.
-
xDD
Co ty na zamordowanie jej brata...To będzie dobra okazja...xDD
Gościu ma niezłą moc i może ją nieco pokiereszuje.
-
Jak na lato xD Zart.MOzesz wybrac kogo chcesz, nie? xD
-
xDD
Przez ciebie szczerzę się jak idiotka do monitora U.U
-
So? Dlaczemu? O so chozi? O.e' xD
-
xD
To nienaturalne...Jeszcze mój monitor popadnie w samouwielbienie.
-
Moj Gateway juz popadl. Odmowil wspolpracy rok temu i wylaczyl ekran. Tera trza go podlaczac do monitora wielkiego jak tv ._. xD
-
xD
Bwahaha...Na blogu zaczynamy z Lolką używać brzydkich słów...To chyba dlatego że normalnie nie przeklinam.
"Tak, ale teraz nie jesteś tego warta, s*ko"
"A teraz słuchaj, dzi*ko."
"...mając na myśli tego sk*rwysyna.."
-
xD
-
Huuuf...Boli mnie łokieć...O.O
-
Mnie tez xD
-
Doobraa czas przejść do akcji...Nawiasem pisząc trzeba znaleźć powód by znaleźć się w tym lodowym pałacu Maud (tym w którym uwięził ją brat)
-
Nic mi to nie mowi O.e'
-
Ale że co?
-
Jakis lodowi palac, czy co O.e'
-
Hyyyym...Mówiłam przecież o tym że na jakąś setkę lat drogi braciszek Maud uwięził ją bez możliwości wyjścia w lodowym pałacu. Udało jej się uciec dzięki klątwie lodu, połaczyła z lodem swoje ciało i duszę. Pałac dalej stoi.
-
Kiedy ty to mowilas? O.e' Mam wrazenie, ze mi pol zycia ulecialo xD
-
Nwm...Kiedyś tam...xD
A może nie mówiłam?
W każdym razie masz pomysł na jakiś pretekst?
-
Nie, raczej nie xD
-
Wyyymyyyśl cooooooś...
-
Czemu ja? O.o
-
Booo taaak...
-
Ty wymysl, twoja postac ::) xD
-
U.U
Ja wymyślam dialog i powód, zastanawiam się którego przyjaciela uśmiercić. Poza tym musimy trafić tam wszyscy łącznie z Sirfalasem więc wisz.
-
Ni wim xD Pretekst, tak? Bez pretekstu, pólkobojstwo 8D xD
-
U.U
Tak prosto z mostu, hę?
-
Ale co prosto z mostu? O.e'
-
Nie ważne
Wracajmy do fabuły ^^"
-
Oki, pisz xD
-
U.U
Why I?
-
Because I wrote last? ::) xD
-
-No a poza tym mogę zrobić tak-zmieniłam się w kota. Przedłużonymi szponami tylnych łap zaczepiłam o gałąź i zwiesiłam się z niej opatulając skrzydłami jak nietoperz.
T.T
I haven't idea, what i'm doing
-
- Dobra, wrocmy do smokowcow. - ucial Slith, widzac zblizajaca sie klotnie Elsy i Dartimiena. Kotka i skrytobojca wzruszyli ramionami.
- Sam juz nie wiem, jakim ja smokiem jestem. - mruknalem. - Bo ognia raczej nie.
- Sam mowiles, ze jestes Bozakiem.
- A fakt. - zasmialem sie i pokrecilem glowa. - Zeby nie wiedziec czym sie jest. Skoro jestem Bozakiem, to jestem smokiem z klanu brazowych metali.
- Ty to masz pamiec. - mruknal Slith z udawanym przerazeniem w glosie. Giovanna i Logan wybuchli smiechem.
I too T.T
-
Zaczełam się huśtać. Końcem ogona zaczepiłam się o gałąź.
-
Wzruszylem ramionami.
- Nie wiem, co chcialem powiedziec, ale cos chcialem. No trudno, nie pamietam. - mruknalem, probujac sobie przypomniec o czym zapomnialem.
-
Skleroza?
-
Oj tam ::) Pisz w fabule xD
-
W końcu usiadłam na gałęzi przypatrując się mu. W pewnym momencie wzdrygnęłam się rozglądając się dookoła.
-Mam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje-mruknęłam półpyszczkiem.
Nie mogłam się powstrzymać...xD
-
Zerknalem katem oka na Else. Zwinela sie w klebek w kociej postaci, jakby przypadkiem zapominajac, ze przywlaszczyla sobie moj sztylet. Gapilem sie na nia dotad, az na mnie spojrzala. Wyciagnalem reke. Westchnela i oddala mi bron. Schowalem ztylet, patrzac na nia podejzliwie.
xD
-
Gdzieś tam wyżej przysiadł ptak. Całkiem spory. Uśmiechnęłam się drapieżnie i zaczełam się wspinać. Przetestowałam jedną z cieńszych gałęzi z oczami cały czas wlepionymi w ptaka.
-
Elsa przewrocila oczami. Usmiechnalem sie z przekasem. Przesiadlem sie pod jakies drzewo. Naturalnie, reszta poszla za mna. Z mojej prawej usiadl Dartimien z kotka Czarownicy na kolanach, a z lewej Giovanna. Obok Gio rozsiadl sie Logan, a pomiedzy nim i Dartimienem usiadl po turecku Slith. Z trudem powstrzymalismy smiech i siedzielismy tak w wianuszku dookola drzewa. (xD)
-
Skoczyłam i w tym samym czasie ptak wzbił się w powietrze. Zamachałam bezradnie łapami centymetr od niedoszłej ofiary. Syknęłam powracając na gałąź.
-Uciekł mi-prychnęłam niezadowolona.
-
Wykrecilem niemozliwie glowe, patrzac katem oka na Slitha. Slith odwzajemnil moje spojrzenie, nie bylo tego za bardzo widac z powodu nieco pustawych galek ocznych, ale jakos to zauwazylem. Jako, ze wszyscy porozumiewalismy sie prawie myslowo, Slith zrozumial mnie, a ja jego. Wyrzucilem do gory moj sztylet, jakos uporawszy sie z pochwa przy nadgarstku. Spadl z drugiej strony, gdzie zlapal go Sivak. Slith wyjal zwoj pergaminu i pioro gryfa zwiazane razem. Tak podkrecil zwoj, ze ten, okrazywszy pien drzewa wyladowal w moich rekach.
- Ale z ciebie Bozak - mruknalem, co mialo byc obrazliwe, a oczywiscie w moich ustach tak nie zabrzmialo. Slith zasmial sie krotko i irytujaco, co nieco mnie wkurzylo.
-
-To chyba normalne. Nie umiesz polować-prychnął Alagan.
Obdarzyłam go mrożącym krew w żyłach spojrzeniem.
-JA?! Ja nie umiem polować? Zakład, że upolują cokolwiek co będziesz chciał-warknęłam zeskakując z drzewa.
-Zakład o co?
-Wybieraj...
-To... Napijesz się z Caną.
-Mówiłam ci już kiedy jestem pijana na ogół mówię prawdę. A stanowczo większa część naszej grupy nie chce usłyszeć co myślę o nich.
Wzruszyłam ramionami.
-Zakład
-Zakład-odburknęłam.
-No więc musisz upolować... Węża Lodowego.
-Phi...To nie problem
-Ale tego żyjącego na północy. Tego ogromnego.
-
Przez duzszy czas walczylem z suplem na swoju pergaminu. Dartimien, Giovanna i Elsa gapili sie a mnie, jakbym byl nienormalny. Coz, moze mieli troche racji.
- Jak ma sie szpony, to sie nie da tego tak szybko rozwiazac - burknalem. Szarpnlem jeszcze raz i, jak na zlosc, wezel puscil. Przewrocilem oczami. Rozwinalem zwoj. Okazal sie niewiele dluzszy od mojego przedramienia.
- Dzieki, Slith. Bardzo mi pomogles. - mruknalem ironicznie. Sivak wyszczerzyl sie do mnie zza Dartimiena.
-
-Jesteś pewien to całkiem ładne stworzonko?
-Stworzonko? Błagam cię jest ogromny i ma jad który zabija w godzinę. Powoli i bardzo boleśnie-burknął.
-Eeeee...No i? To nie sprzeciwia się temu że jest fajny.-uśmiechnęłam się machając ogonem.
-
Prychnalem.
- A masz atrament, czy cos w tym stylu?
- Niet. - Slith usmiechnal sie jeszcze szerzej.
- To czym ja mam to napisac wedlug ciebie? Krwia? - przewrocilem oczami. Slith tylko westchnal.
-
Oplotłam ogonem łapy siadając. Przekrzywiłam głowę wpatrując się w Alagana. Tak naprawdę kątem oczu śledziłam to co działo się gdzie indziej. Nie mogłam pozbyć się wrażenia że ktoś mnie śledzi.
-
- Dobra, kiedy indziej. - mruknalem, wiazac zwoj i pioro gryfa ponownie i wkladajac je do kieszeni. Slith kiwnal glowa. Dartimien i Giovanna znow wszczeli klotnie.
-
Zarejestrowałam ruch gdzieś po mojej prawej stronie. Przesunęłam się tam przodem niby przypadkiem tocząc błahą rozmowę. Spięłam mięśnie i skoczyłam. Wpadłam w krzaki i przydusiłam owego podglądacza który okazał się być...kotołakiem. A co więcej... Moim bratem.
-
- A propo krwi... - zaczalem powoli. - Czy gdybym umarl, to moje kosci by nie eksplodowaly?
- No raczej. - parsknal Slith. - "Bozaki to urodzeni magowie. Potrafia opanowac mistyczne sztuki przy minimalnych naukach w wieku mlodzienczym. Po smierci ich ciało kurczy sie i rozpada przeksztalcajac sie w chmure pylu. Kosci natomiast eksploduja." - zacytowal.
- No tak. A z Sivakami jest inaczej. "Po smierci samiec przyjmuje wyglad swego zabojcy. Stan ten utrzymuje sie przez 3 dni, poczym cale cialo zamienia sie w bloto. Jeśli zabojca jest wiekszy niż Sivak, cialo smokowca wybucha plomieniem o promieniu 10 stop. Samice nie przyjmuja formy zabojcy, wybuchaja plomieniem o promieniu 10 stop." - wyrecytowalem. Slith kiwnal glowa.
- To i tak dziwne, ze masz 7 stop wysokosci, choc - cytuje - "ich wzrost wynosi ok. 6-6,5 stop."
- Ty tez to wybryk natury. Sivaki maja zazwyczaj 9 stop.
- Oj tam. Jestem jak samica. Piekny i niski.
- Niski - owszem. Piekny - nie powiedzialbym.
- Jesli ty jestes niski - zwrocil sie do Slitha Logan. - To co dopiero ja? Ty masz 7 stop, to gdzies tak 220 cm. Ja mam zaledwie 188, wiec widzisz chyba roznice. A zreszta, ty i Sirfalas jestescie tego samego wzrostu, wiec jesli ty jestes niski, to i nasz Bozak rowniez.
- Ale ja tylko mowilem - zaoponowalem. - Ze Slith jak na Sivaka jest niski.
- Niech ci bedzie.
- Heh, spodobalo mi sie to okreslenie, "nasz Bozak". - zasmialem sie. - I nie zapominaj, ze Bozaki: "maja zdolnosci organizatorskie. Samce już od czasow Wojny Lancy sluza w armii smokowcow na stanowiskach dowodczych."
- Taa... A co powiesz na to: "Bozaki obu plci sa okrutnymi i przebieglymi wojownikami, ktorzy bardzo rzadko oszczedzaja zycia swych przeciwnikow." - spytal Slith, usmiechajac sie nader wrednie.
- Powiem, ze: "Zarowno samce jak i samice Sivakow sluza jako elita wojownikow i szpiegow, ktorzy sa zatrudniani przez zlych przywodcow lub innych smokowcow.", hehe.
- A smiej sie, smiej. "Sivaki - Najsilniejsi ze wszystkich smokowców.".
- Hehe, a co ty na to: "Bozaki to niezwykle uduchowione istoty. Organizuja czasem religijne obrzadki. Inni przeksztalcili swa potrzebe wierzenia w cos w wiare w samych smokowcow. To wzmocnilo ich pozycje jako przywodcow, ktora juz i bez tego byla mocna."
To dopiero MEGA post xD
-
Odsunęłam się na bezpieczną odległość wylatując z krzaków w samą porę bo ziemia tam gdzie stałam wyleciała w powietrze.
T.T
A ja miałam to przeczytać U.U
-
- Dobra. - stwierdzil Slith po dluzszej chwili gapienia mi sie w oczy. - Wygrales.
- Yeah! - unioslem dlon w zwycieskim gescie.
- Ale tylko tym razem. Zobaczysz, jeszcze cie pokonam.
- Na pewno. - zasmialem sie razem z Elsa i Dartimienem. Slith pokrecil glowa.
- Ciebie jednak nie da sie przegadac. - burknal Slith przewracajac oczami, na marne wlasciwie, bo i tak nie bylo tego widac. Nadal bylem w tryumfatorskim nastroju.
-
Kolejny wybuch tym razem trafiony. Wyleciałam w powietrze. Przydały się skrzydła bo zawisłam już w ludzkiej postaci.
Wybucham jezioro.
-
Wszyscy wstalismy rownoczesnie, slyszac wybuch. Uslyszalem glosny jek i spojrzalem do tylu, zza drzewo. Slith naturalnie wyrznal glowa w galaz. Przewrocilem oczami. Zaczelismy sie rozgladac.
Szkoda, fajne bylo xD
-
-Idioto! Ty tępy nożu do smarowania chleba-wrzasnęłam nadal wisząc wysoko w górze. Rozległ się śmiech. Idiota!
-Skąd te słowa?
-Bo nie musiałeś rozwalać jeziora tylko po to żeby mnie zabić-warknęłam-I po ci te całe podchody, hę? Boisz się mnie..? I słusznie
-Nie boję się ciebie, kisama!
-To po co te skradanie się? I tak jesteś słaby-parsknęłam pogardliwym śmiechem.
Z krzaków wyszedł wysoki mężczyzna o ciemnozielonych oczach i brązowych włosach. Kiedyś niemal identyczny jak ja, teraz zupełnie inny.Alagan uniósł dłoń chcąc coś powiedzieć.
-Ty też się zamknij!
-Zeszłabyś tu na dół czy aż tak cię przerażam żebyś nie mogła ze mną porozmawiać?
-Nie mamy o czym rozmawiać...Za to bardzo chętnie cię zabiję-oświadczyłam jednak zleciałam na ziemię stając przed nim.
Wybuchniem jezioro...Nie ma to jak kłótnia rodzeństwa.
Moje obelgi: Ty tępy nożu do smarowania chleba! ^^"
Naprawdę powinnam wymyślić coś innego U.U
-
Oparlem sie o drzewo, patrzac obojetnie na klotnie Maud i tego tam.
-
-Więc czego chcesz?-spytałam unosząc brwi.
-Jak wiesz nasz ojciec niedługo zwolni tron. Jest nas dwójka więc cóż...Jedno z nas musi przegrać.-powiedział.
Skinęłam głową poważnie.
-Dobra ogłaszam wszem i wobec że mam ten tron gdzieś. Nie jest mi do szczęścia potrzebny i możesz go sobie wziąć.
Prychnął a na jego twarzy pojawił się złośliwy półuśmiech.
-Nie...Nie możesz się tego zrzec. Bo widzisz nasz ojciec złamał zasady mając dwójkę dzieci.
Założyłam ręce na piersi.
-Ja się na ten świat nie pchałam w przeciwieństwie do ciebie.
-Więc...-ściszył głos.-zgodnie z regulaminem-znowu ciszej-jedno z nas-i znowu-musi umrzeć-szepnął ledwo słyszalnie.
Delikatnie mówiąc zamurowało mnie. Czyli on tak na serio...Hmm...Ciekawe. Wreszcie się z nim zmierzę.
-Ha! Wreszcie mogę cię zabić bez ścigających mnie strażników.
-A więc pasuje ci taki układ?
-Jasne! Może uda ci się zmieść mnie z tego świata bo próbowałam kilka razy i jakoś zawsze udawało mi się przeżyć.
-
Spojrzalem katem oka na Else, ktora gestykulowala cos i dawala mi jakies znaki. Unioslem brew nie rozumiejac. Powtorzyla ciag znakow.
-
-Nie uda ci się.
-To brzmi jak wyzwanie.
-To jest wyzwanie.
Znikł po chwili. Parsknęłam śmiechem.
-Brakowało mi tego. Tej walki na śmierć i życie.
-Idiotka...
-Hmm..?
-Ni, nic-mruknął Alagan wbijając wzrok w niebo.
Prychnęłam.
Tak ja się czuję gdy przychodzę na lekcję matmy po kilku tygodniach nieobecności (tak musiałam)
-
Elsa wsciekle powtorzyla znaki jeszcze raz. Potem kolejny. Nie zrozumialem.
- A mozesz slowami...? - odwazylem sie spytac, po czym schylilem sie szybko, gdy nade mna przelecial jakis kamien.
-
-Nie sądzisz, że powinnam pokonać go bez zbroi?
-Naprawdę jesteś idiotką...On ma tak potężną moc, dużo wyższą niż twoja. Nie czułaś.
Spuściłam wzrok. A więc nie wiedział. Nie domyślił się. Zrobię to. Zabiję tego przeklętego szczura- mojego brata i cóż...Kosztem tego na zawsze pozostanę bezduszną wiedźmą.
-
Elsa wziela gleboki - i jej zdaniem chyba uspokajajacy - oddech i powtorzyla ciag znakow. Zrozumialem. Westchnalem z ulga.
- Trza bylo wol... - schylilem sie jeszcze raz, gdy nieco wiekszy kamien, zaslugujacy juz na miano skaly, przelecial nade mna, celujac w moja glowe.
-
Znów się uśmiechnęłam. Bawiłam się magią. Przy okazji zajrzałam do zbroi. Wszystkie całe.
A kij ze zmienianiem miejsca...Rozwalmy jezioro...xD
-
Dartimien zlapal Else za ramiona, unieruchamiajac ja. W sumi dobrze, bo by mnie jeszcze zagryzla.
-
Powinien zaraz tu być. Tuptałam nerwowo w myślach. Alagan stał z boku. Rozległ się trzask. Odwróciłam się w tamtą stronę. Daren, Mirajane, Elfman, Lisanna i...Sohan. Spojrzałam na nich ze zdumieniem.
-A wy tu czego?-spytałam nieprzyjemnie. Jeszcze zechcą się wcinać. Idioci.
-Bo widzisz...Ty czegoś nie...Wiesz-mruknął Sohan cicho.-Daren musiałeś to tak utrudniać.
Uniosłam brwi.
-Zamknijcie się. Ja tu zamierzam walczyć a wy nie pomagacie.
-Jak mężczyzna-zahuczał Elfman gdzieś z tyłu.
-Może jeszcze tego nie zauważyłeś ale jestem kobietą, baranie. I jak ci przyłożę to przestaniesz z tym swoim "mężczyzną".
-Mówi jak mężczyzna-zahuczał znowu.
-
Zamienilem sie miejscem z Giovanna. Dartimien puscil Elsa, ktora zmienila ksztalt i wskoczyla na drzewo za nami. Katem oka zauwazylem na swojej lewej dloni zadrapanie - Elsa mnie udrapala.
- Ta, jeszcze zapadne w spiaczke jak Juliette. - mruknalem. Dartimien i Slith przewrocili oczami.
-
Klepnęłam się otwartą dłonią w czoło w geście poddania.
-Dobra... Więc bądź mężczyzną i się odsuń. Zamierzam kogoś zamordować a nie chcę was pozabijać.
-Dlaczego?-usłyszałam cichy głos Lisanny.
-Bo tak dużego trupa jak Elfman nigdzie nie schowam.
-Jak męż...Chwila, co?-Elfman spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
-Alagan zrób z nią coś-jęknął Sohan.
Palnęłam go w tył głowy.
-Za co?
-Za to że się odezwałeś. Mieliście się zamknąć. Ty też!-warknęłam w kierunku Alagana który najwyraźniej chciał mnie przywołać do porządku.
-
- Tylko wez wtedy znajdz Adalind, zeby cie obudzila - mruknal Slith.
- Nie musi byc akurat Adalind. Moze byc kazdy Hexenbiest. - zaoponowal Logan. Zgodzilem sie z nim.
- Bo Juliette wybudzila przeciez matka Adalind. I Kapitan.
- A poza tym, gdybys zapadl w spiaczke, moglaby cie obudzic ktoras z Kapaczek.
- No tak, bo samice Kapakow maja jakby "odwrotne" zdolnosci do samcow.
- Ich slina leczy?
- Kapaczek tak, a Kapakow zatruwa.
- Myslisz, ze jak cie niechcacy udrapie, to zaraz w spiaczke zapadniesz i umrzesz? - zirytowala sie Elsa.
- Nie powiedzialbym, zeby to bylo niechcacy.
- Gdybym chciala cie zabic, to juz by bylo po tobie.
- Po tobie tez, ze ci przypomne. Moje cialo rozpadnie sie w pyl, a kosci eksploduja, hehe.
-
Czekałam niecierpliwie nie dając dojść im do słowa. Nie interesowało mnie to co mieli mi do powiedzenia.
-Spóźnia się-mruknęłam.
-
Razem z Elsa miezylismy sie wzrokiem - ona wscieklym, a ja zadowolonym z siebie. Slith zamachal dlonia pomiedzy nami, zebysmy sie ockneli.
- Hello! Moze raczej zajelibysmy sie wiadomoscia...?
-
Przetestowałam kilkanaście zbroi na szybko. Alagan obserwował moje poczynania. Najwyraźniej szczerze wątpił w moją wygraną. Jego strata.
-
- Dobra. - mruknalem prawie rownoczesnie z Giovanna i Dartimienem. Elsa strzelila focha na nas i siedziala na drzewie tylem do nas.
-
Pojawił się. Razem z jego obstawą. Kiedyś już chciałam go zabić ale powstrzymali mnie. Wykryli. Zmierzyłam magów wzrokiem.
-Oni mają się nie mieszać do walki-warknęłam.
Skinął głową.
-
Obgadalismy ciag znakow pokazanych przez Else, a widzianych przez Giovanne.
-
-Oni też-wskazał na grupkę za mną.
-Oni nie mają tu nic do rzeczy. Przyszli coś powiedzieć. Nie powiedzieli i są nieważni.
-
Logan nabazgral na szyblko znaki na podsunietym przeze mnie kawalku pergaminu, oddartym od zwoju od Slitha. Zaczelismy wszyscy naraz tlumaczyc napis. Nawet Elsa sie odfochnela.
- "Ar... "Arro... "Arrow" - zaczal przetlumacac Dartimien. - Wychodzi na to, ze tu jest: "Arrow" Queen.
- "Arrow" Queen? Arrow... To jest...
- Tak, wiemy kto to.
- Uh... Dalej jest myslnik i chyba... Strzelec?
- ""Arrow" Queen - strzelec, ktorego..."
- "...Szukamy..."
- Kropka.
- "Gri..."
- "Grimmma, Hexen... Hexenbie..." Rany, co to jest?
- "Grimma, Hexenbiesta, Bobrzaka i..." I Czego? Lesera?
- Lisera. "Grimma, Hexenbiesta, Bobrzaka i Lisera nie ma." To znaczy, ze juz ruszyli.
- Tak, a dalej jest: "Klopoty z..."
- "...Wilkami."
- Tak. Dalej: "Przekazemy przez... Staer... Nie, star... Starozyt... Starozytne. Starozytne imie..."
- Starozytnie imie?
- Tak. Tak tu pisze.
- Chwila, Starozytne Imie Piekna?
- Zaraz sprawdze... Tak. Gio, skad wiedzialas?
- Tak mnie nazywali. Inne wilki. I... Ogolnie inni.
- Dobra, jest cos dalej.
- "Dig... Digg..." Co to jest?
- Diggle. Diggle i Moira.
Wiadomosc: (napisana koslawym pismem Logana xD)
(http://i60.tinypic.com/1075g5g.jpg)
-
Usłyszałam oburzony okrzyk za sobą. Wzruszyłam ramionami.
Piękny charakter pisma...xD
-
- Czyyyli...
- "Arrow" Queen - strzelec, ktorego szukamy. Grimma, Hexenbiesta, Bobrzaka i Lisera nie ma. Klopoty z wilkami. Przekazemy przez Starozytne Imie Piekna. Diggle i Moira.
To jest pismo Logana. Ja mam lepsze ::) xD
-
Wlepiłam w niego wzrok szukając słabych punktów.
Ja piszam starożytnymi hieroglifami... Huuf...Ale chyba mi się poprawiło.
-
- Od razu widac, ze tej wiadomosci Diggle nie pisal. Raczej sama Moira. - mruknalem.
- Zastanawia mnie tylko, dlaczego napisala o swoim synu: strzelec. - miauknela Elsa.
- Nie chciala wydac, ze sama to pisala? - Logan przewrocil oczami.
- Moze. Zreszta, Moira nigdy nie umiala niczego starannie i dosc dobrze zaszyfrowac. To wszystko moze znaczyc co innego lub doslownie to. Ale ta wiadomosc jest na poziomie przedszkolaka.
- Nawet znaki pomylila. - jeknal Slith.
Ja pisze mega dlugie haki u "j", "y", "g" i "f" xD Az Syrek mi ciagle powtarza, ze mnie kiedys na tych hakach powiesi xD
-
Słabych punktów brak. Czyli to jednak będzie ciężka walka. Tak czy inaczej trzeba by go załatwić. Trzeba...Albo pokonać go i darować mu życie. I wtedy objąłby królestwo a ja nadal byłabym wolnym duchem. Ale jestem mądra (xD)
-
- Cud, zesmy to odszyfrowali. - mruknal Dartimien, a widzac nierozumiejaca mine Logana, przewrocil oczami. - Pomylila znaki.
- Jakzebysmy mogli tego nie odszyfrowac? - spytalem z udawana zgroza. - My, ktorzysmy to pismo wymyslili?
-
Wyjęłam noże. Pochyliłam się w postawie nożownika. Uśmiechnełam się drapieżnie.
-
- Fakt. - przyznali na raz Slith i Giovanna. Dartimien spojrzal na mnie.
- Skoro juz to odszyfrowalismy... Nuda, nie?
- Nom...
- Trening? - zaproponowal Dartimien. Wzruszylem ramionami. Dartimien odebral to, jako ze sie boje i usmiechnal sie z drwina. Usmiechnalem sie lekko i unioslem piesci.
- No, dawaj. Bez Slitha tez sobie poradze.
Dartimien tylko prychnal. Zasmialismy sie. Odeszlismy nieco dalej. Dartimien nagle zaatakowal, bez zadnego ostrzezenia, zanim jeszcze doszlismy do zamierzonego celu. Zablokowalem wszystkie ciosy, schylilem sie przed jego sztyletem i uskoczylem, gdy probowal mnie podciac. Kopnalem go w brzuch. Dartimien rozlozyl sie na ziemi, patrzac na mnie jednym okiem spod przydlugich wlosow, ktore rozsypaly mu sie na twarzy. Przetoczyl sie na brzuch, opierajac sie na rekach i kolanach. Podszedlem do niego i kopnalem go w zebra. Uslyszalem trzask pekajacych kosci, Dartimien przewalil sie z jekiem na bok. Spojrzalem w jego jedyne widoczne spod wlosow oko i przysunalem sie blizej.
- Taki zywot tego, kto chce cwiczyc ze swoim przyjacierlem o metalowych butach. - usmiechnalem sie i wyciagnalem reke. Dartimien patrzyl sie na mnie przez chwile, po czym parsknal zduszonym smiechem, chwycil moja dlon i wstal z moja pomoca. Skrzywil sie i zaczal kustykac w strone drzewa, przy ktorym stala reszta. Ruszylem za nim.
- O, stary. - mruknal Logan, patrzac na sponiewieranego Dartimiena z niejakim przerazeniem. - O co poszlo?
- O nic. - Dartimien skrzywil sie odrobine bardziej. - Zwykly trening, ale niestety - przepraszam, na szczescie - nasz Sirfalas nadal jest w swietnej formie.
Slith, Giovanna, Elsa i ja wybuchlismy smiechem.
- Ha ha. - mruknal Dartimien, a Logan z trudem powstrzymywal sie odsmiechu. Giovanna podeszla do mnie i spojrzala na Dartimiena. Wziela cos od niego. Przeniosla wzrok na mnie. Wiedzialem, co chce zrobic, ale nie zareagowalem. Sam bylem ciekaw, co z tego wyniknie. Gio zakrecila w palcach trzymanym sztyletem i wbila mi go w brzuch. Przycisnalem szpony i dlon do rany, tamujac wyplyw krwi. Giovanna wyjela sztylet i usmiechnela sie. Rowniez sie usmiechnalem i, nadal przyciskajac rece do rany, osunalem sie na kolana. Giovanna wrocila do reszty. Logan siedzial juz na jakims konarze na drzewie w postaci wilka. Byl tak zgarbiony, ze jego leb prawie lezal na galeci, chodz byl w pozycju siedzacej. Elsa byla gdzies nad nim jako kotka.
- Bedzie zabawa... - szepnela, usmiechajac sie szeroko jak kot z Cheshire. Logan szczeknal, co mialo oznaczac potwierdzenie i wilczy smiech. Pod drzewem zostali tylko Slith, Dartimien i Giovanna. Zgarbilem sie. Skrzywilem sie mocno, poniekad nadal sie usmiechajac, tak, ze mozna bylo mi zobaczyc dwa szybko wydluzajace sie kly, lewy gorny i dolny. Prawych nie bylo mi widac, choc rowniec byly juz nienaturalnie ostre. Oczy zwezily mi sie do grobosci igly, a teczowki jakby ogarnal ogien. Zacisnalem zeby tak mocno, ze o malo nie wylamalem sobie szczeki. Posmakowalem powietrze dlugim jezykiem i naturalnie zaraz zwietrzylem Sivaka, skrytobojce i wadere pod drzewem. Zagrzebalem teraz zatrute szpony gleboko w ziemie. Czulem jak wydluzaja mi sie szpony przy lewej dloni, jak napelniaja sie trucizna i jak jad zaczyna krazyc w moich zylach. Wzialem gleboki oddech, wysuwajac ponownie dlugi czarny wezowy jezyk. Zgarbilem sie jeszcze bardziej, moje szkarlatne wlosy omiotly ziemie. Giovanna podeszla do mnie i ukleknela przede mna. Spojrzalem na nia i szczeknalem zebami, zmuszajac ja by sie odsunela, jesli nie chce stracic glowy. Oczy mialem juz normale. Usmiechnalem sie krzywo. Mozna bylo dostrzec, ze moje kly ponownie sie zmniejszaja i traca nienaturalna ostrosc, choc ostre same w sobie byly, jak to u smoka. Szpony u lewej dloni wrosly mi z powrotem w cialo, stawajac sie takimi, jakimi byly przed przemiana. Wstalem powoli, Giovanna rowniez. Podeszlismy razem do drzewa, Logan zeskoczyl z galezi, zamieniajac sie w czlowieka, gdy tylko dotkna ziemi. Elsa takze. Zachichotalem jak szatan, przez co Giovanna, Elsa i Logan spojrzeli na mnie jakbym zglupial. Przewrocilem oczami. Przybilem piatke z Giovanna i zolwia z Elsa i Loganem. Wiedzialem o co chodzilo Giovannie, czemu to zrobila. Chciala pokazac mi - czy tez raczej tej furii, czy co tam bylo we mnie - ze zabicie mojego mordercy to nie jest priorytet. Bylem jej za to wdzieczny. W koncu niedlugo moze mi sie to przydac.
-
Stał tak jak wcześniej. Zebrałam się do skoku. W ostatniej chwili bo miejsce w którym stałam przed chwilą wyleciało w powietrze. Roześmiałam się w górze prostując. Wyjęłam długi nóż i z rozmachem wbiłam w swoje ramię. Krew pociekła. Wymamrotałam kilka słów i pojawiły się ogromne ptaki. Dopadły mojego ramienia i piły tą krew. Widziałam zaskoczenie w oczach brata ale nadal się uśmiechałam. Ptaki poderwały się z krzykiem.
-Pani?-spytał jeden.
Spojrzałam na niego.
-Zabij-rzuciłam.
Ptaki ruszyły w stronę przeciwnika z furkotem skrzydeł. Pióra były zrobione z lodowych ostrzy.
A ja miałam to czytać...Nawiasem mówiąc nie odpisuję bo nie wyświetla mi się że jest nowa wiadomość.
-
Giovanna wciagnela mnie i Logana w rozmowe. Elsa za to zaczela drapac wsciekle drzewo, pod ktorym siedziala, az wiory lecialy. W koncu przestala, parsknela i obejrzala dokladnie swoje mocno naostrzone szpony, po czym zamienila sie w czlowieka. Zorietowala sie, ze wszyscy sie na nia patrzymy. Wzruszyla ramionami i wycofalasie na swoja poprzednia pozycje na galezi drzewa.
Przyplyw weny. Tera jest odplyw, wiec beda krotkie ._. I spx, mnie tez sie tak robi.
-
Wycelował palcem w każdego z ptaków. Po kolei wybuchały lecąc w ostrych odłamkach na ziemię. Wzniosłam się w powietrze tworząc sobie skrzydełka z lodu.
xD
-
Paczaj co zrobiłam:
Chibi Maud przed przemianą:
(http://oi62.tinypic.com/28rmcly.jpg)
I po przemianie (jedno oko uszkodzone):
(http://oi62.tinypic.com/bczf4.jpg)
-
Logan zaczal trenowac cos typu walki z Dartimienem. Elsa przypatywala sie im ze swojej galezi.
Fajne xD
A ja mam Chibi Alice xD:
(http://i61.tinypic.com/2cmt4b9.jpg)
-
Obserwowaliśmy się nawzajem. Skoczyłam ku niemu atakując w kilku wymierzonych ciosach. Zablokował potężnym dwuręcznym mieczem z którym moje noże nie miały szans.
A ja mieć Chibi siebie z reala.
(http://oi59.tinypic.com/2igj0ua.jpg)
-
Usiadlem pod Elsim drzewem i zaczalem cwiczyc zmienianie szponow prawej reki w ludzka, czy tez tam elfia dlon.
Ja te xD
(http://i57.tinypic.com/2wqsxh4.jpg)
-
Niebieskie oczęta...xD
Dzisiaj powiedziałam dziewczynom z mojej klasy że jednak moim zdaniem jestem do dupy.
Teraz śpiewają mi na lekcjach "Jesteś zajebista" Weekendu.
Kooochaam moją klaasę.
Nawet jak jej nienawidzę.
-
Ja nienawidze mojej klasy, oni nienawidza mnie i mamy rownowage w przyrodzie ._.
-
A ja ich lubię...Trafiłam na najlepszą klasę z mozliwych. Wszyscy jesteśmy takimi fajnymi idiotami.
^.^
Ja swojej poprzedniej klasy nienawidziłam. Nie dość że mnie pobili i zwyzywali to jeszcze wypowiadali nieprawdziwe rzeczy na mój temat.
-
;-;
Kropka w kropke moja klasa. Idealnie ich zdefiniowalas, tylko mnie jeszcze nie pobili ;-;
-
Mnie zdążyli. Przez 6 lat nie naskarżyłam na nich ani razu. Ryczałam w poduszkę żeby nikt nie słyszał. W szkole udawałam że nie zauważam obraźliwych gestów. Po prostu starałam się mieć ich gdzieś.
A wiesz co jest najlepsze? Drwili sobie z mojego wyglądu który jest taki a nie inny bo po prostu jestem chora!
Mam problemy hormonalne ale takim idiotom nie wytłumaczysz.
-
Ze mnie tez sie smieja, bo wygladam tak, a nie tak. Jestem za niski (znaczy niska, ale wiesz o chodzi ._.), bo z moja tarczyca nie jest najlepiej, lewy plat mi zniknal, a prawy zanika. Masz racje, idiotom sie tego nie wytlumaczy ._.
-
Hehe, meine Chibi Babcia xD
(http://i58.tinypic.com/282nvrr.jpg)
-
Hah, ja mam niedoczynność tarczycy natomiast za wysokie hormony tarczycy, coś w nerce i torbiel w jajniku O.o
Ja tam dałam się z nimi na spokój. Teraz jak przechodzę obok nich to tylko głowa do góry i uśmiecham się drwiąco. Ha! Jeszcze jak im głupio.
xDD
-
A ja chyba jeszcze reumatyzm, ale Ob tego nie potwierdzilo ._.
Ja to samo, ale zadko kiedy pomaga ._. A za to w klasie, jesli nauczyciel cos opacznie mnie zrozumie, to mnie murem bronia ._.
-
Hmmm...Ludzie są rózni. Chorera jakby można zrobić sobie klasę z ludziów z forum....Wymarzona klasa...xD
-
Wlasnie xD Bylby raj xD
-
Ale cóż... Właśnie doszłam do wniosku że odkąd doszłam na fora to chyba jakoś łatwiej było mi tych wszystkich idiotów znieść....xD
-
Tez tak mysle, po czesci moze dlatego, ze tylko tu mozna pogadac z normalnymi ludzmi.
-
Z nienormalnymi
Ja stanowczo ie jestem normalna...Może dlatego nucę "Jeszcze po kropelce, jeszcze po kropelce, póki wódka jest w buteelcee"
xD
-
xD
Ale z wami przynajmniej da sie slowo zamienic, nie to co z tymi "the idiots" xD
-
Hmmm....Zgadzam się!=]
-
xD
-
To gdzie my byliśmy w fabule? *rozgląda się z nieprzytomnym wzrokiem*
-
No tu, nie? O.o xD Ty sie bijesz, my sie bijemy... Wszyscy sie bija xD
-
Prychnęłam pod nosem odskakując. Hmm...Idiota. Zaatakowałam kolejny raz uchylając się przed jego ciosami.
Dobhra...Znalazłam.
-
Osunalem sie po pniu drzewa na ziemie, siadajac po turecku. Obserwowalem cwiczenia reszty razem z Elsa i Slithem.
xD
-
Mam ochotę zabić jakąś z moich postaci...Czekamy aż mi przejdzie, czy po prostu zamorduję kogoś? :3
-
Mozesz mordowac, ale nie odpowiadam za pozniejsza rozpacz i placz, hyhy xD Zart xD Ale nie odpowiadam xD
-
Hyyym.... Najwyżej sobie popłaczę...xD
Nooopee...prawie ją zabiję iiiiiiii popsujem oko.
Jak ja lubiem kaleczyć swoje postaćki.
-
Tyyy, psychopatko jedna xD A czemu zawsze oko? xD
-
Bo dzieś muszę zamknąć Moc Lodu a ni mam dzie... A oko to takie fajne miejsce.
I tak jestem psychopatką bo Maudie przez mój wymysł nie ma czucia w palcach i dlatego nie używa już łuku tylko noży...No i miała próby samobójcze... I...Dużo innych rzeczy...To dziffne jak bardzo można kogoś okaleczyć.
-
Heh xD
-
Lubiam się znęcać nad nią bo nie mam serca nad Liskiem.
-
Ja się nie znęcać nad swoimi postaciami, za bardzo je lubić xD
-
Hmmm...Mam dylemat czy zabić Alagana czy Sohana...Uhh...
-
Wsio jedno ._.
-
::)
-
._.
-
Po prostu nie zabiję ich...Ni mam serca, przeszło mi.
-
xD
A Sergiusz papla powiedzial mi, ze chcesz zabic Maud... ._.
-
PAPEL!
Bo mam taki zamiar...Prawie zabić...
-
To prawie czy zabic? ._. xD
-
Praaawieee
-
Piszmy lepiej w fabule, polowa tych wszystkich wiadomosci to spam xD
-
Hyyyym...xD
-
Fabulaaa ::) xD
-
Wpatrywałam się w niego gniewnym wzrokiem. Nie mój typ walki. Trudno zablokować przeciwnika z dwuręcznym mieczem.
Chora jestem T.T
-
Zamknalem powoli oczy, pograzajac sie w rozmyslaniach.
Ja chyba tez... ;-;
-
Uhh...Nie mam weny na opisanie tej walki TTT.TTT
-
Ja ci nie pomoge, sam nie wiem nawet co pisac we wlasnych postach. ;-;
-
Uhh...Mam pomysł na fabułę PO walce...
-
A ja brak pomysla w ogole ._.
-
(http://oi61.tinypic.com/b84551.jpg)
Tak piękne *.*
-
A co to? ._.
O, Deadshot xD
(http://wac.450f.edgecastcdn.net/80450F/screencrush.com/files/2013/04/ar120b_0909b-jpg-d1143b0c-t3.jpg)
-
Wyprane w Perwolu....Obrazek.
-
Na obrazku ::) xD
-
A taka sobie dziewczynka z czerwonym ockiem... I chyba stanie się moim awciem ^.^
-
Niewiele tam widze, za ruszofffe O.e'
-
Zara przerobię na odcienie szarości ^.^
-
xD
-
Mam dobry humorek!
-
(http://oi59.tinypic.com/2625fm0.jpg)
-
A ja mam reumatyzm, trzy kartkowki jutro i spac mi sie chce ._.
-
YeeeeeY....Hmmm... Mam wrażenie że o czymś zapomniałam. Ale kij z tym....
Teraz już sama nie wiem jak się nazywam O.o...Jest już tyle wersji mojego imienia, wymyślonym przez aktualną klasę:
-Al
-Aluś
-Lusiak
-Luśka
-Lusia
-Alcia
-Aliss (specjalnie tak pisane)
-Liska
-Lis
-IIIIIIIIII NAJLEPSZE REEEEENIAAAAA!
To ostatnie to nwm skąd wzięli.
-
xD To ostatnie pewnie z reklamy Rozum i Serce xD Na mnie mowia roznie, ale najczesciej Alice, Lis i Ian xD
-
Ian mówią na moją koleżankę
Ewa=Iwan=Ian
xD
-
A na Syrka m.in. wlasnie Syrek, Syr, Ser (zreszta, przecie to wiecie xD), Alex, Sean xD
-
Sergiusz!
xD
Uhh...Ja tam dla was czyli internetowych (jak to określam) jestę Lilka bądź Liska bądź Renio.
-
A ja Ian xD
-
(http://nyanyan.it/upload/213125_en47glvf3cawu28iodxjk1m9r65szbtqhyp0.gif)
(http://nyanyan.it/upload/2012/11/101057_grlqzhvf2e8xd0wp51nb96ast37oymuj4kic.jpg)
(http://nyanyan.it/upload/2012/12/109397_3drlao94y0u6x51eqwjskgpti2hcnm8b7fzv.jpg)
Za słodko..xD
(https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRR50EznRNZIBm_kzCjvd4q8iqqFbb58ShWThsTbIvGsgQ7eYRxsQ)
-
_______________________
xD
-
Po powiedzeniu dość dwuznacznych słów przez Uraharę:
(http://nyanyan.it/upload/211369_0xhz5c21apulesqvnibo8dk46yj3tfmw97rg.gif)
Od tej kobietki (pojawia się na gifie):
(http://nyanyan.it/upload/2013/01/116364_h3i5kblmc2u0qwveszxj9g718trfopn4d6ay.gif)
(http://nyanyan.it/upload/153892_tqczilhj94drfmxy21sp507be3unag8vk6wo.gif)
-
(http://nyanyan.it/upload/2012/08/76336_9e50jagnczfx6pqdim328uvr4ylo1ktbsw7h.png.jpg)
A to mnie rozwaliło... Podobnie to:
(http://nyanyan.it/upload/2012/06/53806_7dlu1gcrv3whjnqe8a5x4kis96m02botpfyz.gif)
Z komentarzem
-Boskie...(Największy wróg z którym ta dwójka toczy walkę)
-Co? Moje nogi? (podnosi nogę)
Kisuke się gapi
-Czy ty PATRZYSZ NA MOJE NOGI?! ( i jeb w łeb)
-
Nie ma cię to sobie pospamię:
Hmmm...Nie lubię tego paringu. Świetnie Rukia!
(http://nyanyan.it/upload/2013/06/151622_b5tgs0mw4fhjyeunpc93d6kior8v7q1z2xla.jpg)
-
Moja reakcja przy wielu scenach z ich udziałem. No bo cholera jak z Rukią ma być paring to tylko z nim.:
(http://nyanyan.it/upload/2012/09/88676_a013mwsnzh8yl4xg2rpitqkf7v5ouj96ecbd.jpg)
-
Hmmm... Władczyni Lodu a jeździć na łyżwach nie umie O.O
(http://nyanyan.it/upload/201183_1qn26bzac5pyfhw7ikxemv4ut3gsjor89l0d.gif)
-
Ha! A teraz niech mi ktoś powie że będzie Ichigo x Inoue. NOPE! Będzie Ichigo x Rukia.
(http://nyanyan.it/upload/2012/07/72442_qhly1oc5p4zm9sfwbgri32ak6j0un7d8tevx.jpg)
-
xD
Tak skomentuje twój przydługi monolog
-
xD
-
Fabula...? ._.
-
Aye sir!
Albo nie, nie chce mi siem!
-
(http://24.media.tumblr.com/tumblr_m6i4jfHT3V1rziwwco1_500.gif)
-
Padłam. Pozdro z podłogi. Odpiszem...
-
xD
-
Zatarłam dłonie. Trudniejsza walka, jest jeszcze lepsza. Teraz łon zaatakował
-
Ocknalem sie.
No i wena wyparowala.
-
Mnie też. Cicho...Napiszę genialny tekst *kilka godzin później*
-
Taa...
-
Cholera, nawet w grze w której nie używają zbyt brzydkich słów bo dobrze wykonanym włamaniu i zabójstwach dostałam od szefa taki tekst:
"Jesteś naprawdę przebiegłą suką, mała"
;-;
Mercer uratował sytuację bo dostałam kasę.
-
Eee... Sooo...?
-
W Skyrimie oberwałam takim tekstem po zrobieniu zadania. (zabójstwa, zdobycie kluczy i papierów no i kradzież konia)
-
Ale że osochozi? O.o
Chory jestem ;-;
-
Skyrim, taka gra.
-
_______________________
Aa... Gra...
-
xD
-
*kilka godzin później*
Dyszałam stojąc po kolana w wodzie. Śmiał się. Pięknie, trafił mnie. Krew spływała znacząc skórę. Wpatrywałam się w niego. Zacisnęłam rękę.
-Zbroja Czarnego Skrzydła-wymamrotałam.
Machnęłam na próbę skrzydłem. Spojrzałam w stronę grupki gapiącej się na mnie jak zaczarowani. Tylko Alagan zachował całkowity spokój. Wystartowałam unosząc się w powietrze.
O takie cóś:
(http://img4.wikia.nocookie.net/__cb20111108200245/fairytail/pl/images/thumb/f/f9/Black_Wing_Armor_4.jpg/290px-Black_Wing_Armor_4.jpg)
-
Reszta dyskutowala o czyms zaciekle. Wywnioskowalem z tego, ze o Malystrix. Oparlem glowe o kore drzewa, pod ktorym siedzialem i usmiechnalm sie katem ust do swoich mysli. Krecily sie wokol moich jedenastu "braci", z ktorych zostalem juz tylko ja i Slith, no i jeszcze moze Khellendros, o ile zyl. I, naturellement, Malys.
-
Wpatrywałam się w niego. Idiotyczny brak broni większego zasięgu. Zaatakował. Odbiłam. I tak w kółko. Bawił się ze mną. A ja zamierzałam posłać go w diabły jak najszybciej.
-
Elsa i Slith grali w kamien, papier i nozyce. Z rezygnacja zajalem sie graniem z Dartimienem w kolko i krzyzyk. Giovanna rozlozyla sie na galezi drzewa, rozmawiajac leniwie z lezacym pod jej drzewem Loganem.
-
Odskoczyłam w tył. Walka trwała w najlepsze.
Znów brak weny U.U
-
I too... ;-;
-
Uhh...
-
._.
-
Zieew... Nie ma to jak robić zadanko z niemca przed szkołą....xD
-
Taa...
-
Mwahahahahaha... 5 z histerii!
-
.___.
-
No cio?
-
______________________________________
Nic...
-
Ummm...Doszłam do wniosku że od kilku dni tak bardzo chce mi siem spać
-
Ja albo nie spie po nocach, albo snia mi sie znowu jakies dziwaczne realistyczne sny. Takie bardzo realistyczne.
-
Mi siem ostatnio śniło że siedziałam przy takim małym stoliku na małym krzesełku z dinozaurem. I wszystko było różowe. I ten dinozaur nie mógł się napić herbatki.
-
Eee... xD
-
xD
-
Fabula...? ::)
-
*udaje że to nie do niej*
-
Sirfalas mi sie snil... O.O I Dartimien... I chyba Elsa, ale nie jestem pewny, bo przedstawila sie jako Maggie, czy cos w ten desen xD
-
Okay... To chyba mania. ;D
-
I jakies drzewo chyba... O masakra, nie pamietam juz nic. xD
-
Powiem tyle:
xDDDD
-
xD
-
Dzifffne...
-
So...? Moj sen? xD
-
Widzisz moj avek? Bo ja nie... O.o
-
nie :o
-
__________________________
Ugh, a na Gateway'u nie mam swojego zdiecia >.<
-
Ojj...
-
Trza by moze... Uh, dobra.
-
Odpowiem nope... I tak nwm o co choooodziii
-
Przecie ja sie o nic nie pytam... O.o
-
Przywaliłam głową w znak. Mało się nie przewrócił. Leję z tego cały czas.
xDDDD
-
_______________________________
Eee... Znak? O.o
-
Tak. Drogowy taki. Konkretnie w tabliczkę pod znakiem jak na ironię z napisem UWAGA!
-
_______________________________
Aaa...
-
Lałam z tego i leję nadal...xD
-
______________________________________
Ratunku ;-; Jak tego Sfinksa skleić? ;-;
-
What?
-
Sphinx... ;-;
-
Nadal nie kapuję
-
.__.
-
Znowu mam ochotę kogoś zabić.
-
A ja zrobiłem klólika z papieru ;-; Co ta nuda ze mną robi...
-
A do mnie kasjerka w sklepie: 69 groszy reszty
Co ta szkoła ze mną robi... U.U
-
._.
-
Odsunęłam się jak najdalej w tył. Spojrzałam na niego.
-Myślałam że nie będę zmuszona tego robić. To dość... Nieprzyjemne-mruknęłam.
Mam pomysła U.U
-
Przemieniłem swoją smoczą łapę na ludzką dłoń. Poczekałem chwilę, po czym odmienilem ją z powrotem.
Jakiego? *o*
Nie śmiać się, jak będę głupoty gadać, całą noc nie spałem, a jak się zdrzemnąłem - w końcu ;-; - usłyszałem wystrzał i zostałem postrzelony ;-; Dwa razy ;-; Why to mnie się śnią zawsze takie dziwne rzeczy? ;-;
-
Zaczęłam obniżać temperaturę ciała.
-Powoli-warknęłam do siebie.
40 stopni. 20. 15.
Mam pomysła na długą gadaninę o strachu... Brat Maudie włada strachem... Każda żywa istota się boi, ale ona zaraz będzie martwa.
-
Kontrolowałem już pełną przemianę dzięki pomocy Giovanny, więc powtórzyłem cykl zmiany kilka razy. Ja stawiałem na nastraszenie potencjalnego wroga - ukazywałem swoją prawdziwą naturę. Samo zmienianie oczu na ogniste z zasady już wystarczało, a tylko nieliczne osoby potrafiły zgadnąć na co - czy raczej na kogo - patrzą. Wolałem nie używać przeważającej z mojej strony przewagi siły fizycznej, którą z kolei wykorzystywał Slith.
Ahm.
Dlaczemu nie zwróciłaś mi uwagi, że na-isałem 'i' zamiast 'na'? ._. Tera muszę -o-rawiać ._.
-
10. 5. 0. Wszystko zaczynało przymarzać. Trzeba zejść jeszcze niżej. Wzdrygnęłam się czując narastający ból. Za szybko, za szybko. Na chwilę przestałam. Zdziwiło mnie to że brat nie zaatakował. Ale on był tak samo zdumiony. Wydawało mi się że wygląd nie powinien się zmieniać lecz cóż. Zarówno rzęsy jak i brwi zrobiły się absolutnie białe. Zniknęły tęczówki a źrenice skurczyły się do małych czarnych szparek. Skóra wcześniej i tak blada teraz stała się biała.
-5.-10.-20.-30...
Ty pacz nie zauważyłam O.O
-
Wysunąłem język, ktory aktualnie był wężowy, po czym go schowałem. Wzdrygnąłem się, przypominając sobie o paru rzeczach. Smoczy umysł nie specjalnie nadawał się do zapominania niektórych wspomnień. Niekiedy uderzały we mnie z siłą młota pneumatycznego (tak to się pisze? ._.), chociaż nie myślałem nawet o czymś zbliżonym do owej rzeczy. Zaleta bycia smokiem - w końcu wszystko sobie przypomnisz, właściwie wcześniej nawet o tym nie zapominając.
Really? 'L' mi nie wchodzi ._.
-
-50.-70-80.-90-95-100. Skończyłam spoglądając na niego.
-I jak?-spytałam drwiącym tonem widząc zdumienie na jego twarzy.
-Coś ty z sobą zrobiła?-spytał
-To co musiałam, braciszku.-westchnęłam teatralnie-Kończymy czy nie. Mam zamiar cię zabić tu i teraz a nie ganiać po kilku krajach.
Zatarłam ręce.
-
Co jak co, ale akurat wspomnienia o tych ponad stu szkołach w których uczyłem i się uczyłem były dla mnie aktualnie zbyteczne. Po kiego mi było wiedzieć, z czego była zrobiona tablica w 84 szkole, do której doszedłem - jak zawsze, bo na 7-8 latka z pewnością nie wyglądałem - w połowie roku szkolnego VI, czasami V, klasy.
Jestem na tablecie, więc mogą być błędy.
-
Przeszłam się kawałek. Trawa za mną zamarzała. Prychnęłam cicho delikatnie wznosząc a potem gwałtownie przekręcając rękę. Utworzył się wąż (WOOOONSSZ) o szkarłatnych oczach całkowicie z lodu.
Rozcięłam rękę z której cholercia zapomniałam nie płynęła krew która cholercia zamarzła. Przewróciłam oczami i wycięłam sobie kawałek ciała. Dałam wężowi do zjedzenia. Zauważyłam że grupka przyjaciół i mój własny brat obserwują mnie ze zdumieniem a część z obrzydzeniem. Bądź co bądź wycięłam sobie właśnie kawał mięsa z ręki i dałam do jedzenia ogromnemu wężowi z lodu.
-
Ze znudzeniem malującym się w oczach zacząłem się rozglądać. Coś widać za długo pozostałem w jednym miejscu. Kłopot w tym, że wszystko co było - i co nie było - do zwiedzenia już zwiedziłem.
- Chyba się znowu wybiorę do Pandemonium, kto idzie ze mną? - zwróciłem się z tymże pytaniem a la propozycją do reszty. - Może spotkamy tam Syriusza i Bezana, o ile są w Mieście.
Dartimien wymienił spojrzenie z Loganem, po czym obaj spojrzeli na mnie.
- Jak nas wpuszczą, to chętnie. - zgodził sie Logan, a skrytobójca kiwnął głową.
*Owszem, zawsze i... Eee... Chętnie*, wysłał do mnie myśl Slith. Elsa napisała w powietrzu wielkimi purpurowymi literami: WYPATRZ. A ZABIERZESZ MNIE? Spojrzałem na nią, unosząc brew.
- Co mam ci wybaczyć? Jasne, zabiorę cię. Giovanna, też idziesz?
- Czy ja wiem... Bella wtedy też by chciała, a tam nie jest bezpiecznie...
- Bella jest z Amaltarem, Egrinem, Narrenem i Lorenem, więc wątpię, źeby chciała iść. To jak?
- Dobra, idę, co mi tam. Najwyżej mnie zabije.
-
Wąż (WOOOOOONNNSZZZ) wzleciał w górę. Wyglądał trochę jak kobra rozkładając kaptur i sycząc. Wystawił rozwidlony język smakując powietrze. Nie patrzyłam na niego zajęta naprawianiem własnego ciała.
Z długich kłów kapała niebieskawa substancja. Brat wpatrywał się w niego zafascynowany. Chwilę mierzyli się wzrokiem i gad zaatakował. Skrzywiłam się słysząc mlaśnięcie ciała rozrywanego długimi kłami które zatopiły się w jego ramieniu. Uniosłam wzrok.
Jego twarz skurczyła się z bólu. Ciekawe jakie działanie ma ten akurat jad. Nie tworzyłam jeszcze węża o czerwonych oczach. Coś jakby kobra, puściło go i odsunęło się sunąc w powietrzu aż do mnie.
-
- Ale nie teraz, nie? - Giovanna zeskoczyła z dzewa w wilczej postaci.
- Nie, no co ty. - żachnąłem się. - To trzeba będzie ustalić później z Syriuszem.
- No tak. - mruknęła Elsa, na jej kocim pyszczku malowało się niezadowolenie. Rzuciłem w nią srebnym sztyletem z emblematami Smoczej Lancy, Pirè Safaira i Kyā Ca Uva Ike. Przyszpilił jej ogon do drzewa. Syknęła z wsciekłością i odrzucła go w moją stronę. Zaśmiałem się cicho, odsuwając machinalnie głowę. Sztylet wbił się w korę trzy milimetry od mojej skroni.
-
Chwiał się na na nogach mamrocząc coś pod nosem. Czyżby halucynacje?
Wena opuszcza TTT.TTT
-
Wyjąłem sztylet z drzewa i schowałem do pochwy przy nadgarstku, która była przymocowana do mojego przegubu cieńkim rzemykiem o średnicy 2mm. Sznurka nie dało się jednak przerwać nawet piłą łańcuchową. Wykonałem go zee swojej łuski, połaczonej klejem roboty Slitha, Smoczym Oddechem, moim ogniem i zabójczym mrozem Sivaka. Może i coś tam jeszcze było, ale aktualnie nie to było dla mnie najważniejsze.
Taaa, mnie też.
-
Podbiegła do niego jedna z dziewcząt, jego współpracownik. Zaklęłam widząc jak wbija mu strzykawkę w ramię. Teraz mu przejdzie.
-To NIE FAIR. Oni mieli się nie mieszać.-wydarłam się.
Już świadomy wzruszył ramionami.
-Kto powiedział że gra toczy się fair. I nie krzycz.
Prychnęłam. W takim razie...
-Mae, Sode no Shirayuki (Tańcz, Skryta w Rękawie Śniegu)-warknęłam.
Obok mnie zamiast miecza zmaterializowała się wysoka postać o zielonkawych włosach przybrana w długie do ziemi białe kimono przepasane fioletową wstęgą.
-Pani?-spytała postać czystym dziewczęcym głosem.
-
Nie poruszyli już tematu Miasta. Zamiast tego Elsa zwiesiła się za puszysty ogon z gałęzi i wciągnęła Dartimiena w rozmowę, co jakiś czas nadal rzucając mi krzywe spojrzenia. Zamrugałem niewinnie i posłałem jej lekki uśmiech. Parsknęła i usadowiła się tyłem do mnie. Zaśmiałem się cicho, by ją zirytować. Udało się. Parskając gniewnie, o mało się popluła. Krucho było u niej z powstrzymywaniem wściekłości, gorzej zachowywała się tylko Giovanna. Pomyślałem, że lepiej nie wspominać o tym, co robiła podczas tych napadów wściekłości - a gonienie do upadłego ofiary, która jej czymś podpadła i miotanie w nią przekleństwami i wszystkim co wpadnie jej pod ręce z pewnością się do tego zaliczało - bo nie bez powodu była wilkiem magii. Mogła usłyszeć moje myśli, choć to było właściwie jeszcze mniej prawdopodobne niż to, że jest w tej chwili wściekła. A sądząc po jej minie - była. Kłóciła się o coś zaciekle z Loganem. Slith wolał się nie wtrącać. Ja w sumie również nie.
-
Po chwili wyjęłam sztylet.
-Chire, Senbonzakura (Rozprosz się, Kwiecie Tysiąca Wiśni)-zawołałam.
Sztylecik jakby zniknął a po chwili pojawił się tylko jako małe dziecko. A konkretnie dziewczynka o wściekle różowych włosach i zielonych oczach.
Dziewczyna spojrzała na dziecko.
-Rzuciłaś do walki dziecko? Dziecko? Jesteś jeszcze bardziej walnięta niż sądziłem-widziałam jego zdumienie.
Pochyliłam się do dziewczynki która gapiła się na mojego brata z ciekawością w oczach.
-Pokaż mu co potrafisz.
Dziecko skinęło głową i znikło. Pojawiło się jakiś metr dalej ale tylko na chwilę. Tak znikało i pojawiało się dobiegając do mojego brata. Obie obserwowałyśmy.
-
Przeciągnąłem się i pojawiłem na jednej z cieńszych gałęzi drzewa, pod którym siedziałem dotychczas w chwili, gdy Elsa odwracała głowę, by na mnie spojrzeć. Spodziewała się zobaczyć mnie w tym samym miejscu, w którym byłem jeszcze sekundę temu - widać to było po jej pyszczku, na którym chwilę temu malowało się zniechęcenie, a teraz zaskoczenie. Zmarszczyła brwi i zaczęła się rozglądać. Przyglądałem się jej w rozbawieniu. Slith spojrzał na kotkę, jakby co najmniej zwariowała.
-
Nie nadążał za dzieckiem wzrokiem. Kręcił się w kółko gdy ganiała koło niego. Skorzystałam z okazji. Wystrzeliłam w jego stronę trochę lodowych kolców. Dwa rozprysły się o jego bariery ochronne jeden dosięgnął uda.
-
Przeskoczyłem na cieńki konar nad Elsą bezszelestnie, nie pruszyła się nawet jedna gałązka. Machnąlem lewą reką i dostrzegł mnie Slith. Wyjaśnilem mu na migi, żeby mnie nie zdradził. Skinął ledwo zauważalnie głową, reszta nie zwróciła na to uwagi, a mnie nie widziała. Rozłożyłem ostrożnie skrzydła.
-
Obrócił się w moją stronę. Teraz rzuciło się w moją stronę dwóch facetów. Zastąpiła im drogę Sode no Shirayuki.
-Mogę z nimi skończyć?-spytała jak zawsze cicho. Skinęłam głową. Dziecko zajęło się dziewczyną która przedtem podała bratu odtrutkę.
-
Rozprostowałem skrzydła do pełnej długości nakrywając nimi Elsę. Zatkałem jej pyszczek szponami prawej doni, by się nie darła. Wyrywała się przez chwilę, za chwilę przestała. Puściłem ją więc. Odwróciła się do mnie i wydarła się jeszcze głośniej niż się tego spodziewałem. Zacząłem się z niej śmiać, co ją nieco otrzeźwiło. Burknęła coś pod nosem, wciąż oszołomiona. Wciąż się z niej śmiejąc wychyliłem się do tyłu i zrobiłem przewrót w tył nie składając skrzydeł. Spadłem na ziemię, oczywiście na nogi. Elsa zamrugała fioletowymi oczami, nadal będąc w szoku i sturlała się po gałęziach z drzewa. Złapałem ją i postawiłem na ziemi. Zmieniła się w dziewczynę. Ściągnęła brwi, jakby nie mogła sobie czegoś przypomnieć.
- Można wiedzieć... - zaczęła, patrząc na mnie. Przerwała na chwilę, zanim znów podjęła pytanie. - Można wiedzieć, jak to... Zrobiłeś...? Przecie cię nie słyszałam! - wydarła się jeszcze. Postała chwilę i spojrzała na mnie kwaśno. Najwyraźniej mi wybaczyła. Wciąż dusiłem się ze śmiechu.
-
Zerknęłam na brata. Wyjęłam kolejny miecz tym razem pana H. który nie chciał mi się poddać. W takim razie posłuży jako nóż do krojenia.
Uśmiechnęłam się kwaśno ruszając do ataku.
-
Odsunąłem się w porę, gdy się na mnie zamachnęła. Wyjąłem miecz z pochwy, unosząc kącik ust w lekkim uśmiechu. Oparłem miecz ostrzem o ziemię i złożyłem na nim dłonie.
- To jak, czarownico? Wojna? - moje oczy zmieniły się w ogniste, a wszystkie cztery kły wydłużyły się jak u węża. Czy też raczej smoka.
-
W moją stronę pofrunęło coś co przypominało trochę czarnego motyla. Prychnęłam gdy otoczyły mnie chmurą.
-A to to czym ma być?-spytałam drwiącym głosem odsuwając motyle.
-To strach. Wszystkie żywe istoty się boją. Zaraz poczujesz jak bardzo.
Wzruszyłam ramionami.
-
Elsa burknęła coś pod nosem.
- Poczekaj. Jak tylko zyskam sojusz Lorena, to zobaczysz.
- Loren? Loren jest ze mną. Razem z Amaltarem chcą mnie przekonać, bym wrócił.
- Dlaczego więc nie wrócisz?
- Bo to trzymało by mnie w miejscu. Amaltar chce, bym był trzecią Bethą.
-
-Żywe, hę?-spytałam.
Skinął głową.
-A ja jestem martwa, więc tak jakby nie działa.
-Ale...Ale... JAK?!
-No tak jakby zamroziłam swoje ciało. Nie można mnie uznać za żywą.
-
- Trzecią? Loren też Betha?
- O ile tak nie było wcześniej, jest tak teraz. A pierwszą jest Egrin.
- Tyle wiem. Ale z resztą już się gubię. Te wasze smocze sprawy...
-
Skrzywiłam się.
-Więc możesz już sobie iść. Jestem martwa masz to, co chciałeś.
-Kiedy się odmrozisz już nie będziesz
-Skąd wiesz że potrafię?
-A nie?
Powoli skinęłam głową. Potrafiłam ale to będzie koszmarne.
Zacisnęłam palce nerwowo. Kończy mi się czas. Jeśli dłużej pozostanę w tej formie nie będę już sobą.
-
- Takie same ''sprawy'', jak każdego innego gatunku, który - delikatnie mówiąc - wymiera...?
- No, wiesz... My, koty czarownic...
- Taa... Wiem, wiem.
-
Rozległ się donośny huk i dwójka którą zajęła się Zielonowłosa wyparowała. Nie dosłownie. Po prostu ich ciała rozprysły się w raz z lodem. Na chwilę straciłam czujność. Wtedy zaatakował.
-
Elsa wywróciła fioletowymi oczami.
-
Pochyliłam się by dwoma kopniakami wyrzucić go w powietrze. Szybko wycofałam się ale stanął za moimi plecami wyskoczyłam w górę starając się trafić w głowę ale nie udało się. Złapał stopę i machnął odrzucając mnie kawał dalej. Cholera, krew płynęła z rany na czole zasłaniając widok. Kontrastowała z białym ciałem.
-
Wena mi się skończyła, pomóż ._.
-
Rzuciłam się naprzód raz po raz oddawałam ciosy. Wreszcie złapałam miecz i cisnęłam nim z taką siłą że przebił się przez jego klatkę piersiową na wylot. Ale czas już mi się skończył. Opadłam w dół ciągnąc miecz za sobą. Dziewczyna która wcześniej walczyła z Senbonzakurą uciekła teleportując brata. Zielonowłosa podbiegła w moją stronę podobnie dziecko. Dyszałam ciężko widząc jak moje ciało zaczyna rozmarzać i się kruszyć. Powoli odpadały palce, włosy. Jakbym była topiącą się lodową rzeźbą. Nie mogłam tego zatrzymać.
Cicho zaraz rozsypię swoją postać w kawałki lodu...
-
Coś mnie tknęło i spojrzałem na drzewo, pod którym - czy też raczej na którym, ale wolałem myśleć, że są normalni - siedziała reszta. Tak, jak myślałem, Gio stała wyprostowana na gałęzi drzewa, jej niewidzące czarno-białe oczy wpatrzone były w pustkę. Rozłożyłem skrzydła i przeczekałem sekundę, aż Elsa zobaczyła to, co ja i wskoczyła w moje ramiona, już jako kotka. Przececiałem na na gałąź obok Giovanny. Razem z Loganem wzięliśmy ją pod ręce i zeskoczyliśmy na ziemię. Slith wstał i podlazł do nas, stając naprzeciwko Gio. Wpatrzył się w jej oczy, mówiąc coś do niej cicho. Giovanna odpowiedziała - jeśli to możliwe - jeszcze ciszej od Slitha, wyłapałem tylko słowa 'ona', 'wrócić', 'ogon...?' i coś jakby 'czarny', albo 'mroczny'. Poza ogonem, który raczej nic mi nie powiedział, skapnąłem się o kogo chodzi. Dartimien wymienił spojrzenie z Loganem, a potem z Elsą. Oni nie usłyszeli ani słowa. Pełny - a ja niepełny - przekaz znał tylko Slith.
-
Wyszczerzyłam się do grupki która teraz stała jak wryta. Pomachałam im a potem całe ciało pękło i rozprysło się na kawałki które wiatr rozwiał. Równocześnie zniknęły wszystkie "miecze".
Tym czasem ja wisiałam tak jakby w górze w towarzystwie nieznanej mi białowłosej postaci w białym płaszczu i masce.
-Hyōrinmaru?-spytałam cicho. Zauważyłam że moje ciało zostało naprawione i wyglądało tak jak przed klątwą.
Skinął głową. Przeniósł na mnie niebieskozielone oczy.
-Nie pytaj dlaczego nie odezwałem się wcześniej. Właśnie uratowałem twoje życie, powinnaś być wdzięczna.
-Wdzięczna? Wdzięczna? Trzy razy próbowałam popełnić samobójstwo a teraz gdy moje ciało rozsypało się w pył a ty mnie uratowałeś, znowu to ja mam być wdzięczna? A właśnie że nie jestem.
-
- Malys wysłała za nami pogoń. - mruknął kwaśno Slith. Ach tak, 'ogon'... Więc... Pogoń.
- Czarne oddziały...?
- Teeeż...
- Cóż. - mruknęła Giovanna, która zdążyła już dojść do siebie. - Zwiewamy?
- No co ty - żachnąłem się zdegustowany (jak to się pisze? ;-;). - Jesteśmy przygotowani. Od czego niby mamy w drużynie dwa smoki, kotkę czarownicy, skrytobójcę...
- Człowieka - wtrącił kwaśno Dartimien.
- Zmiennokształtnego w wilka - ciągnąłem, ignorując go. - I waderę, która zna się na magii.
- A Loren, Amaltar, Egrin i Narren? Bella? Alice? Fon, Thesik, Shanra i Anra?
- Więc dziesięć smoków, wilkołak, zmiennokształtny w wilka, skrytobójca...
- Ze swoim oddziałem. - wtrącił znowu Dartimien, tym razem z lekkim uśmiechem.
- No tak, a ile on liczy? - ożywiłem się, przerywając wyliczanie.
- Z jakieś trzydzieści osób. Połowa Tarmish, wyobraź sobie. I jedna czwarta Gelni.
- Coś się nie palą do pomocy. - zauważył Logan zgryźliwie.
- Sie wie. Gelnia nie lubi się mieszać.
Ale mnie wzięło ._.
-
-Cóż... Jeśli tak stawiasz sprawę.-mruknął
-Mów dalej.
-To mi nie przerywaj...-chyba go zirytowałam
-Ja ci nie... Dobra już jestem cicho.
-Nie mogłem się odezwać. Można powiedzieć że sama mnie zablokowałaś. A raczej twoja moc.
Umilkłam.
-Co ja tu robię?-spytałam cicho spoglądając w dół.
Uhh... Dialogi... Jeszcze takie z których nic nie rozumiem...xD
-
- Yghym... - mruknąłem, reszta spojrzała na mnie jak na nienormalnego. Podjąłem wypowiedź. - Skoro mówisz, że na tę trzydziestkę składa się połowa Tarmish i jedna czwarta Gelni, no to, powiedzmy, Gelnia to pięć osób, a pozostałe dwadzieścia pięć to Tarmish. Na serio jest w całym mieście tylko 50 tarmishan? I dwudziestu gelnian? Coś wyludnione takie nawet bardzo są. Te miasta.
- Jesteśmy po wojnie, źe ci przypomnę. Myšlisz, że przed Ormem można uciec?
- Przed Ormem nie, ale przed śmiercią nieniecznie nie trzeba zwiewać. - wtrąciła Elsa.
- Moźe i nie trzeba, ale czy można?
- Można, można. Akurat my jesteśmy na to żywym dowodem.
- No jasne, że żywym. Martwego by nie było.
Taa... xD
-
-Aktualnie siedzisz. Ah, no i z racji tego że całkiem nieźle się nami zajmowałaś to pozwolono mi uratować cię od śmierci. Masz wstąpić w nasze szeregi.
Zamrugałam z niedowierzaniem.
-
- Wampiry są po naszej stronie? - spytał Slith.
- Alice - taa, reszta... - Logan wzruszył ramionami.
- Naturellement, że Alice jest z nami. Gorzej tylko, czy Ethan jest. - mruknąłem.
- Ethan był z nami od zawsze. Chyba ci się pomylił z Rodem.
- Rod van Vleet? Chyba taa...
-
-Żartujesz?
-Nie...
-Hmm... Ciekawa propozycja. I jestem za!
Uśmiechnął się czego zresztą nie było widać.
-
- I jeszcze Cissy - mruknęła Elsa, wypowiadając imię jak obelgę.
- Straszny z niej tchórz*. - przyznał jej rację Logan. - Chyba jeszcze większy niż Lucy, o ile to w ogóle możliwe.
* Cissy to po angielsku tchórz; gra słów (przyp. tłumaczenie xD)
-
Po chwili wszystko mi zniknęło. Natomiast dla reszty widoczny był miecz spadający z nieba który wbił się ostrzem w ziemię razem z przyczepionymi do niego cienkimi łańcuszkami sztyletami.
Tymczasem ja znalazłam się w pokoju pełnym... zegarów. Coś jednak było nie tak!
-Masz odnaleźć wyjście...-cichy głos który zaraz znikł.
Zaczęłam otwierać te duże stojące zegary przesuwać mniejsze szukając wyjścia. I to nieustanne tykanie. Działało mi na nerwy...
-
- Ale Cissy jest pomocna. - mruknąłem, unosząc kącik ust. - Spencer również.
- A ich córka... Ma teraz osiem lat?
- Taa, oczywiście się nie starzeje.
- Nazywa się...
- Lily. Luxe. Dla Cissy Lily. Dla Ruby - Luxe.
Ni wim co pisać ;-; Same dialogi muszą wystarczyć ;-;
-
Jęknęłam otwierając następny zegar.
Na ziemi Alagan pochylił się nad mieczem z podejrzaną miną. Na zielonej tsubie srebrnymi literami wygrawerowano napis "Haineko"
Jam też nie U.U
Haineko- jap. Kot z Popiołów, Popielisty Kot
-
- Wydaje mi się, że Luxe to fajniejsze imię. - wtrąciła Elsa.
- Ale tak na serio nazywa się Lily. - upierał się Logan.
- Czy myśmy nie mieli czegoś przypadkem zrobić? - przerwałem im. - Mam irracjonalne wrażenie, źe tak... - zmarszczyłem brwi.
-
Znalazłam. Otworzyłam drzwi wypadając na zewnątrz. Miecz zniknął a ja pojawiłam się zamiast niego na ziemi z nadal dość rozeźloną minką.
- Wydaje mi się, że Luxe to fajniejsze imię. - wtrąciła Elsa.
- Ale tak na serio nazywa się Lily. - upierał się Logan.
Pierwszy raz od jakiegoś czasu nie zgadzam się z Elsą O.O
A tak fokule Tite Kubo od Haineko chyba nie miał kota bo komendą otwierającą Maud ew. Haineko to będzie zgodnie z mangą "Warcz"
-
- Raczej na pewno...
- ...Ale bo to ktoś pamięta?
Heh xD
-
-Kazali mi przeszukać pokój pełen zegarów-fuknęłam z pasją.
Dopiero zauważyłam że jestem w pośredniej postaci bo mam czarne uszy i ogon.
-
W zamyśleniu wyjąłem sztylet z trzema emblematami, obracałem go w palcach, przyglądając mu się. Myślami byłem raczej daleko stąd. Nagle cuś mi klikęło w głowie.
- Czemu by się tak nie połączyć znowu? - mruknąłem cicho, reszta spojrzała na mnie i na sztylet. Natychmiast wyciągnęli właściwe wnioski.
- O ile Pirè Safaira i Kyā Ca Uva Ike jszcze istnieją...
- Istnieją, inaczej Slith by wiedział. - zerknęliśmy na Sivaka.
-
Alagan spojrzał na mnie z miną coś pomiędzy zaskoczeniem a złością.
-
- Taa... - westchnął Slith. - Pirè ''zarządza'' teraz Ireèn, raczej go nie znacie, a Kyā Ike Jawahal.
-
-No co?-zamrugałam.-Przy okazji wszystko mi się przypomniało. I mam do was sprawę. Ważną.
-
- Hale'a znamy, chodził do równoległej klasy. - zauważył Logan. - Znaczy, dla mnie, Dartimiena, Belli, Giovanny i Elsy to była pierwsza - i mam nadzieję, że ostatnia - szkoła, dla was pewnie coś ponad setna, nie?
- Hale to niezbyt oryginalny skrót imienia Jawahal. - mruknęła zgryźliwie Giovanna.
- Jawa też odpada, jeśli nie zauważyłaś. - wtrącił Dartimien.
- Język można na tym połamać. - Elsa wykrzywiła pyszczek. - Dżejwejhejl. Ej, ej, ej... (xD)
-
-Konkretnie do kogo ta sprawa?-usłyszałam pytanie.
-Alagan, Daren i Soh.-odparłam.
Reszta odsunęła się na pewną odległość.
-Zostałam zamieniona w tzw "miecza" no i tak jakby potrzebuję odpowiedzialnego właściciela. Odpowiedzialnego bo będę na jego zawołanie. Można tak powiedzieć.
-
Wyjąłem dany mi wcześniej przez Slitha zwój i pióro. Mruknąłem coś sceptycznie na temat braku kałamarza i rozciąłem sobie głęboko nadgarstek wzdłuż głównej żyły. Oczywiście u lewej ręki, u prawej nie zdołałbym przeciąć łusek zwykłym sztyletem ze srebra. Skrzywiłem się, bynajmniej nie z bólu, i umoczyłem zaostrzony koniec pióra we własnej krwi.
- To nie higieniczne - mruknęła Elsa, wypowiadając na głos to, co chodziło po myślach nam wszystkim.
- Jak trza to trza. - nabazgrałem krótką notatkę x2. Przedarłem pergamin i zwinąłem w ciasne ruloniki obie części. Na jednym z nich napisałem jeszcze 'Ireèn', a na drugim 'Jawahal'. Zadowolony z siebie, schowałem sztylet do pochwy. Krew wciąż płynęła mi z przedramienia szerokim strumieniem, aczkolwiek nikt nie zwracał na to uwagi. Bo niby jak wysłać te wiadomości, nie mając przy sobie Narrena, który miał takową moc...?
-
Spojrzałam po ich twarzach. Daren był całkowicie spokojny, Sohan patrzył na mnie ożywiony. A Alagan na którego liczyłam chyba najbardziej? Gapił się w pobliskie drzewo jakby całkowicie mnie ignorując. Prychnęłam.
-
Spojrzałem na Elsę, a za mną również Slith, Dartimien i Giovanna. Logan z pewnym opóźnieniem także. Elsa natychmiast się nachmurzyła i zaczęła coś burczeć pod nosem.
- Ta, już ci lecę zanieść im to. No normalnie nie mogę się doczekać, kiedy wyruszę.
- Jesteś kotką czarownicy, czy nie jesteś? - zirytował się Dartimien. - Chyba możesz wysłać jedną małą wiadomość?
- Dwie - mruknęła. - Bydź modże.
- Po prostu skup się na osobie, do której masz to wysłać. - poleciłem jej. - Narren tak robi.
- Bo on ma odpowiednią ku temu moc. - Elsa przewróciła oczami. Po chwili zamknęła je i jeden z ruloników, które trzymał Logan wyrwał się z jego dłoni, zawisając jakieś półtora metra nad głową Elsy i spłonął w fioletowym ogniu. Poczułem, że coś spada mi na głowę. Rulonik z wiadomością do Ireèn'a. Przewróciłem oczami.
- Elsa, miałaś się skupić na Ireèn'ie, a nie na nas.
-
Po pewnym opóźnieniu pojawili się moi towarzysze. Zielonowłosa, dziecko i Hyonmaru spojrzeli po reszcie. Mała radośnie się wyszczerzyła a pozostała dwójka zignorowała.
-A no i oni w gratisie.
-
Elsa przewróciła oczami. Zwój znowu zniknął, ale tym razem nie pojawił się ponownie.
- Z Jawahalem powinno być łatwiej, bo znam go osobiście... - mruknęła bardziej do siebie niż do nas. Drugi rulon zniknął w kłębie fioletowego dumu.
-
Gapili się na mnie bez słowa. Prychnęłam.
-
- Teraz pozostaje pytanie, czy wysłałaś to do Jawahala, czy do Lahawaja... - mruknąłem.
-
Spojrzałam w niebo.
-
- Lepiej odpukaj. - parsknęła Elsa. - Chociaż... Mogły mi się pomylić litery...
-
-No i to tyle?-pytanie Alagana.
Spojrzałam na niego. Coś w moim wzroku musiało powiedzieć Sohanowi że zaraz puszczą mi nerwy i rzucę się na Alagana z pazurami, ustawił się więc z boku by mnie przytrzymać w razie wypadku.
-
Razem z Giovanną i Dartimienem zmierzyliśmy ją wzrokiem z irytacją.
- Bądź pewna, że padniesz trupem, jeśli to nie dotarło do kogo powinno. - przyrzekł jej optymistycznie Slith.
-
-TO jest ważne-siliłam się na spokój- Jesteś idiotą... Od tego zależy moja przyszłość.
-Twoja... Egoistka, myślisz tylko o sobie.
Zamarłam... Coś z nim było nie tak. To nie był ten Alagan któremu kiedyś zaufałam.
-Masz ze mną jakiś problem?
-Tak, chcę żebyś zostawiła mnie w spokoju.
-
Ruchem skrzydeł przeniosłem się na jedną z cieńszych gałęzi gdzieś tak w połowie wysokości owego drzewa, na - i pod - którym siedziała reszta.
-
Reszta wbiła w Al'a potępiający wzrok.
-Co jest z tobą nie tak?-spytałam spoglądając na niego.
-Powiem ci coś mała. Moim problemem od zawsze i na zawsze jesteś ty. Wplątałaś się w moje życie. Zostaw że mnie wreszcie.-z każdym słowem coraz szerzej otwierały się moje oczy.
-
Rozłożyłem się na gałęzi, co jakiś czas zerkając w dół, na resztę.
-
Teraz mam dylemat.... Czy łona ma posiekać Al'a na kawałki czy popaść w depresję...
-
A bo ja to wim? Co chcesz...
-
Mam kakałko ^.^
I nadal nie wiem
-
Hym...
Uczę swoją mamę grać w Wiewiórki i Transformice... O.o Komedia O.o
-
xDDD
Mój awek mnie rozwala... Polowanie na rybie ciasteczko...xD
-
xD
-
Nie znalazłam innej kocio-ludzkiej nie rozebranej postaci T.T
-
Hym... Nudzę się...
-
jam też
-
;-;
-
;-;
-
______________________________________
;-;
-
______________________________________
;-;
-
Nuuuda...
-
Tak.. T.T
-
._.
-
._.
-
Uh, piszmy po prostu w fabule...?
-
to taaaakie nuuudneee
-
_____________________
Ym...
-
Awek Sergiusza na Lobo przypomina mi placek z jagodami...
-
Taa...?
-
A twój kolorystycznie moje słuchawki bo są czarno-czerwone...xD
-
Yhm... Wstałem o 7 rano żeby cwałować na cmentarz, bo proboszcz sobie wymyślił, że mamy wysprzątać cały cmentarz na błysk. No i co? ODWOŁAŁ!!! v.v I znowu trza było galopem do domu lecieć, bo deszcz jeszcze na dodatek był >.<"
-
Tak mokro... Ja zmokłam idąc do księgowej
-
Chyba spadam spać, nuuuuda tu straszna ;-;
-
Spojrzałem na Elsę, Giovannę i Dartimiena z nagłym wyrazem zdumienia na twarzy. Zerknęli na mnie z podobnymi minami.
- Dartimien! Przecie ty wszystko pamiętasz! - zwróciłem się do skrytobójcy z urazą.
- Hę? - nie zrozumiał.
- Jak mogłeś zapomnieć, że zapomnieliśmy o waszych urkach? - spytałem ze zgrozą.
- Ups... - mruknął tylko nasz żywy kalendarz, który ostatnio spuścił z tomu i zapomniał zapamiętać o kilku już ważnych rzeczach.
- Wsio naj! - wydarłem się na Elsę, Gio i osłupiałego Dartimiena razem ze Slithem i Loganem.
-
*To całkowicie bez sensu*-myśl przebiegła przez umysł wdzierając się do niego z bolesną pewnością że to wszystko wcześniej było fałszem, cała przyjaźń, może z mojej strony przez jakiś czasu coś więcej niemal graniczące z uwielbieniem. A teraz... On zniszczył całe zaufanie. Odsunęłam się jak oparzona. Nadal miał ten kpiący wyraz twarzy.
-odejdź-wymamrotałam.
-
- Raczej nie będziemy wam śpiewać 'Sto lat', bo część ma już grubo ponad setkę. - stwierdził Slith. - A właściwie tylko Elsa, ale co tam...
- Tera się ocknął. - mruknął Logan, naśladując 'wiejski' akcent Slitha. - Tera musicie i mnie odśpiewać 'Sto lat'.
- Nie, jeszcze nie. - mruknąłem z irytacją. - Dopiro po moich urkach ty będziesz miał.
-
Uniesiona brew.
-Głuchy jesteś? WON! Ēka kutiyā kī tuma kamabakhta bēṭā-warknełam kilka słów w obcym języku.
Zniknął.
-
- Nie pyta się kobiet o wiek. - prychnęła Elsa. - A tym bardziej się o nim nie mówi.
- Taa... - mruknął Slith, ignorując Elsę. - 166 lat wtę, czy wewtę... Co za różnica.
- Dla mnie żadna - warknęła Kotka. - Zbieram do 666 lat, więc drugie 166 raczej nie załatwi sprawy.
- Nudny temat... - wtrąciła się Gio.
-
Przysiadłam unikając spojrzeń reszty.
-
Spojrzałem na Gio. Elsa wskoczyła na jedną z masywniejszych gałęzi, gdzie zwinęła się jako kotka. Logan zamienił się w wilka i ułożył obok Gio.
Pozdro...xD
::)
-
O.o Jedną... >.<' o.O
Co mi się do posta wciskasz >.<' Odpowiedz, a nie ::) xD
Pomyślam~~
Coś chyba ci się ciężko myśli? xD Taaak dłuuugo... xD No szybciej no >.<'
Ale taaak nuuuudnooo... Ni ma o cym. Jak mam fazę na romantyzm to cholercia nikt nie chce ze mną pisać ;^;
xD Ja tyż ni wim, co pisać ;-;
Smuteceg.... Robimy spam w twoim poście ;3
Weź po prostu cuś napisz, to pogadamy razem, a nie, zawsze gadasz sama ze sobą, przez co ja tyż muszę sam do sb mówić pisać ;-;
No dobhra... ;^;
-
Prychnęłam, mamrocząc coś w swoją stronę. Odwróciłam twarz tak by nie zauważyli załzawionych oczu. Cóż, nie pierwszy raz i nie ostatni. Trzeba się chyba wreszcie powiesić skoro wszystko inne zawiodło. Bo ile można żyć.
-
Poczułem coś w rodzaju niepokoju z jakiegoś i powodu, ale nie przywiązywałem do tego wagi. Jako smok wyczuwałem niektóre emocje osób, z którymi przebywałem najczęsciej, a mianowicie emocje i uczucia Elsy, Slitha, Gio, Logana i Dartimiena, no i oczywiście reszty naszej grupy, której tu nie było. Rozejrzałem się ukradkiem, ale żadne z moich przyjaciół nie wyglądało na zaniepokojonych. Więc prawdopodobnie Slith. Spojrzałem na niewyrażającą żadnych uczuć twarz Sivaka.
-
-Maud?- Hyōrinmaru postanowił przerwać ciszę. Znał większość moich uczuć o był ze mną związany. Ja jego też.
Uniosłam brew.
-Chyba kończy ci się czas-odparł.
Też prawda... Zdenerwowana nie zauważyłam że słabnę coraz bardziej.
ugh.... znowu nie wim co pisać...
-
Miałem mgliste wrażenie, że o czymś miałem pamiętać. No cóż, w mojej pamięci figurowały wciąż tablice. Żeby cokolwiek zapamiętać, musiałbym chyba coś usunąć. Zamyśliłem się.
-
Wzruszyłam ramionami spuszczając wzrok.
-
Przymknąłem oczy i spojrzałem w bok, myślami będąc jednak daleko.
-
Poczułam chwilowy napływ mocy pochodzący chyba od Zielonowłosej. Spojrzałam w jej stronę.
-
Ocknąłem się. Wyjąłem powoli miecz i zacząłem czytać napisy w smoczym języku przypominające runy, które znajdowały się na jego klindze.
-
Nie patrzyła w moją stronę. Mruknęłam coś pod nosem.
-
Pogładziłem miecz po jelcu i schowałem go do pochwy.
-
Nosz kurczę pieczone znowu ni ma co pisać
-
Wim to ._____. Plan czy improwizacja? xD
-
ummm... nie ffiem
-
_______________________
Oglądałaś może "The Walking Dead"...? xD
-
Oglądałam Let's Play'a z gry o takim tytule Kaftanna
Choć moim zdaniem The Last of Us ma lepszy klimat.
-
Eee... Ahaa...
-
jaram się moim awciem *.
Mam jeszcze jeden przedstawiający tą samą postać:
(http://oi60.tinypic.com/zlrxjt.jpg)
-
Aaa...
Nuuuda... ._____. Jak makiem zasiał... ;-; Nie znasz jakiś for, tylko nie na aaf'ie...?
-
niet... teraz jestę tylko na tym i Lobo.
www.wataha-dahabiga-indaha.darmowefora.pl
(http://www.wataha-dahabiga-indaha.darmowefora.pl)
Opcjonalnie to, ale pewnie już tam jesteś...
-
Nie, nie ma mnie, bo to przecie Syra jest.
-
Dlaczego brak innych for... nie mam co robić
-
Ja tyż.
-
Mam pomysła!
-
Taa...?
-
Albo niet
-
Ehh, skończyły się wszystkie odcinki TWD... Pozostaje czekać do jesieni...
-
Smuteczeq
-
Wsio na jesień, masaaakra...
-
Nuuuuuuuuuudyyyyy... Czemu ja mam do wszystkiego daleko... Może inaczej, do wszystkich... Nawet do Lolka. Nosz cholercia
-
My do Loli blisko mamy, w przyszłym tygodniu się spotykamy...
-
wiem...zdażyła się pochwalić... nie raz...
*turla się po podłodze*
Będę się nuuuudziiiić
-
Zdycham... c.c Kilka bezsennych nocy i zdyyychaaam...
-
Znam ten ból... Zieeew
-
______________________________________________
Skleroozaa się szerzy... Zapomniałem co chciałem...
-
Oh nooo...
-
____________________________________________
Nie przypomnę sobie... Ehh... Alzheimer...?
-
Wyganiają mnie nad cholernie brudne jezioro/zalew
dobra jeziorem tego nazwać nie można
małe toto
-
Hym...
-
Nie poszłam...
-
Coś jest chyba ze mną nie tak... Normalnie taka panika mnie ogarnęła przed chwilą, że masakra... Nawet nie wiem dlaczego... I najwyraźniej się nie dowiem... Hym, przemija... Co to niby było? O.e'
-
Miniaturowy zawał... Ja się dzisiaj obudziłam o 3 nad ranem a kilka dni wczesniej oglądałam coś al'a horror w którym ludzie budzili się o tej właśnie godzinie bo byli obserwowani przez kosmitę w postaci sowy która ich później porywa.
-
Może i zawał... Ehem... Sowa ich porywała, mówisz? ::) Mnie się od jakiegoś czasu zombiaki śnią, jak nic przez TWD... Tylko dlaczego w szkole... Czyżby moje przypuszczenia co do IIIa się potwierdziły...?
-
Nie sowa tylko obcy w formie sowy... Nawet nie wiesz jakie to było cholernie przerażające szczególnie że zrobione w formie dokumentu.
-
No przecie wiem... Jakoś nie lubię filmów w formie dokumentu. No, poza jednym. "Dystrykt 9" akurat jakoś mi się podobał...
-
Nie oglądałam.
-
Trochę krwawy... Pokazujący jak wrednie mogą zachować się ludzie w stosunku do obcych. Nienawidzę filmów o kosmitach, ale ten uszedłby w tłumie.
-
Im więcej krwi tym lepiej... w TWD właśnie rozwalili gościowi łeb cegłą ^.^
-
Z TWD obejżałem wszystkie sezony i epizody, więc akurat nie musisz mi mówić co się tam działo v.v
-
Ja nie ogląda serialu tylko Let's play z gry o tym samym tytule... Chyba studia Telltale Games, którzy robią takie gry dość brutalne z kreskówkową grafiką.
-
Ta, wiem, też to oglądałem. 2 sezony i dodatek "400 dni"... I mi tablet wysiadł.
-
U kogo... Ja u Kaftanniastego
-
Eee...? Że kto był autorem? SargeThePlayer...
-
^.^
Padam z nóg... Nawet nie chce mi się nic oglądać.
-
Yhmm...
-
nuuudyyyy
-
Nom... Chociaż w sumie, jutro cały dzień z Karo, więc nudno raczej nie będzie.
-
*prycha* taa... A ja? Ja tu umieram.
-
Noo... I? Ja też zdycham, łapy tak mnie bolą, że masakra, więc nie jesteś jedyna.
-
Mnie swoją drogą też. Uczyłam sis łaził po drzewach. Wciągnięcie 20 kilowego dzieciaka rękami nie jest łatwe. A potem zwaliłam się na ziemię.
-
Heh, ważę niewiele więcej...xD 40 kg, a mój brat cioteczny, która ma siedem lat - czyli jest ode mnie młodszy o 8 - waży 30-coś O.o
-
Mój Boże, to jam waży 48 kilo.... przy 1.60 wzrostu :o
Widziałam to wasze forum.... Zarejestrowałabym się bo umieram z nudów ale oczywiście postaci brak.
-
Heh...xD
Jakie forum...? O.o
-
Over coś tam
-
_______________________________________
Over the World? O.o
-
Nooo...
-
Kim będziesz?
-
Kiedy właśnie postaci braak... nigdzie nie mam jakiejś ogarniętej ;n;
-
Ja jestem Sirfalas. To moja najbardziej udana postać...
-
Oglądałam forum więc wim kto ty...xD
-
Mówię Piszę to tak po prostu.
-
4 EPIZOD THE WALKING DEAAAD!!!
STUDIO SIĘ POSTARAŁO!
*LATA W KÓŁKO*
-
Wieeem.
-
I tak mi odwala... Ale mam zaciesz bo to po The Last of Us czy The Wolf Among Us moja najulubieńsza seria u Kaftanniastego.
-
Heh...
Zrobiłem sobie swoje Chibi, a teraz kurczę nie mogę przestać się śmiać z moich krótkich, grubych nóżek xD
-
Niah,niah,niah...xD
Oglądam Supernatural. :)
-
A ja czatuję na 5 sezon TWD. A on będzie, kurczę, dopiero za jakieś 80 dni, czy coś koło tego... ;^;
-
To sobie poczekasz
-
------
Jestem na fonie, bo mi lapka zabrali... Może wejdę wieczorem, jak mi się uda...
-
Ummm.... Okaay
-
____________________________
A jednak...xD Laptop cioci...xD
-
xD
-
Kurczę, a w poniedziałek znowu walka z Syrem o kompa... ;^;
-
Smuteczeq
Ja się leję z siostrą =3
-
Ale gooorąc... Duuuszę się...
-
Hmmm... U mnie tak średnio.
-
___________________________
Yh...
-
yeeey
-
Ehem, właśnie... Umiesz obsługiwać gimpa...?
-
Gimp mi nie działa. Mój komputer go nie akceptuje T.T
-
Um... A ja kompletnie tego ustrojstwanie uogarniam, więc...
-
Diem/ Lolek ogarnia.
-
Wiem. Tak się pytam.
-
Dobra, ja od dzisiaj do 10-11 jestem nad morzem a tam ni ma internetu i bieda taka bo mnie nie będzie.... Smuteczeq... Dobra, wiem że nie, ale możesz chociaż udawać że ci smutno.
-
Miłego... E... Pobytu? Kurczę, nigdy nie mogę się wysłowić ;^; Co tam internet, ciesz się, że będziesz mieć bryzę xD Tu się można usmażyć żywcem. Resztę wakacji spędzę chyba w lodówce c.c
-
Przypiekłam się a siedziałam w cieniu o.o
Więc heja tobie
-
Heeeejka ^^ Nawet nie wiesz, jak nudno było bez Cb xD
-
Oooo... ktoś tęsknił. Tak słodko =3
-
Przez jakieś dwa tygodnie Entopia była jedynym forum na jakim, no byłem no xD A jak pojechałaś, nie byłam na żadnym, nuda jak makiem zasiał xD Ale teraz jestem na Overze, Mirabilis, Pandemonium, AaA, Szepie i tu xD
-
xD
Znasz film z którego jest postać n moim aw?
-
_____________________________
Eee... Nie, a co? xD
-
Nic, nic =3
-
Wszystko mnie boli... I jeszcze te cholerne komary >.< Kumorki znaczy... >.<
-
Ciamciaramciam
-
___________________
Heh, ściągam 'Sweet Dreams' xD
-
Umm...What?
-
___________________________
Nic c.c A czy ja coś mówię? c.c
-
Piszesz....xD
-
Wsio jedno...
-
Niby tak.... Ale czepiam się słówek ;3
-
Kurczę, czemu TWD musi być dopiero za 58 dni...? ;^;
-
Ummmm... Nie ffiem u.u
-
To było pytanie retoryczne...
-
Aaaaaa
Nie połapałam =3
-
Nuda...
-
Tag, tag taaaaag
-
.___.
-
Zeżarłam tyyyyleee cukru dzisiaj ;u;
Zbyt dużo, zbyt dużo głupawki dostaję
-
Zimno mi ;___;
-
To się przykryj
Dzisiaj ścięłam włosy. 15 centymetrów. Można by z tego perukę zrobić. Nie wiem czy śmiać się czy płakać.
-
Cholercia, zostały tylko dwa tygodnie... Trza w końcu zacząć wstawać o 5:30...
-
WHYYYYY..?
-
__________________________
No... Może tak... Hm... Szkoła? Hallo?
-
Umm...*myśli* Nope
-
Jakiś dziwny ten plan... 7 lekcji w każdy dzień, a wdż-u jak nie było tak ni ma.
-
Jaki plan? O.o
-
____________________________________
No lekcji, a jaki niby?
-
A planu nie dają dopiero na początku roku?
-
Nwm, jak jest gdzie indziej, ale u nas plan jest zawsze na stronie gimnazjum jakiś tydzień czy dwa przed rozpoczęciem roku.
-
Aż zajrzę do nas O.o
-
________________________________
I jak? Jest?
-
Nie ma u.u
Smuteczeq
-
__________________________
Cóż, u mnie jest.
-
Nah, a zdążyłabym przygotować się mentalnie. Kurczaki
-
_____________________
Taa...
-
:'(
-
Jeszcze żem nie widział nikogo, kto by ryczał z powodu braku planu na stronie gimnazjum... xD
-
Ja chcę ten plan... Jak ot tak można, przeta ja nic nie wiem a mieszkam praktycznie obok u.u
-
__________________
Za dużo to ja żem też się z tego planu nie dowiedział.
-
xD
-
No... Wiem tylko tyle:
1. Siedem lekcji pod rząd przez cały tydzień.
2. Oprócz pon. w resztę dni można zwiać po pięciu. (We wt. w-f i zajęcia art., śr. w-f i dodatkowy niemiec dla tumanów, w czw. i pt. w-f i religia xD)
3. W pon. nie ma w-f xD
4. We wt. na 9:00 .o.
5. Nauczycielom coś na mózg padło xD
-
Punkt ostatni wszyscy znają... xD
-
Taa...xD
Możebyśmy wymyślili jakąś akcję w fabule? ;^;
Np. apokalipsa zombie 8D
-
Okaay...
Taa moja postaćka walcząca z szwędaczami... Tia to zbyt piękne by mogło być prawdziwe =3
-
Jeszcze tylko takie pytanko... Stawiamy na inteligencję? xD W końcu co szwędacze rozwalające szyby cegłami, próbujące się wspinać na drabinki i pomagające innym walkerom wejść np. na samochód (chodzi mi tu o campera ::)) to nie bezmózgie zombie, nie? xD
-
Yay
Jak najbardziej.
-
To zaczynaj...xD
-
Co ja, jak ja? Ja niet
-
Tyyy... Bo ja żem pisał ostatni.
-
Ale ja nie cem
#upartajakmuł
-
To by było na tyle jeśli chodzi o jakąkolwiek akcję. Dziękujemy. c.c
-
Ay, ay kapitan!
Tak w ogóle to...
-
v.v
-
Cholera... Zapomniałam u.u
Skleroza nie boli.
-
Za to reumatyzm owszem v.v
-
Hmm... Mi dokucza tylko w ręce więc mogem się zgodzić
-
Ja mam reumatyzm, sklerozę podchodzącą pod aizhaizmer'a (czy jak to tam... v.v), co jeszcze...? v.v
-
A nie wiem... W każdym razie pierwsze i zamienia się na l. Alzhaizmer
-
No, no, wiedziałem, że coś przekręciłem...
-
::)
=3
-
Znasz może jakieś fooora? Najlepiej o ludziach?
-
Nope... Ostatnio jakby kontaktował się ze mną Rose, więc jak uda mi się znowu złapać kontakt to może razem coś zrobimy.
-
Um...
Pliska, stosuj interpunkcję nieco częściej niż jeden przecinek/kropka w zdaniu... Na serio tego się nie da odszyfrować... >.<'
-
Łapię, łapię..
Ale w moim poście wyżej były 4 kropki i jeden przecinek.
=3
-
Nie chodzi mi o wielokropki, tylko ogółem o przestrzeganie interpunkcji, w twoich zdaniach w ogóle nie można się doszukać sensu v.v
-
Yes!
Widzisz każdy ma swoją piętę. Poza tym interpunkcja niesamowicie mnie nudzi. Kiedy coś piszę zazwyczaj robię to bez planu, więc myślę nad tym co pisać, a nie o stawianiu tych wszystkich przecinków.
To napisałam dobze... Chyba.
-
Też nie planuje co mam napisać, a interpunkcję jakoś stosuję.
-
Czepiasz się...
Tyle, że ja jeśli mam pomysł to wchodzę w niego na sto procent. Myślę naprzód, rozważam każdy krok nawet jeśli chodzi o coś tak głupiego jak akcja na forum. Zdarza mi się zapisywać szczegóły by nie zapomnieć.
-
Taką Alicję akceptuję =3
https://www.youtube.com/watch?v=2sxe5mdBfGw
-
- Hoy en mi ventana brilla el sol y el corazon
Se pone triste contemplando la ciudad
Porque te vas.
Como cada noche desperte pensando en ti
Y en mi reloj todas las horas vi pasar
Porque te vas.
Todas las promesas de mi amor se iran contigo.
Me olvidaras, me olividaras.
Junto a la estacion hoy Ilorare igual que un nino
Porque te vas, porque te vas,
Porque te vas, porque te vas
Bajo la penumbra de un farol se dormiran
todas las cosas que quedaron por decir
Se dormiran.
Junto a las manillas de un reloj esperaran
Todas las horas que quedaron por vivir
Esperaran
Todas las promesas de mi amor se iran contigo.
Me olvidaras, me olividaras.
Junto a la estacion hoy Ilorare igual que un nino
Porque te vas, porque te vas,
Porque te vas, porque te vas
Todas las promesas de mi amor se iran contigo.
Me olvidaras, me olividaras.
Junto a la estacion hoy Ilorare igual que un nino
Porque te vas, porque te vas,
Porque te vas, porque te vas. - zanuciłem cicho głosem, którego używałem zazwyczaj, a który przywodził na myśl One Republic. A przynajmniej tak twierdziła Alice ze Slithem. Siedziałem wciąż oparty o drzewo, reszta tak samo.
Giovanna przymknęła czarno-białe oczy, słuchając mnie.
Logan, zmieniony w wilka, położył się obok niej.
Elsa wskoczyła mi na kolana i zaczęła nucić razem ze mną.
Slith wymachiwał jakimś kijem, wpatrując się pustymi białymi oczami w przestrzeń.
Dartimien bazgrał coś na swojej glinianej tabliczce jak z epoki kamienia łupanego.
Mimo, że nikt z nas nie miał żadnego instrumentu, muzykę, choć cichą, było wyraźnie słychać.
Dobra, brak weny, a aktualnie mam fazę na "Porque Te Vas"...xD
-
Wdreptała cichutko. Nie bardzo wiedziała gdzie trafiła ale zauważyła sporą grupę. Zmarszczyła nos. Jako Wędrowiec nawiązywała wiele płytkich kontaktów z innymi.
Już zaczynam kminić historię.
-
- Todas las promesas de mi amor se iran contigo.
Me olvidaras, me olividaras.
Junto a la estacion hoy Ilorare igual que un nino
Porque te vas, porque te vas,
Porque te vas, porque te vas. - zanuciłem jeszcze raz, tym razem zmieniając jednak głos na podobieństwo Jeanette. Slith spojrzał na mnie zezem - czego nie było widać z powodu białych gał - uśmiechając się kwaśno. Co prawda to prawda - taki głos niezbyt do mnie pasował, ale dzięki możliwości zmiany tonu i barwy głosu mogłem służyć za żywe radio. No... "Żywe".
- Slith, daj spokój. - mruknął Dartimien, widząc, że Slith zamierza powiedzieć coś więcej na ten temat niż przekazał mi jego wzrok. - Wiesz, że i tak będzie się darł. A przynajmniej mamy muzyczkę. - przewrócił orzechowymi oczami. Elsa tymczasem dojrzała jakąś kobietę, czy dziewczynę, która dopiero co weszła. Naturalnie, wszyscy ją zauważyliśmy - oprócz Dartimiena - czy tez raczej wyczuliśmy. Elsa jednak nie pogalopowała się przywitać, nie wydarła na całą okolicę, ani nie zaczęła po nas skakać i upominać, że ktoś tu prócz nas jest - jak to miała w zwyczaju. Zamyśliła się tylko, mrużąc fioletowe połyskujące oczy. Rozdarcia na pyszku, które układały się w zakręcony uśmiech, teraz na niego nie wyglądały. Kotka mruczała coś do siebie pod nosem.
- I'm sorry I'm lied to you. I'm won't do it again. - usłyszałem po chwili słowa, które zrozumiałem, wcześniejsze brzmiały jak w innym języku. Elsa zsunęła się z moich kolan i przestąpiła przednimi łapami w miejscu kilka razy. Wyglądało to, jakby ktoś ją za coś beształ. Wzruszyłem ramionami, myśląc, że pewnie ucięła sobie pogawędkę ze swoją Czarownicą, Thaciris. Kątem oka uchwyciłem podejrzliwe spojrzenie Logana. Patrzył na Kotkę. Coś tu mu najwyraźniej nie pasowało.
______________________________________
Weeeena ^^' Przyszła, w końcu xD
-
Zerknęła na obcą grupkę. Trochę się zbliżyła. Ciemny, obszarpany płaszcz skutecznie krył białe włosy i dwukolorowe oczy.
-
Elsa zaczęła znów mamrotać w jakimś innym języku. Nie bardzo go rozumiałem. Logan wpatrywał się w Kotkę, jakby oszalała, ale również jakby zaczęła stanowić dla nas zagrożenie. Luknąłem na niego, zachowując czujność. Elsa tymczasem otworzyła oczy, wstała, po czym przypadła płasko do ziemi. Zaczęła się do mnie zbliżać, trochę od tyłu, trochę od boku, więc znajdowała się naprzeciw Slitha, siedzącego pod drzewem z mojej lewej. Logan leżał się po drugiej stronie. Nie zatrzymując się, zwalniając tylko nieco, Elsa wyszczerzyła kły i majtnęła ogonem, jakby przygotowując się do skoku na mnie. Dostrzegłem ją kątem oka już dawno, jednak nie reagowałem. I tak zdążyłbym uciec, a poza tym przeżyłem z Elsą dostatecznie długo, żeby wiedzieć jaka jest. Dla niej to było normalne, żeby w jednej chwili gadać z kimś w obcym języku, a w następnej już czaić się na kogoś z grupy. Ja nie zareagowałem. Logan tak. Wydał z siebie ostrzegawczy warkot, nie tyle z powodu, że mnie atakowała, ile że w ogóle coś mu w niej nie pasowało. Zerwał się na łapy, wciąż warcząc. Giovanna zmierzyła go wściekłym spojrzeniem, ja zaś uważnym. Zmiennokształtny nigdy się tak nie zachowywał. Coś było nie tak. Zanim Elsa zdążyła cokolwiek zrobić, Logan zawył i rzucił się na nią. Wgryzł się w jej kark, podniósł ją do góry, po czym walnął nią z całej siły o ziemię.
Czepiasz się... Ja przynajmniej stosuję interpunkcę, więc jest 1:1 xD
-
Zamrugała zaskoczona. Towarzystwo z całą pewnością było nienormalne. A miała do czynienia z wieloma anormalnymi osobliwościami. Sama była jednym z nich. Typowy przykład Wędrowca. Tacy jak Blanca powstawali poprzez klątwy zadanej przez innego Wędrowca na ich rodzica. Po urodzeniu się dziecka, od razu można było rozpoznać działanie klątwy. Charakterystyczne były różnokolorowe oczy i włosy o nietypowym kolorze. Tacy jak ona (wiem, że powtórzenie) najcześciej bywali natychmiast wyrzucani, by uniknąć wizyty Opiekuna, czyli kogoś, kto rzucił klątwę. Opiekun zajmował się dzieckiem do ukończenia ósmego roku życia po czym wypuszczał w świat.
-
W sekundzie Logana zmiotło cuś szkarłatnego, czyli ja. Pojawiliśmy się w tej samej sekundzie jakieś dziesięć metrów dalej. Przypierałem próbującego mnie ugryźć Logana do drzewa. Obok mnie natychmiast zjawili się Slith i Gio.
- Sprawdź mu oczy - syknąłem, siłując się z wilkiem, którego normalnie powinienem móc odrzucić parę kilometrów stąd jednym ruchem dłoni. Giovanna zmieniła się w wilczycę i złapała z warkotem godnym piły łańcuchowej Logana za pysk. Slith unieruchomił łeb szarego wilka i spojrzał mu w oczy, zmuszając Logana do tego samego. Patrzyli się na siebie przez chwilę, warczenie narastało, po czym byłem już w powietrzu. Przekręciłem się, by nie wyrżnąć głową o ziemię i wylądowałem na ugiętych nogach. W kolejnym ułamku sekundy byłem już z powrotem przy zmiennokształtnym gryzącym się z Giovanną. Slith zbierał kości z ziemi.
- Zwiążcie go! - wydarła się Elsa, biegnąc ku nam z zawrotną prędkością. Spojrzałem na nią przez ramię. Choć nie wykonałem żadnego ruchu, Elsa wyrżnęła o coś przypominającego pole siłowe, wywołując ostry błysk jasnobłękitnego światła. Cofnęła się. Odwróciłem się z powrotem do Logana i ruszułem w jego kierunku, w moich rękach pojawiła się długa lina o barwie krwi, przypominająca konsystencją bardziej drut lub kabel. Rzuciłem jeden koniec Slithowi, który obiegł jedno z drzew i Logana z nadnaturalną prędkością, tak że widać było tylko biały błysk. Związany Logan zmienił się w człowieka, teraz było widać wyraźnie jego oczy. Zamiast jasno szarego koloru, miały czerwonawy poblask i były szarne, bardziej przypominały puste oczodoły. Dysząc, pomiędzy mną a Slithem stanęła Gio, również wpatrując się w dziwne gały Logana.
-
Zatrzymała się w całkowitym bezruchu. Charakterystyczna cecha płaszcza Wędrowców, stanowił w bezruchu idealny kamuflaż.
-
- Mam dziwne wrażenie, że on się z tych więzów wywinie. - mruknąłem, wskazując ruchem głowy na związanego Logana i szczerząc wydłużone kły. Slith burknął coś pod nosem i ruszył w kierunku wilka, wyciągając przed siebie dłoń, którą powoli zaciskał w pięść.
- Nie! - warknęła Gio, biało-czarne włosy posypały się jej na twarz. - Tak nic nie zrobisz. On się nam wyrwie, potem go nie złapiemy. Musimy go mieć żywcem. - wiedzieliśmy, że nie chodzi jej o Logana.
- Elsa, trzymaj Dartimiena i tamtą zdala od niego. - nie odwracając się, odezwałem się do Kotki. Mówiąc 'tamtą', miałem na myśli nowo przybyłą, zaś 'niego', to cuś, co siedziało w Loganie i szczerzyło kły, strzelając czarnymi gałami. - Bariera, pole siłowe i te sprawy.
-
Przekrzywiła głowę przypatrując się działaniom dziwacznej grupy.
-
Elsa patrzyła się na mnie przez dłuższą chwilę, mrużąc oczy, ale wreszcie odeszła, spotykając się z Dartimienem w połowie drogi do naszego drzewa. Tam stanęła obok niego, po ziemi rozeszły się fioletowo-zielone płomienie, zaznaczając wokół nich koło o promieniu trzech metrów. Nad nimi utworzyła się kopuła, wyglądająca na szklaną, jednak szybko zbladła i jakby znikła. Elsa utworzyła wokół siebie i Dartimiena ochronną barierę.
Slith tymczasem zatrzymał się, ale nie opuszczał dłoni. W końcu jednak cofnął się i wgapił w ziemię. Postukałem szponami prawej dłoni o udo.
- To tak... Potrzebna nam ludzka krew, liście tego takiego... - pstryknąłem szponami, usiłując sobie przypomnieć. - Jak temu tam... Mniejsza. Jad. Chyba czyjaś tam łza... Rosa, skóra węża, żywe srebro. Matko Bosko, my mamy coś, cokolwiek, oprócz jadu?
-
Zamrugała.
Syrio ni ffiem czo pisać.
-
- Jad, wiadomo, w tobie. - mruknęła do siebie Gio. - Krew możemy zabrać od Dartimiena.
- Jak się zgodzę! - burknął Dartimien, na tyle głośno, żeby go usłyszała.
- Rosa... - pokręciła głową, jakby nie zauważając, że skrytobójca w ogóle się odezwał. - Będzie ciężko, ale nie tak jak ze łzami i czarnostnicą.
- To tak temu cholerstwu było... - mruknąłem.
- I nie zapominajmy jeszcze o żywym srebrze. Tego nie zdobędziemy w pierwszym lepszym miejscu, więc jeśli Dartimien już nic nie ma...
- Nie mam...
- ...To będzie ciężko. - Gio luknęła na szarpiącego się Logana. - Musimy się pośpieszyć. A, i zapomniałeś, Sirfalasie, o martwym śniegu. O to jeszcze trudniej.
- Martwego śniegu mam jeszcze dwie fiolki. - odezwał się Dartimien, podnosząc rękę. - A skóra węża... Coś się wymyśli.
Heh, zazwyczaj było odwrotnie xD
-
Podreptała bliżej. Mówili coś o składnikach. Większość znała.
-
Na chwilę zapadła cisza. Giovanna spojrzała na skrytobójcę.
- Dartimien! Czarnostnica?
- Jest! - Dartimien przeszukał kieszenie, po czym triumfalnym gestem wyjął czarne, pomarszczone liście rośliny, którą spotkać można było tylko w labolatorium Kiri-Jolith'a.
- Dobre i tyle. - mruknąłem, podchodząc do Logana. Kłapnął zębami i zaczął ogłuszająco warczeć, mimo że był w postaci człowieka. Kątem oka zarejestrowałem, że sznury zaczynają się wyciągać, jakby miały zaraz pęknąć.
- Jakaś karafka, miska, cokolwiek! - wydarłem się, wyciągając rękę za siebie i wciąż wpatrując w zmiennokształtnego. Elsa wymieniła spojrzenie z Dartimienem, Gio ze Slithem.
- No nie mówcie mi, że nikt nic nie ma... - przymknąłem oczy ze zmęczenia.
-
Słyszała ich. Miała miski, ale co się będzie wtrącać.
-
- Ło ludziu... - zebrałem resztki sił i przede mną, w powietrzu, zaczęło się tworzyć coś szkarłatnego. Wyglądało jak wielka kropla krwi. Kropla wisiała przez sekundę w powietrzu, po czym jakby opadła, zlewając się na kształt płytkiej miski. Odetchnąłem zbierając siły i złapałem miskę.
- Dob...
- Krew? - przerwała mi Gio. - Serio?
- Najwięcej mocy. - mruknąłem, skupiając się, żeby nie zacząć dyszeć. - Dobra, dawać ten śnieg.
Utworzyłem w moim, większym polu siłowym przejście, tak samo Elsa. Gio zabrała od Dartimiena flaszkę z białym proszkiem, garść liści czarnostnicy i buteleczkę krwi, którą Elsa już zdążyła upuścić skrytobójcy i wróciła. Zamknęliśmy przejścia. Dodałem do krwistej miski martwy śnieg i rozkruszyłem pomarszczone liście.
- Świerze... Skąd je masz? - mruknąłem, po czym zerknąłem na prawo i lewo i naplułem do miski. Slith przewrócił oczami i z trudem powstrzymał się od drwiącego parsknięcia.
- A jak, przepraszam, inaczej dodać mój jad, neh?
- Nic nie mówię... - Slith przewrócił oczami po raz kolejny.
- Dobra, teraz wąż. Ręka do góry, kto ma węża. - rzuciłem z przekąsem.
-
Bez przekonania podniosła rękę z firmowym uśmiechem namber dwa.
-
Gio zerknęła na nią pogardliwie.
- Kim ty jesteś, hę?
- Hej, hej, hej, mamy jakieś parę minut, zanim on się uwolni. - oznajmiłem, widząc, jak jeden splot pęka. Pojawiłem się tuż przed tamtą. - Węęęża, zapłata po... Ehm... Akcji. Jakbyśmy nie zdążyli, koszty pogrzebu należą do ciebie. - zmarszczyłem brwi. - Dasz?
-
Wyciągnęła z jednej z przepastnych kieszeni płaszcza szklaną kulę z wężem w środku, estetycznie pozwijanym.
-Nada się?-zignorowała wcześniejsze pytanie.
-
- Zależy, czy jest martwy. - mnie ani kuli już nie było. Otworzyłem kulę z wężem już będą w swojej ochronnej kopule.
-
Obserwowała ich działania bez słowa.
-
- Martwy czy nie? - spojrzałem przez ramię, nie doczekawszy się odpowiedzi. Logan-nie-Logan zdążył już prawie całkiem rozerwać liny. Slith zerknął na mnie, potem na Gio, w końcu na Logana, po czym stworzył jeszcze jedną linę, lecz białą. Razem z Gio, przywiązali syczącego z frustracji Logana z powrotem do drzewa.
-
-Jak go czymś ciachniesz to będzie martwy. Na razie zahibernowany. Tak jest taniej.
-
Pokręciłem głową. To wszystko komplikowało. Wyjąłem węża z kuli i podniosłem go na wysokość twarzy.
- Wybacz - syknąłem, po czym skręciłem mu kark. Ściągnąłem z niego szybko skórę i wrzuciłem ją do miski z krwi, która zaczęła się dymić na purpurowo. Martwego węża pogładziłem po łbie i położyłem ostrożnie na ziemi. Wyciągnąłem szpony i naciąłem ciało gada, wpuszczając jad. Potem dmuchnąłem na niego. Ogniem.
- Za jakieś 10 minut max powinien się wybudzić. - rzuciłem do nikogo konkretnego. Odwróciłem wzrok od płonącego gadziego ciała i wziąłem od Gio butelkę z krwią Dartimiena. Wlałem sześć kropli.
- Masz może jeszcze żywe srebro? Łzy-bo-ja-wiem-czego? Rosę?
-
Tyyy... Do kogo te słowa O.o
-
_________________________
'Wybacz' do węża, a to ostatnie do ciebie, ciemoto xD
-
Grzebała w kolejnych kieszonkach wyjmując coraz dziwniejsze przedmioty, zaczynając od młotka, a kończąc na wazonie. Wyjęła kilka fiolek oglądając z uwaga ich zawartość.
-Łzy czego?-spytała.
-
Pogrzebałem nieco w pamięci, ale natknąłem się tylko na strukturę tablicy w mojej 63 szkole. Potrząsnąłem głową.
- Chyba... Chyba czegoś wodnego... - zacząłem już tracić siły. - A trzeba jeszcze wypędzić to to z Logana i zabić... Zapowiada się ciężki wieczór... - mruknąłem do Gio. Przytaknęła.
- W razie czego, masz trzy prawie pełne baniaki z energią. - uniosła brwi, dając mi do zrozumienia, że chodzi jej o Elsę, Dartimiena i ją samą.
-
Wyciągnęła fiolki z składnikami, których potrzebował.
-
- I Slith'a, nie zapominaj o Slitcie. - Sivak spojrzał na mnie znacząco.
- Po kiego grzyba mówisz o sobie w trzeciej osobie...? - parsknąłem, szczerząc wciąż wydłużone kły w wyrazie zniesmaczenia. - Dobra... - Zamachałem ręką, wymamrotałem coś niezrozumiałego i skupiłem wzrok na tamtej dilerce. - Masz żywe srebro? Potrzebuję 15 kulek. Byle szybko, naczy... - zachwiałem się. - Dobra, śmiem twierdzić, że do bójki z moją pomocą nie dojdzie. - stwierdziłem dobitnie. Zbyt dużo energii już wydatkowałem na samo stworzenie 'miski' z czystej magii, a trzeba jeszcze tą całą paćkę razem utrzymywać. - Srebro, rosa. I ta łza... Czyje masz?
-
-Jakiegoś dziwnego gada, żyjącego na co dzień w słonych morzach. Powinny wam pasować. Całkiem dobrze schodzą do eliksirów-odparła.
Na serio istnieje takie zwierzątko. Legwan jakiś chyba. Ono "płacze" by pozbyć sie nadmiaru soli z organizmu.
~Czytała Krystyna Czubówna.
-
- Uhm... To chyba nie to. - mruknąłem niepewnie. - Ale dobra, dej, modże się nada. - zachwiałem się, Gio mnie złapała, przewracając oczami. Dartimien wyszedł poza barierę Elsy, wziął łzy i podał mi, przez utworzone w ochronie przejście. Bariera dodatkowo mnie osłabiała.
Wlałem kroplę płynu do 'miski', która zasyczała. W środku zaczęło cuś bulgotać i pienić się. Można było wyraźnie poczuć zapach podobny do jaśminu.
- Nie wdychać. Niezły odlot jest po tym. - mruknęła Giovanna. Wszyscy natychmiast zasłoniliśmy twarz rękawem.
- Zaczynam lubić Bloodarrow'a. - wymamrotałem z rękawem przy pysku. - Dzięki ci, piekielna istoto, że nauczyłeś nas chemii i eliksiroznawstwa na błysk.
- Teraz żywe srebro. - Slith zerknął na Blankę, trzymając przy twarzy jakąś szarawą szmatkę.
- A potem kropla rosy i krew Logana, w końcu to z niego mamy zdjąć... Ee... To to. Byle szybko. Mam wrażenie, że szybko się uwolni. - Gio spoglądała to na Logana to na mnie znad czegoś, co przypominało kominiarkę.
Num, słyszałam o nim. Co prawda chodziło mi o cuś nadnaturalnego, ale tam mniejsza, powiedzmy, że to musi być po prostu łza czegoś wodnego xD Tak to jest, jak się cuś wymyśli i zapisze, ale połowa jest nieczytelna...xD
-
Wyciągnęła kolejne pojemniki i buteleczki. Wybrała dwie. Dziwaczne, jakim cudem tyle rzeczy mogło sie zmieścić w takim płaszczu.
Legwan se skrzydłami? Legwan ziejący ogniem? Legwan plujący kwasem?
Do wyboru do koloru.
-
Teleportowałem szybko fiolki od niej do mnie. Odmierzyłem 15 srebrnych, rozedrganych kulek, wrzucając je od razu do eliksiru, po każdej jednej kulce płyn zmieniał barwę na różne odcienie pomarańczowego. Potem dodałem kroplę rosy, po której płyn stał się złoty.
- Dobra, to już nie będzie mieć psychodelicznych właściwości. - Slith schował szmatkę do jakiejś kieszeni. Gio tymczasem podeszła do Logana, wyjmując spory, zakrzywiony nóż. Przejechała nim po ramieniu syczącego wściekle Logana i nałapała krwi do pustej fiolki po martwym śniegu. Podała mi ją. Puściłem miskę, która wciąż wisiała w powietrzu i rozlałem część krwi na planie koła, jakby po obrzerzach miski. Krew została się w powietrzu nad miską, tworząc okręg. Zacząłem wylewać powoli resztę posoki, tworząc wzory po zewnętrznej stronie koła. Potem uniosłem dłonie nad znak i miskę i docisnąłem mocno, jakbym chciał zbić wzory z krwi i płynną miskę w jedno. Rozbłysło dość jasne pomarańczowo-żółte światło, które po chwili zgasło.
- Od razu widać, że Bloodarrow miał rację. Krew osoby, którą... Eee... Się ratuje... Daje ostateczny kolor eliksiru. Ciekawe. Zawsze mnie zastanawiało, dlaczego Logan ma aurę pomarańczową, a nie szarą. - mruknąłem, łapiąc kulę płynu i 'przelewając' jej zawartość do trzech pustych buteleczek, które podała mi Giovanna.
- Nie bardzo uważałem na chemii. - stwierdził Slith. - Mamy mu tym zakropić oczy i zrobić znaki wokół?
- Taa... Wolałbym już mniej skomplikowane tworzenie kręgu. Wyszłoby na to samo.
-
Przekrzywiła głowę.
-
Razem ze Slithem i Giovanną dopadłem do Logana i wlałem mu do oczodołów - bo raczej zdecydowanie nie przypominało to oczu - sporą ilość płynu. Zaczął się wydzierać, wyć i szarpać, liny pękały. Resztę pomarańczowego eliksiru rozlaliśmy wokół wilka, tworząc spore koło, a wokół niego znaki wypędzające. Wymamrotałem parę słów i cisnąłem w zmiennokształtnego kulą ognia, równocześnie ze Slithem, z tą różnicą, że pocisk Sivaka był lodowy. Po raz nie wiadomo który, wybuchło jasne, tym razem białe, światło.
- Cofnąć się! - wydarłem się, ale nasza trójka, a właściwie dwójka, bo Slith osłonił się skrzydłami, nie zdążyła. Logan leżał nieprzytomny pod drzewem, obok stał potworek, który w niewielkim stopniu przypominał lewiatana. Mną i Giovanną miotnęło kilkanaście metrów dalej, gdzie wpadliśmy na zbitą linię drzew. Straciłem przytomność, krew ciekła mi po skroni cieńką lecz nieustającą strużką, Gio leżała zemdlona nieco dalej. Slith zawył krótko, żeby zwrócić uwagę lewiatana i wydłużył wszystkie cztery kły. Elsa utworzyła przejście w swojej barierze, przeszła razem z Dartimienem w miejsce, gdzie stała Blanca i zamknęła ochronną kopułę.
- Nawet nie próbuj się stąd wyrwać, chcę ci pomóc. - syknęła. Po chwili na jej ustach pojawił się wielki, zakręcony uśmiech. - Slith przeciwko temu potworkowi nie ma zbyt wielkich szans, ale... Tak się zastanawiam... - wlepiła wzrok fioletowych oczu w Blankę. - Umiałabyś się z czymś takim bić?
Potworek xD
(https://encrypted-tbn3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQNHh0hUblokpwXyF5KdqUDPGDHsAVkxLr6Q40bF8pWbFEZYiny)
Aham, i ona jest nasłana przez Malys, czyli tego głównego wroga moich postaci, więc nie będzie tak słaba, żeby można ją było załatwić jednym rzutem noża, czy coś. Niemniej, jak chcesz, możesz pomóc xD Jaka ja wspaniałomyślna xD
-
-Zawsze jakoś sobie radziłam, a łażę po tym świecie już długi czas, więc prawdopodobnie tak. Ale nie widzę potrzeby. Jestem egoistką, do życia potrzebni mi nie jesteście, jeśli już to tylko po to żeby spłacić rachunek-mruknęła.
Blanka nie zamierza się bić dopóki nie zajdzie taka potrzeba. Czyli dopóki jej własne życie nie jest jakoś szczególnie narażone. A jej płaszcz ma naprawdę wiele możliwości, więc... xD
-
- Mnie do życia również nie jesteś potrzebna, ani do niczego innego, bo ja tak jakby nie żyję, mniejsza. Cokolwiek bym nie robiła, nie robię tego dla ciebie. - Elsa prychnęła. - To to jest na usługach najpotężniejszego smoka, jaki istniał kiedykolwiek, raczej łatwo by sobie z tobą poradził. Zyskałby jeszcze więcej siły, a Slith nie jest w najlepszej formie. Myślisz, że chronię cię? Staram się jedynie pomóc mojej grupie, do której nie należysz, więc to się wyklucza. A co do zapłaty, nie spodziewaj się za szybko takowej. Może Logan nabiera się na takie rzeczy jak uczciwość, ale ja nie. Biorę co chcę i nie daję nic w zamian. To, że akurat ty miałaś przy sobie składniki, to czysty przypadek, a my zawsze mogliśmy porzucić ten pomysł w połowie i stworzyć krąg.
- Cichać mi tam, nie można się skupić. - mruknął Slith przez kły, rozkładając skrzydła o rozpiętości jakiś 5-6 metrów. Stwór zasyczał przeraźliwie i spojrzał leniwie na zemdlonego Logana.
- Był prawie mój... - odezwał się dziwnym, trzeszczącym głosem, przywodzącym na myśl jakieś diabelskie stare radio. (Boże, nie było innego określenia...xD)
- Ale nie jest. - rzucił Slith kapryśnym tonem.
- Prawie nic w nim nie zostało...
Slith nie odpowiedział. Warknął tylko i czekał.
- Amaltara! - wydarła się Elsa. - Amaltara wezwij!
- Całą trójcę! - dołączył się Dartimien. Elsa zerknęła na niego podejrzliwie.
- Egrin i Narren to zawsze więcej niż sam Ammo. - wzruszył ramionami. - Gdyby nie to, że to to zyska od tego siłę, już bym użył moich sztyletów.
- Prędzej je zgubił... - burknęła Elsa, zamieniając się w kotkę. Przysiadła tuż przy 'ścianie' i zaczęła coś mamrotać w innym języku. Po chwili utworzyła w barierze miniaturowe przejście, przez które przepełzł zabity wcześniej wąż. Zamknęła dziurę i zmieniła się w dziewczynę, biorąc węża na rękę.
- Mam zwierzątko.
- Daj spokój, nie terroryzuj węża...
Ehm... Tak gwoli ścisłości... Ten potworek ma moc prawie równą mocy Malys, która jest najsilniejszym, największym i ogólnie wsio naj ze wszystkich smoków wymyślonych przeze mnie.
-
Z zainteresowaniem zerkneła na Elsę. No, czyli ma podejście dość podobne do Blanki. Lubiła tych, którzy nie spełniali grzecznie wszystkich jej wymogów, którzy potrafili się postawić, mieć własne zdanie i do tego racjonalnie je wytłumaczyć.
Nie twierdzę, że Blance może się to udać... Ona po prostu wzięłaby dupę w troki i w nogi. Taka skomplikowana strategia.
Moje postacie to najcześciej tchórze.
-
Elsa zmarszczyła brwi, czując na sobie wzrok Blanki. Nie zdążyła nic powiedzieć, wtrynił im się Dartimien.
- Boże, zostawić dziewczyny na pięć minut same i oto co się dzieje. Jedna leży jak zdechła, te się mało nie pogryzą...
Kotka nie odpowiedziała nic, przeniosła tylko węża na szyję i wyprostowała się, wgapiając się w 'lewiatana'. Slith wciąż nie wykonywał żadnego ruchu, nie atakował. Z drugiej strony, stwór również nie atakował. Nic się nie działo. Dartimien zaczął grzebać w swojej setce kieszeni. Wyciągnął w końcu kawałek kratki w kartkę (;^;) i pióro. Nabazgrał coś na kartce, przedarł ją na pół i podał Elsie w postaci rulonu.
- Pamiętasz jak wysyłałaś wiadomości do Ireen'a i Jawahal'a? Wyślij to do Narren'a.
- A to drugie?
- Alice. Co smok i wampirz to nie Kotka Czarownicy. - przewrócił oczami.
I tu cię zdziwię, bo większość moich postaci to również tchórze, ale jakoś, co dziwne, nigdy nie uciekają... Dzifffne.
-
Odwróciła wzrok. Uporządkowała kieszenie płaszcza.
xD
-
- Uhm... Dobra. - po dłuższej chwili gapienia się na siebie, Elsa zabrała rulony z wiadomościami i podrzuciła je do góry. Spłonęły. - Neh, miejmy nadzieję, że naprawdę skupiłam się na wamprajerze...
-
czy tylko mi się tak przeczytało?
wampfrajerze
-
________________________________
To tak specjalnie miało brzmieć...xD
-
A. Okay. Pisz dalej w fabule, bo Blanka bydzie stac się gapić na to wygląda.
-
Ja pisałam ostatnio, ty pisz, bo ni wim co zrobić ;-;
-
Ale Blnka tylko stac bydzie.
-
______________________
Ale mi się wena wyczerpała - czytaj, miałam spr z fizy...
Muszę pomyśleć...
-
Ok, myśl. Ja miałam z bioli i plasty.
-
_______________________
Spr z plastyki? O^e
-
Niom
-
Slith wciąż wpatrywał się w puste oczy stwora, którego Alice zdążyła już kiedyś nazwać Matko-Bosko-Lewiatan. Dartimien usilnie starał się ignorować Elsę i Blankę, podczas gdy Kotka gładziła powoli węża, będąc myślami gdzieś daleko i od czasu do czasu plumkając coś w innym języku. tymczasem ja i Giovanna w najlepsze leżeliśmy wciąż nieprzytomni, oczywiście bez zamiaru szybkiego obudzenia się. Logan, wyssany prawie z całej swojej zmiennokształtnej mocy i siły, również tkwił pod drzewem, niemalże nie oddychając.
- Elsa... Pewna jesteś, że to dotarło do Amaltara? - odezwał się w końcu cicho Dartimien, nie odrywając wzroku od Matko-Bosko-Lewiatana.
- Co...? - potrząsnęła głową, jakby budząc się ze snu. - Hm... A... Tak. Tak, chyba... Tak. Uhm... - wzdrygnęła się, po czym doszła do siebie i spojrzała na skrytobójcę już przytomniej. - Ciag, a jakby co, powiadomiłam Thaciris.
-
Naciągnęła kaptur głębiej na oczy mrucząc coś cicho do siebie. Po jej lewej dłoni spływała krew niknąca w czarnym materiale płaszcza. Blanka tworzyła dla siebie drogę ucieczki, gdyby coś poszło nie tak.
-
Elsa mruknęła coś znowu w nieznanym języku. Jej bariera zaś zabłyszczała fioletowawo i wzmocniła się. Thaciris przysłała 'zaliczkę' pomocy. Dartimien usiadł po turecku przy ścianie kopuły. I tak nie mógł z niej wyjść bez zgody Elsy. Bariera nie wpuszczała nikogo, zarówno z zewnątrz, jak i wewnątrz. Była to swego rodzaju klatka, tyle że GLASSED zapoczątkowało używanie jej jako ochrony, nie pułapki. Skrytobójca siedział spokojnie, gdyby Elsa go wypuściła, mógłby tylko zaszkodzić Sivakowi. Nagle Elsa uniosła głowę i rozejrzała się.
- Co jest? - Dartimien zerknął na Kotkę z ukosa.
- Coś...
- Aha, okay... - burknął skrytobójca z przekąsem.
- Cichaj tam. Coś przylizło. - Elsa rozglądała się dalej, jakby z zamiarem wypatrzenia i spopielenia wzrokiem wszystkich kumorków pod kopułą, których i tak tam, nawiasem mówiąc, nie było. - Ni wim, co to. Ukrywa tożsamość. To może być Ami, ale także Alice, Malys czy Thaciris. Chociaż nie, tą ostatnią bym akurat rozpoznała.
Dartimien tymaczasem wlepił wzrok w Slitha i Matko-Bosko-Lewiatana, którzy, naturellement, wciąż nie wykonywali żadnych ruchów, nawet nie oddychali.
-
Spojrzała na nich nieco nieprzytomnymi oczami. Tworzenie dróg ucieczek było ciężkie, szczególnie dla kogoś takiego jak ona, kto poznał wiele miejsc ale w żadnym nie pobył długo.
-
- Coś jest nie tak... - mruknęła Kotka, wciąż rozglądając się czujnie. W końcu dostrzegła szaro-czarny dym, pełznący w trawie, niezauważalny dla wszystkich innych. Elsa zmarszczyła brwi.
- Ja tam nie wiem, zdam się na ciebie. - mruknął Dartimien.
- Za bardzo na nas polegasz, stałeś się od nas zależny. Pamiętaj, że przeżyłeś sam na przedmieściach Tarmish, które, nawiasem mówiąc, było opanowane przez Czarne Wojska Malys.
- Chyba ci się nazwy pokićkały, ale to tam pal sześć. - skrytobójca przewrócił oczami.
- Widzisz ten dym? - rzuciła Elsa, zmieniając temat. Zawsze w połowie rozmowy zmieniała temat jak skarpetki, jeśli wobec Kotki Czarownicy można użyć takiego określenia.
- Jaki znowu dym?
- No ten... Taki szary z białym i czarnym. I z czerwonymi pobłyskami.
- Nie-e... Czegoś ty się naćpała?
- Dobra, koniec tematu. Co to jest: widzę to ja, nie widzi nikt inny? - mruknęła kąśliwie Elsa.
-
-Duch, demon ewentualnie niedoskonała forma opuszczenia ciała-zauważyła trzeźwo Blanka.
-
- Hę? - Elsa uniosła brwi. - Nosz, Slitha rozpraszać przecie nie byndę, te leżą jak zdechłe... No dobra, jest sposób. Ujawnię jego aurę.
- Aiua chyba...?
- Tobie się już kićka, cichaj tam. Aurę... Chwila... TO jest aura. Yeah, to je Kot Czarownicy. - wykminiła Elsa. - Dobra, smoczaki, wiecie przecie, że Koty zdarzają się rzadko, ale i oni, i my potrafimy ukryć się przed istotami nie naszej rasy. - spojrzała znacząco najpierw na nieprzytomnego mnie, a potem na Dartimiena. - Proste jak... Ja to wim...? Budowa skarpetki.
- Ty już się nie popisuj. - Dartimien przewrócił oczami. - Znasz tego Kota?
- Nie wiem, zazwyczaj zapamiętujemy aury innych Kotów... I Kotek, czy jak to tam się odmienia... A ta konkretna aura coś mi świta. Ale mogłam długo nie widzieć tego Kota i aura zbladła. - wytłumaczyła niezbyt spójnie Elsa.
- Bodże... Miej tylko nadzieję, że on jest z nami, la Loba.
- Wykminił... Doprawdy, bardzo pasuje... Ale już żeś chyba nie wyczaił, że La Loba to wilczyca?
-
Przekrzywiła głowę spoglądając na Elsę.
-
- Oj tam... - burknął Dartimien. - Ważne, że dobrze brzmi.
- Jasne, lobito, wilczku. - Elsa rzuciła mu skonsternowane spojrzenie, poczym odszukała wzrokiem czarno-szaro-biały dym. - Czekajta... Cuś mi świta... Acheo? - zawołała, marszcząc brwi. - Mogę się mylić... - mruknęła do skrytobójcy. - Ale jak szukam tego Kota w pamięci... Wyszukiwarka znajduje tylko coś jakby mojego brata...
- Tyś miała brata? Pierwsze słyszę.
- A miałam, miałam. Jeśli to on, to głuchy jak zawsze.
- Jak na kogoś, kto nie widział swojego brata od... Popraw mnie jakby co... Od 160 lat, zachowujesz się, jakbyście się spotkali ostatni raz wczoraj.
- Wieeem... Ale nie byliśmy w zbyt przyjaznych stosunkach, z resztą, Kotki Czarownicy nie przywiązują się do rodziny.
-
Słuchała ich rozmowy bez słowa. Nie dołączała sie do niej, bo nie miała o czym mówić. Proste. Żadnych wspólnych tematów.
-
- Acheo! - wydarła się Elsa, ale dym, widzialny tylko dla niej, nie zwolnił. Lewiatan i Slith wciąż mierzyli się wzrokiem, nie zwracając uwagi na Elsę i Dartimiena. Dym podpełzł jeszcze bliżej stwora, po czym zaczął kształtować się w sylwetkę czegoś wysokiego. Za Matko-Bosko-Lewiatanem zmaterializował się chłopak z białymi włosami, ubrany na szaro. Wciąż był widzialny tylko dla Elsy. Mrugnął do Kotki, która uśmiechnęła się kwaśno.
- Ta je, mój brat. Acheo. (czyt. Akijo ;^;)
(http://fc06.deviantart.net/fs71/i/2011/322/4/5/khill_by_omupied-d4gj9la.jpg)
-
Spojrzała na Elsę unosząc brew.
Blanka wredota jedna się nie odzywa. A to podobno ja tworzę jej historię.
-
- Ma czelność pojawiać się tak ni z tego, ni z owego... - Elsa przerwała na chwilę, marszcząc brwi. - No tak. Najpierw 'zaliczka' w postaci mocy, a teraz posiłki, składające się z jednego mojego durnego brata.
- Nie takiego durnego, skoro nam pomaga. - Dartimien wpatrywał się w jakiś punkt oddalony od Acheo o jakieś 3 metry i nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Kot tymczasem ustawił się za lewiatanem, otoczył się ochroną, która przypominała tarczę defekcyjną okrywającą szczelnie całe ciało, i pstryknął palcami. Dartimien zamrugał i wlepił wzrok w Kota, który dla niego pojawił się dopiero teraz. Lewiatan również coś wyczuł. Ryknął, odwrócił się, ale nie zdążył wykonać żadnego ruchu więcej, bo Slith rzucił się na niego od tyłu, wgryzając się w szyję stwora. Acheo strzelał do potwora kulami czerwono-białego ognia, wydobywającego się z jego dłoni.
Ciaaag ;^;
-
Poruszyła palcami, bo nagle dziwacznie jej zdrętwiały.
-
- Żeby czegoś nie zawalił jak zwykle, bo znajde i zabiję, o ile oczywiście Matko-Bosko-Lewiatan nie zrobi tego pierwszy. - mruknęła Elsa, przypatrując się walce Acheo, Slitha i stwora.
Czemu kiedy to napisałaś zdrętwiała mi cała noga...? xD Ty... Ty... Czaczownico ty xD
-
Stała sobie tak dalej, jak przysłowiowy słup soli.
Mwahahahaha!
xD
-
Acheo uchylił się przed ciosem stwora, po czym zerwał z szyi skórzaną obrożę. Machnął nią, pasek owinął się wokół łapy potwora. Lewiatan szarpał się, ale nie zdołał wyjąć ręki, co jego samego, widać, zdziwiło. Korzystając z nieuwagi stwora, Slith rozwinął skrzydła, ustawił je pionowo i ciął nimi stworzenie na odlew. Jak piłą mechaniczną. Rozległ się bulgoczący ryk, przypominający wrzask czegoś dinozauropodobnego, po czym łeb stwora wraz z jednym ramieniem zjechał z jego tułowia. Acheo odskoczył, nie puszczając paska, wciąż owiniętego mocno wokół łapy przyczepionej do uzębionego łba.
"Chciałem napisać: mag, ale Alex stwierdziła, że wiedźmy są na topie" ~ Nathaneal xD
Mam barszczuk czerwony, chcesz? ;^;
-
A daj.
-
Maszaj *daje miskę barszczuka z uszami* ;^;
I pisaj w fabule ::)
-
Stała sobie tak dalej, jak przysłowiowy słup soli.
Dzienkuję i prosz bardzo.
-
Stwór przez chwilę leżał bez ruchu. Slith podszedł do niego ostrożnie, ale nie dotknął go, i dobrze, bo odcięty zębaty łeb drgnął nagle, a pazury zaczęły drapać ziemię. Lewiatan kłapnął zębami i przesunął się powoli w stronę smoka, który odskoczył gwałtownie, a potem zbliżył się od boku i wbił mu sztylet między oczy. Stwór, mimo tego, wciąż się poruszał, przewracał czarnymi oczami i stroszył czarne kolce na karku.
- Perkele, już dwa razy cię dzisiaj zabiłem. Przyjdź jutro. - stwór znieruchomiał. Slith pokiwał głową z uznaniem. - No, i leżeć mi tu.
Aś się wysiliła ;^;
-
Uniosła brwi.
Mała odmiana... xD
-
- Co to jest, perkele? - mruknął Slith, odsuwając się z obrzydzeniem.
- Od kiedy ty klniesz po fińsku, czy po jakiemu tam? - Dartimien uniósł brwi.
- Od kiedy trzeba. - Sivak przyjrzał się Acheo. - A ty to...?
- Przyboczny tamtej kolorowiastej. - Kot wskazał na Elsę, wpatrując się w Slitha zmrużonymi czerwonymi oczami.
- Nie, bo... Nie. - fuknęła jakże mądrze Elsa, już chcąc wyleźć ze swojej bariery, ale Slith, ruchem dłoni, nakazał jej zostać. - Akurat tak się składa, że to, co widzisz, to są moi 'przyboczni'. - zaznaczyła palcami cudzysłów. - To je mój brat. - wyjaśniła Slithowi.
- W zasadzie, bardziej mnie interesuje, co to za pasek i jak to zrobiłeś. - kiwnął głową w stronę wciąż kłapiącego zębami stwora.
- Moja obroża. - Acheo obejrzał skórzany pasek. - Wysysa wszelką energię. Temu czemuś nie zostało jej już dużo, a mimo to wciąż się porusza. Musiało być na serio silne, skoro jeszcze żyje. I skoro obroża nie wessała wszystkiego. - zmarszczył brwi.
Ciaaag...;^;
-
Zamrugała.
Taaa... Bo wczesniej wcale nie mrugała xD
-
Elsa uśmiechnęła się kwaśno.
- Niech pomyślę. Thaciris cię przysłała? - Acheo skinął głową po dłuższej chwili wpatrywania się w oczy Elsy. - Jasne. Znalazła, dała jakiś magiczny artefakt, a wszystko to po co? No, dobra, żeby nam pomóc, ale dlaczego akurat ty? Wysłałam już wiadomość do Alice i Ammo.
Acheo uniósł brwi, nie wiedzac o kogo chodzi, ale nie odezwał się.
-
Zerknęła na Else czujnie. Najchętniej już by się stąd zmyła, stanie w jednym miejscu jej nie służyło. Dopóki szła, była młoda, pełna sił i wiary. Kiedy coś lub ktoś próbowało ją zatrzymać, zaczynała się starzeć. Tak, dosłownie. Wędrowiec zatrzymany na czas ok. roku w jednym miejscu powoli rozsypuje się w proch. Bo dopóki idzie, jego proces starzenia się jest wstrzymany. Dorasta do jakiegoś okreslonego wieku i przestaje.
-
- On już nie wstanie? - Elsa przestąpiła z nogi na nogę ze zniecierpliwieniem. - Ile można stać, czekając na posiłki?
- Chyba nie wstanie... - mruknął niepewnie Acheo.
- On potrafi wysysać energię z otaczajacych go stworzeń. - wyjaśnił ze znurzeniem Slith. - Trochę jak ta twoja obroża, tyle że on nie musi nikogo dotykać.
- Uhm... Dobra, możesz wyjść. - Acheo spojrzał nieufnie na Dartimiena, a potem na siostrę. Po chwili dostrzegł trzy nieprzytomne postaci, czyli nas. - A tym co sie stało?
- Mniejsza. Aham, Slith... Jakim cudem on nie pobrał energii z ciebie? - Dartimien wpatrzył się w smoka czujnie.
- Nie wiem. Mam tak od zawsze.
- Coś jak moja tarcza defekcyjna... - zauważył Acheo, naciskając jakiś niewidoczny przycisk, ukryty po wewnętrznej stronie przedramienia. - Teraz jest wyłączona. - spojrzał po nas czujnie, jakby zastanawiał się, czy odważymy się to wykorzystać.
Elsa, dotąd patrząca się to na Dartimiena, to na Slitha, to na Acheo bez zrozumienia, pokręciła głową i zlikwidowała barierę, wypuszczając zgarbionego i zniecierpliwionego Dartimiena na zewnątrz. Skrytobójca przeciągnął się, w końcu mogąc się wyprostować na pełną wysokość. Elsa była od niego dużo niższa.
-
Poruszyła się niespokojnie robiąc kilka kroków w kółko i mamrocząc o bolących stawach.
-
- A Sirfalas twierdził, że to twoje ślepe gały to ta 'nadnaturalna' właściwość, czy jak to tam nazwać. - Elsa przewróciła oczami.
- To było w charakterze żartu. - mruknął Slith, oglądając z ciekawością swoją rękę. - Ale ta tarcza byłaby niezła.
- Dobra, lepiej ich ocucić. - Dartimien uklęknął przy Loganie, sprawdzając, czy żyje. - Elsa, sprawdź, czy nam się tu krater nie zrobi. - mruknął ironicznie, wskazując na mnie.
Elsa wzruszyła ramionami, ale podeszła do mnie i Gio.
- Przecie i tak by zdychał jeszcze jakiś tydzień, zanim by wybuchł.
-
Po dłuższej chwili Elsa przewróciła oczami i podniosła rękę bezwładnej Giovanny, po czym ją puściła.
- Przydały by się sole trzeźwiące... - mruknęła ironicznie, spoglądając do tyłu, na Slitha i Acheo, kiedy nagle rozległo się zduszone warknięcie, potem skowyt i już po chwili Elsa turlała się po ziemi razem ze zmienioną w wilka Gio. Ja również się ocknąłem, rzuciłem się zaraz, żeby je rozdzielić. W końcu pomógł mi Dartimien, wyławiając z kuli czarno-zielono-biało-fioletowych kłaków Kotkę. Ja przytrzymałem Giovannę.
- Weź się w garść, jebem ti duszu... - warknąłem, po czym ją puściłem. Już się nie szarpała. Ja tymczasem starłem sobie z twarzy krew, zanim wypaliła mi pół twarzy, wbijając sobie przy okazji szpon w ranę na skroni i wpuszczając tam leczniczy, w tej chwili, jad. W gruncie rzeczy, ta krew może by mi nie zeżarła skóry z pyska, tak, że bym wyglądał jak Harvey Dent, mogła zadziałać leczniczo, ale raczej się wtedy na tym nie koncentrowałem. Mniejsza. Potrząsnąłem głową, jednocześnie z trzaskiem wyłamujac sobie staw barkowy, żeby wrócił na swoje miejsce. Następnie walnąłem się pięścią w plecy, 'wkładając' sobie potrzaskane żebra z powrotem do wnętrza ciała. Trzasnęła mi jeszcze łopatka, ale z tym akurat nie mogłem nic zrobić.
____________________________________
Wena mnie naszła ;^;
-
Spojrzała na nich z lekko uniesioną brwią, której i tak nie było widac z powodu kaptura.
xD
-
Giovanna obserwowała mnie z, jak zwykle, wściekłym wyrazem twarzy. Wiedziałem, o co jej chodzi, toteż prychnąłem tylko, starając się nastawić kość ramienną w lewej ręce.
- Gdybym cię nie złapał w powietrzu, byłabyś w kawałkach. - mruknąłem w końcu.
- Nic nie mówię... - burknęła Giovanna i odwróciła się do mnie tyłem, odgarniając czarno-białe włosy. - Ale na karku mam pięć krwawiących i spływających jadem ran, więc, z łaski swojej, zmień to to na lecznicze.
Przewróciłem oczami.
- Jak już mówiłem. Lepszy okrąg z zatrutych ran, niż rozciapciać się na drzewach. - skoncentrowałem się jednak na zmienie jadu w lecznicze cuś.
-
Bez słowa zaczęła sie wycofywać.
Blanka ucieka!
.o.
-
- Od razu lepiej... - westchnęła Giovanna, przeciągając się. Przewróciłem oczami, udało mi się w końcu nastawić potrzaskaną kość w ramieniu, tak, by nie naruszyć świeżo wtykniętego stawu i okrwawionych kawałków żeber, wciąż sterczących mi z lewego boku i pleców. Tak szczerze, wyglądałem, jakby mnie przejechał walec drogowy i to co najmniej dwukrotnie. Nie licząc prawej ręki, która była nienaruszona dzięki smoczym łuskom, pokrywającym ją niemal w całości.
To niech ucieka, przecie jej nie zwiążę, żeby została...;^;
Kurcę, muszę jeszcze przywrócić Logana do świata żywych, a ni mam już pomysła...
-
ZWIĄŻEMY JĄ!
Pobawią się w Grey'a... xD
-
Zauwazyłem, że Elsa się na mnie patrzy z dziwnym wyrazem pyska. Uniosłem brew.
- Wygladasz jak zombie, żywcem wyjęte z TWD. - mruknęła, mrużąc oczy i i pewnie zastanawiając się, czy nie zaraz nie będzie to prawdą.
- Szwędacz, Elsa, szwędacz. - przewróciłem oczami, jednocześnie krzywiąc się mimo woli. Co jak co, ale żebra chyba powinny siedzieć w środku, nie sterczeć połowicznie na zewnątrz.
Pany, a ić mi z tym chorerstwem...xD
-
Nah, z TWD wolę angielską wersję walker
Szwędacz... Brzmi jak kawaler co jest rzadko w domu.
-
Właśnie jak mi ostatnio Syr coś mówił, chyba o kimś, kto ma na nazwisko Walker, to ja tak się paczę i takie: "Get out! WALKER!" xD Koffam TWD xD
Weź ty w fabule pisz, a nie .-.
-
Blanka stanęła w pewnym momencie jak wryta w ziemie. Ktoś chciał się z nią skontaktować, co było o tyle dziwne, że kontakt nie nastąpił od jakiś 50 lat. Wędrowcy mieli siebie i to im wystarczało. W niektórych przypadkach, sami przenieśli Wędrownictwo na innych i taki kontakt był bardziej ścisły. Blanka jednak dawno temu spróbowała wychowac małego Wędrowca. 2 lata po tym, jak zaczął samodzielne życie przybyła do Gniazda, by pozbierać jego szczątki rozciągnięte po ziemi w promieniu kilkunastu metrów, rozszarpane przez wyvernę.
Prosz.
-
Cofnąłem się, opierając o drzewo. Nie wyglądało na to, żeby odłamki żeber przebiły mi płuca, przynajmniej na razie. Po chwili jednak poczułem krew napływającą mi do gardła i wypływającą z ust. Wyszczerzyłem okrwawione zęby, charknąłem i potrząsnąłem głową. Podszedłem chwiejnie do Logana, w międzyczasie zauważając w końcu Acheo. Kiwnąłem mu głową.
- Nie wiem, jak to możliwe, ale wyglądasz na jeszcze chudszego niż normalnie. - burknęła Gio, jakby mnie o coś oskażała.
- Chciałoby się... - mruknąłem przez zęby, z kacika ust pociekła mi strużka krwi. - Te... On żyje...?
Ooo... Przemyślenia... Po ciągłym pisaniu z Syrem w końcu czyjeś przemyślenia...xD
-
Blanka zerwała nikły kontakt, tuż po tym jak wyczuła smak alkoholu w ustach i ból w ramieniu. Jeśli ktoś nie potrafił opanować umysłowej więzi, działo to właśnie tak. Druga osoba odczuwała wtedy to samo. Wiedziała, kto próbował nawiązać kontakt. Jej były nauczyciel. Miał skłonność do zaglądania do butelki. A po alkoholu nawiązanie szczelnej więzi było trudne.
Otrząsnęła się nerwowo. Sama nie piła już długie lata, po jednym dość pamiętnym wydarzeniu, gdy okazało się, że niemal spaliła gospodę. A wszystko przez głupi zakład.
Ha! Jestem uparta i staram się poprawić w interpunkcji. Jak mi poszło?
I... Wait... What?
-
- Logan? - Dartimien zerknął na zmiennokształtnego. - No chyba raczej.
- Chyba raczej na pewno. - charknąłem, wypluwając sporą ilość krwi, wciąż napływającą mi do pyska. - Mówi się: chyba raczej na pewno.
- Coś mu odwala, nie słuchaj go. - Elsa przewróciła oczami, ja również. - Acheo, dasz radę mu oddać tę energię, czy co to tam jest, z powrotem?
- Ja to wiem...? To ta obroża wysysa wszystko, mnie się nic nie dostaje z tego. Ale coś się wymyśli.
No, prawie dobrze xD
Syr nigdy nie pisze przemyśleń, tylko to, co robi jego postać xD Ja zazwyczaj same przemyślenia, teraz staram się pisać to, co robię, ale trochu nie wychodzi...xD
-
Blanka rzuciła im kose spojrzenie. Ich zachowanie i relacje były dla niej niezrozumiałe. Nauczono ją nie utrzymywać więzi, tak też robiła. Nie próbowała zdobywać przyjaciół, szła przez życie całkiem sama, od czasu do czasu towarzysząc innym. Ale kiedy czuła, że zaczyna się przywiązywać, rezygnowała, odchodziła nocą, sama, w cień. Niektórych spotykała ponownie, innych nie. Jedni chcieli ją zatrzymać, ale wtedy cofała się. Zrozumieć ją mógł tylko Wędrowiec.
A.
xD
-
Przyjrzałem się uważnie Loganowi, a potem Giovannie, nie zwracając uwagi na przebijające mi ciało i płuca połamane kości i krew płynącą z ust.
- Ja mógłbym go tylko uleczyć z ran ciętych, kłótych - tego typu rzeczy. - mruknąłem, przełykając krew. - Do tego czegoś, co się z nim dzieje, to może Gio...?
Ale okazało się, że nie musiała. Logan po chwili zaczął się krztusić, po czym zmienił się stopniowo w wilka i podparł przednimi łapami, unosząc łeb. Spojrzałem z ukosa na potworka, wiedząc już, że tym razem zdechł na pewno.
-
Odwróciła się w ciszy, zarzucając czarnym płaszczem. Zaczęła się wycofywać.
-
Oparłem się o jedno z drzew. Kurczę, tera to długo zlizie, zanim mi się to to wszystko zrośnie. Kości to tam pal sześć, nawet nienastawione zrosną się jak trzeba, ale gorzej z płucami. Trochę zejdzie. Mgliście zastanowiłem się, w jakim tempie poprzednio się leczyłem.
Nuuuda... Tak się zastanawiam... Gdyby ktoś kiedyś tam kazał Sirfalasowi rzucić broń, czy coś w tym rodzaju, to długo by zeszło. Jakiś tydzień. To chodzący arsenał. Chciałabym to widzieć...xD
-
xD
Tak jak w przypadku Blanki jakowyś złodziej... Musiałby czekać kilkanaście dni nim wyjęłaby cały swój zbiór osobliwości.
"O, patelnia!"
-
Żebyś ty wiedziała, co Sirfalas trzyma po kieszeniach xD I patelnia by się znalazła, a tak poza tym, to Bóg wie, co tam jeszcze...xD
I tyn tygo, pisz cuś w fabule, bo ja ni wim, co xD
-
Bo Blanka taka aspołeczna to nie wiem czo...
-
Wierz mi, prawie całe GLASSED jest introwertykami, tylko że nie w swoim towarzystwie...xD
-
xD
A Blanka zawsze taka szama szmuteczek.
-
_________________________
Po 'sama' powinnaś dać przecinek, ale to szczegół...xD
-
A, kij, z, tym, xD
-
Tera za duźo, mintaju...xD
-
xD
Kropek. Też. Dam. A. Co.
-
Dobra, pisz w fabule, ile można...xD
-
Bo Blanka taka aspołeczna to nie wiem czo...
-
______________________
Cokolwiek pisz >.<
-
Skrzywiła się czując narastające ciepło w okolicy lewej górnej kieszeni, trzeciej od prawej strony i czwartej od dołu.
-
Osunąłem się po pniu drzewa na ziemię, przymykając oczy. Nie chciało mi się nigdzie ruszać, co w sumie było do mnie nie podobne, zawsze mnie ciągnęło po jakiś dziwacznych miejscach, gdzie nikt nie zaglądał. Szarpnąłem po chwili nadgarstkiem, wyjmując srebny sztylet, przyczepiony do mojego przegubu cienkim sznurkiem-nie-sznurkiem. Po raz nie wiadomo który wbiłem wzrok w wyryte emblematy, przedstawiające trzy połączone swego czasu smocze 'watahy'.
Zawał...? ::)
-
Blanka skrzywiła się jeszcze bardziej, przypomniawszy sobie, że owa kieszeń zawierała fiolki z kwasami. Otsrożnie wyjęła fiolkę palcami wiedząc, że ma czas, zanim kwas przeżre skórę. Zmarszczyła nos widząc jak rozlany, ogniście czerwony płyn wypala dziurę w trawie i piasku.
Nie, żrący kwas.
-
- Steve walks warily down the street
With his brim pulled way down low
Ain't no sound but the sound of his feet
Machine guns ready to go. - mruknąłem pod nosem, kątem oka zauważając, że Elsa najpierw się na mnie lampi, a potem z nikąd wyciąga karabin maszynowy. Uniosłem brwi i spojrzałem na nią z wyrazem pyska mówiącym 'Really?'.
- Ja to wiem, czy mówisz do siebie, czy do mnie? - burknęła i zneutralizowała broń. Prychnąłem, dalej sobie nucąc. Tymczasem Acheo zniknął, wymieniając z Elsą parę słów w obcym języku, który tym razem zrozumiałem, choć - sądząc po minach reszty - oni nie.
- Are you ready hey are you ready for this?
Are you hanging on the edge of your seat?
Out of the doorway the bullets rip
To the sound of the beat yeah
Another one bites the dust
Another one bites the dust
And another one gone and another one gone
Another one bites the dust
Hey I'm gonna get you too
Another one bites the dust.
Taa... A ja taka rozkmina, skąd nad jeziorem piasek...xD
-
xD
Tata się wkurzył, matka też. Zamówiłam książki za 300zł.
Płacę swoimi pieniędzmi więc luz. Tylko tata odbiera kuriera. Mam nadzieję, że książki pozostaną nieskrzywdzone, nadal krwawe w swojej niewinności.
-
xD
Mintaj, ty mi tu pisz w fabule, a nie...xD
-
Chwilę później z tej samej kieszeni wyciągnęła sporego, czarnego skorpiona, sprawcę całego zamieszania. Czerwony kwas najwyraźniej nie zrobił mu krzywdy, bo nadal miotał się próbując ją użądlić (?).
-
Zerknąłem na Elsę, ale już nie patrzyła na mnie, i bogu dzięki, bo przerzuciłem się na 'Porque Te Vas', gdzie było coś o metrze, czy cuś.
- Hoy en mi ventana brilla el sol y el corazon
Se pone triste contemplando la ciudad
Porque te vas.
Como cada noche desperte pensando en ti
Y en mi reloj todas las horas vi pasar
Porque te vas.
Todas las promesas de mi amor se iran contigo.
Me olvidaras, me olividaras.
Junto a la estacion hoy Ilorare igual que un nino
Porque te vas, porque te vas,
Porque te vas, porque te vas
Bajo la penumbra de un farol se dormiran
todas las cosas que quedaron por decir
Se dormiran.
Junto a las manillas de un reloj esperaran
Todas las horas que quedaron por vivir
Esperaran
Todas las promesas de mi amor se iran contigo.
Me olvidaras, me olividaras.
Junto a la estacion hoy Ilorare igual que un nino
Porque te vas, porque te vas,
Porque te vas, porque te vas
Todas las promesas de mi amor se iran contigo.
Me olvidaras, me olividaras.
Junto a la estacion hoy Ilorare igual que un nino
Porque te vas, porque te vas,
Porque te vas, porque te vas. - zanuciłem, po czym spojrzałem skonsternowanym wzrokiem przed siebie. - 'Bo odchodzisz'...
-
Uniosła brwi łapiąc skorpiona i mamrocząc coś pod nosem.
-
- Nawiasem mówiąc, 'Następny gryzie piach' też nie jest zbytnio dostosowane do aktualnego zamieszania, chyba że brać pod uwagę Matko-Bosko-Lewiatana... - mamrotałem do siebie, zerkając na moje wystające żebra, znaczy, wystające w tym sensie, że sterczały, połamane, rozrywając mi ciało. Normalnie byłem tak chudy, że żebra naturalnie mi 'wystawały'.
-
Skorpion przestał się rzucać. Wpadał w trans. Blanka uśmiechnęła sie cieplej.
-
Rozejrzałem się. Giovanna pacnęła pod jakieś drzewo w postaci wilka, a obok niej Logan. Elsa zmieniła się w kotkę i wskoczyła mi na kolana. Dartimien ze Slithem plumkali o czymś cicho. Gdybym chciał, mógłbym ich dokładnie usłyszeć, ale nie chciało mi się, a poza tym, nie miałem siły.
----------------------------------
I znowuuu nieee wiaadooomoo cooo pisaaać...;^;
-
Tak bardzo zaliczyłam dzisiaj glebę .u.
-
A ja jeste chora, mam zakwasy i... I nwm co jeszcze xD Ale mi się chyba obojczyk złamał, naczy kiedyś, tera mam takie dziwne zgrubienie w połowie długości O^e
-
O.O
A mnie boli kość ogonowa. Boli to mało powiedziane. Nie mogę się schylać. A dzisiaj jedziemy na działkę... Super.
-
Jakie my zdechlaki...xD
Kurczę, ten obojczyk to mnie serio boli... Naczy, wsio mnie boli, ale obojczyk też...xD
-
Ty złamany obojczyk, ja złamałam jakieś 2 lata temu żebro, o czym dowiedziałam się przy robieniu prześwietlenia, bo cos z płucami było nie tak ^^"
Żebro się krzywo zrosło... xD
-
_______________
Ło bosze xD To ja sobie tak na syrio nigdy nic nie złamałam, chyba że ten obojczyk...xD
-
Mła jeszcze rękę i dwa zęby.
xD
-
_______________________
Bosz...xD A mnie wszystko omija...xD
-
xD
Szczęście masz.
-
Nium xD Już dawno to zauważyłam. Wygrałam w wojnę z Syrem, i to nie jeden raz. Jak się gra w wojnę w dwie osoby, to truchu ciężko wygrać...xD I w kości wygrywam zawsze...xD Szczynście xD
-
Albo czitujesz. xD
Tak bardzo spolszczenia.
-
Jaka cziterka...xD
-
xD
Moooja kooość ogonowa.
.u.
-
I moje mięęęśnie... e^e Wsio mnie boli ;^;
-
Jeszteśmy nienormalni.
-
Bóg zapłać! xD
Skazeusz: Jesteście nienormalni!
Marcowy Zając: Bóg zapłać!
xD
-
xD
Niezłe zagranie, niezłe.
-
________________________________
Niah niah niah xD
-
Ty złaaa, niedobra tyyy... xD
Ramie mnie boli O.o
-
Mnie tyż, ten obojczyk xD
Alem się wciągła w to OUaT...xD
-
Wat?
-
Once Upon A Time ;-;
-
A. O cym to?
-
Bajki, baśnie... Takie tam, w formie serialu, cały zbiór baśni, tych takich w stylu Kopciuszka, Śnieżki, itp. xD Ale niezłe nawet xD
-
Ou, może być niezłe.
-
____________________________-
No mówię, że niezłe. ;^;
-
xD
Może obejrzę... W czasie wolnego. 4 DNI! Tyyyyyleeee spania
-
_________________
Mnie sie VIP skończył na Zalukaj... ;^;
-
___________________________
Te, gdzie cię wywiało? ;^;
-
Lel, nie wyświetlił mi się twój odpis. Znaczy mi się nie pokolorowała. Znaczy mi się nie zaznaczyło. Łapiesz o co chodzi?
Taka jakaś naćpana dzisiaj jestem.
-
E... Ciag, rozumim xD Już myślałam, że coś cię wrąbało, nie odpisujesz 10 dni pod rząd...xD
-
ZJADŁA MNIE BUKA!
Woah, razem z wilkołakami z Pana Kleksa (teraz wydają mi się przezabawne) najgorszy koszmar dzieciństwa. No i zawsze chciałam się z nia zaprzyjaźnić.
-
Ja się zawsze Buki bałam xD
-
Buuuuuuukaaaaaaaa... Uuuuuuu... xD
A może ona chciała przytulasa?
-
___________________________________
Nie chciała...xD Wierz mi...xD Ty... Ja mam gdzieś zdjęcie Syra z taką Bukową miną...xD
-
Syrek+Buka=Bu...rek? BUREK!
-
Ciaag xD Ale pisz może w fabule, co? xD
-
Nje. Nie mam pomysłu, bo Blanka nadal nie rozwinięta. Z niom jest ten kłopot, że nie ma znajomych (przyjaciele i znajomi Królika)
-
Jakiego królika...? e^e
-
E... Kubuś Puchatek?
-
Wat...? Tam był...? A, fakt xD A co ty tak nagle o tym Króliku? xD
-
Tak siem mnie skojarzyło... xD
-
_______________
Aaa-aah...xD
-
Mój pieseł, zwany Piesulą (bądź co bądź suczka, gdyby to był samiec nazywałby się Pies) strzelił focha, bo zła, niedobra pańcia (czyli ja) nie podzieliła się lodami. Co z tego, że wczoraj Piesula opędzlowała czekoladowego rożka.
-
__________________________
Mój Bursztyn też strzelił focha xD Uznał, że okręci się wokół starego pniaka za jego budą, to wyjdziemy, a jako że nikogo ani widu, ani słychu, to zsunął sobie obrożę i zwiał. Ignorował nas, jak go wołaliśmy, nie wiem, kto go potem złapał...xD
-
A mówi się, że zwierzęta nie potrafią się obrazić. A one szczelają fochy nie gorsze od tych kobiecych.
Piesula strzela focha za każdym razem, gdy czuje ode mnie kota.
Ale leje u mnie O.o
-
U mnie nawet nie, tylko zimno jak chorera ;^;
-
Teraz to wieje i słońce świeci. Mylące. Wyszłam z domu i musiałam się wrócić. Bo zimno.
-
Ouuaaach... Trzy godziny mnie brzuch bolał, Bodźe jedyny, co to miało być...? ;^;'
-
Zemsta!
Za jedzenie sałatki bez chleba.
xD
A ja byłam z przyjaciółką u takich małych kotków i spóźniłam się do domu ponad godzinę. Na szczęście nikt nic nie zauważył... xD
Epic win!
-
Nie jadłam ani sałatki, ani chleba...xD
U mnie tu ktoś niedaleko ma hodowlę persów xD
-
xD
Koootkiiii!
-
Cudem się powstrzymałam, żeby tam nie pohopsać xD
-
A ja tam się nie powstrzymałam.
xD
-
Ciaag xD
-
One były takie śliiiiczneeee.... xD
Jeden biało-rudy, drugi biało-szary w takie prążki. Ich matka jest najpiękniejszym kotem jakiego widziałam. Taka na wpół dzika, czarno-biało-ruda z przewagą bieli.
-
______________________
Hah xD
-
O boru tyle teraz nauki jest .-.
-
____________________
Ciaaaag ;^;
-
Jutro mam dwie kartkówki, nie trzy, nie CZTERY!
I mase pracy domowej. Kiedy ja mam to ich zdaniem zrobić? Już tak śpię 4-5 godzin na dobę.
-
Zaczęłabym się czepiać o przecinki, ale tym razem odpuszczę...xD
Ja mam dwie kartkówki z fizyki w przyszłym tygodniu, a w tym spr z gegry i z czegoś tam jeszcze. No, i z religii. To już przesada.
-
Oi, nie jest źle. Miałam w poniedziałek 4 sprawdziany i kilka kartkówek =3
Tak bardzo szkoła stara się trzymac poziom kosztem zdrowia uczniów.
-
Nam trochę po egzaminach odpuścili, wcześniej też się zdarzały 4 spr w jednym dniu xD
-
Lyl, nauczycielka nam prawie zasnęła na stojąco... xD
Widać nie tylko uczniowie zmęczeni.
-
Ciaaag ;^;
-
Słodko mi .u.
-
Hę? ;^;
-
Nażarłam się owoców .-.
-
Ah ;^; Zjadłabym piroga ;^;
-
Ja miałam frytki. I mięso. Pfuj.
-
Zabiłabym za frytkę xD Chociaż, bardziej za czekoladę, mam spory niedobór cukru chyba xD
-
A ja zjadłabym... Orzechów w skorupce. Mam na ich punkcie fioła... xD
-
__________________
Hah xD Ja w sumie zeżarłabym cokolwiek, byleby coś było xD Ale ni ma... Foch xD
-
Gardło mnie boli .-.
-
_________________________
Witaj w klubie ;^;
-
Zjadłam loda, przeszło mi xD
-
_____________________
A mnie się tabletki skończyły ;^;
-
Brzuch mnie bolał tak, że nie potrafiłam wstać. Wzięłam tabletke z wielką dawką środków przeciwbólowych i teraz wszystko mnie śmieszy... xD
-
No i masz, naćpałaś się xD
Ja mam fazę na Unkiss Me xD
-
No trochu sie czuję jak na haju... xD
-
Kurcę, to Tantum Verde, czy cuś, sparaliżowało mi język. Bełkoczę jak pijany xD
-
xD
Okay, te leki powodują u mnie huśtawkę nastrojów. Jak wcześniej wszystko mnie bawiło, teraz mi smutno bez konkkretnego powodu. Cusz... Nawet na żółta ściana naprzeciw mnie jest jakaś smętna.
-
xD
A ja taka pijana, jakbym się rumu nażarła xD Naczy, napiła xD
-
Nażarła rumu... Well... OD TERAZ RUM W FORMIE STAŁEJ!
Coś dla piratów którzy chcą pochrupać =3
-
Ciaaag xD Pijanam, ni wim, co piszem xD
-
Ból powraca... A nie powinien. Walić prace domową, musze iść spać do póki nie zacznie boleć na serio.
So branoc. Słodkich koszmarów.
-
Dopiero się obudziłem, dzięki wielkie xD Śniły mi się jakieś mega dziwne głupoty, a poza tym, trzy razy jeszcze rano usypiałem xD Sleeping Course, normalnie xD
-
xD
Lyl, mój pieseł ma kleszcza. Tat bydzie go dzisiaj wyciągał, bo ja nie chcę. Co innego wyciągnąć bezdomnym szczenakom, które przysposabiasz do adopcji, a co innego swojemu zwierzakowi.
-
Fłe, kleszcze. Mnie te wszystkie pajęczaki obrzydzają, arachnofobia jak nic ;^;
-
Mnie też. Jak myślę o tych nóżkach to mną rzuca. Ale tym szczeniakom szkoda było nie pomóc. Teraz mają domy.
-
Ciaaag ;^; Uhm, a może weźmy w końcu piszmy w fabule? ;^;
-
nie ce mi siem. leń ze mnie.
-
No weeeź l^l
-
To ty coś piśnij, ja się ustosunkuję.
-
Cium... I teraz wymyślać, co tu... 'Pisnąć' ;^; Bijemy się? 8D
-
Ło boru, co ty masz z tymi nawalankami... xD
A bij sie z kim chcesz.
Ja wczoraj przyłożyłam chłopakowi, bo jakieś wąty miał, idiota jeden. Teraz już nie będzie miał.
Okay, wczoraj mnie trochu nosiło.
-
To po tej tabletce pewniakiem...xD
Co do tej bitki, pierwsze co mi do łba przylizło xD Ale ja nieee wieeem, ty myśl, mnie się nie chce xD
-
Jestem blondynkom, mi każesz myśleć. Blondynkom z niebiewskimi oczami w dodatku. Poziom bezmyślności został przekroczony dawno temu.
-
Stereotypy xD Ja jestem rozczochraną brunetką o dzifffnych oczach. Niby to to niebieskie, ale takie trochu szarawe, ze złotą otoczką wokół źrenicy i taką ciemną, prawie czarną, wokół tęczówki. Syr mówi, że to jakaś tam mutacja, heterochromia, czy cuś xD
-
Niom... Heterochromia to wielobarwność tęczówki.
(http://www.chamsko.pl/demot/0_1_64317_Hopla!_przez_PalloX.gif)
Hahaha... xD
-
No wiem ;^;
xD
Kurcę, ucięłam sobie palca na tarce... O^e
-
xD
Lyl
-
Auuu... Bodże... O^e
-
Byłam na ognisku. O boru, znowu sie wszyscy tym małym dzieciakiem zachwycali. Czy tylko dla mnie jest zwyczajny?
-
Ja siem bojem dzieci...O^e
-
xD
-
Co robim w fabuleee...? ;^;
-
Nie mam pomysła.. So...
-
No to myśl, myśl ;^;
-
Dlaczego ja?
-
Bo ty tu jesteś od myślenia, ja od marudzenia...xD
-
Nogi mnie bolom... Ja też chce pomarudzić... xD
-
Ale ci nie pozwalam xD
Dobra, widać, że raczej się szybko z tą akcją nie ruszymy...xD
-
Ło boru, z bachorem do nas przyjechała rodzinka O.O
Umrę.
-
To ja przyjdę na pogrzeb ;^;
-
Pojechali. Ufff... Nie umarłam, bo zwiałam do kościoła.
-
______________
No i nici z pogrzebu ;^;
-
Smutałke. Tak czy siak można mnie zakopać.
-
Żywcem! Do beczki, zakopię cię u siebie w ogródku...xD
-
O.O
Będę uciekać! Te pościgi, te wybuchy.
-
Dostaniesz butem w łeb i i tak cię do tej beczki wepchnę xD
-
Jakim butem? Kaloszem, glanem, adidaskiem? Preferuję glany.
-
___________________
A co to za różnica, jakim butem, hę? xD
-
No bo takim klapkiem ot trochu lekko a jak ciężkim glanem, to wiesz.
-
No to cię kijem baseball'owym walnę, jak chcesz xD
Nie ważne, że nie mam kija do baseball'a...xD
-
xD
Ja mam gitarę, jak chcesz. Będzie jak w kreskówkach!
-
Z patelni ci przywalę xD
-
Dobze. A w patelni odbije się moja twarz =3
-
xD
Wolisz małą czy dużą? xD
-
Dużom. I pamiętej, taka teflonową, cobym nie przywarła.
-
Jak 'przywrzesz', to cię odskrobię, spokojna twoja rozczochrana xD
-
Śmieszałke?
Tylko pamiętej drewnianą łyżką, żeby teflony nie porysować.
-
Spokojna twoja rozczochrana xD Ty się tylko skup na zwiewaniu, patelnię i teflon zostaw mnie xD
-
(http://cdn.themetapicture.com/media/funny-gif-puppy-dog-escape.gif)
Juz uciekam.
-
Zwiewaj, zwiewaj...*Szykuje patelnię* xD
Ehiem... A to zdjęcie się nie wyślwietla...xD
-
Gif z tom ciułałom, co utknęła w płotku próbując uciec.
-
___________________
Ah...xD
-
Boli mnie zomb .u.
Albo ucho, ostatnio bolało mnie ucho i miałam wrażenie że to zomb.
-
_______________________
A mnie zimno piekielnie...;^;
-
Mi na próbnym dzisiaj było cholernie zimno. Oczywiście na galowo, a pisaliśmy gdzieś w piwnicach.
-
Próbne pisaliście? Myślałam, że jesteś w trzeciej...xD My już mamy luz, spokój i sprawdziany...xD
Macie piwnice? O^e Myśmy próbne w klasach, a prawdziwe na sali gimnastycznej pisali xD
-
Ja druga dopiero. Ale mam w dupie te próbne =3
-
_____________
Lepiej nie miej xD Nam nie zrobili prłbnych w drugiej, dopiero w trzeciej na początku xD
-
Troche mnie to martwi. Bo ogołem zazwyczaj wszystkim się przejmuję. Czyli tak naprawdę martwię się tm, że się nie martwię. Paradoks.
-
__________________
;^;
-
So, tak bardzo ja.
-
__________________
Zimno mi ;^;
-
Mi też. Mam gorączkę i dreszcze.
Jutro angielski =c
-
___________________
muszę nadrobić spr z WOS'u i histry ;^;
-
Ja z histy tez powinnam, bo ta menda mi pałę wstawi.
-
_____________
Ups... Ja jeszcze gegra ;^;
-
Heheszki... Oglądam kabaret Limo.
-
___________________
A ja mam fazę na "5 ciastek" xD Naczy, "U Can't Touch This", ale zawsze mi brzmiało jak "5 ciastek, ty ry ry ry, 5 ciastek" xD No i oczywiście "Whenever Wherever" Shakiry xD That's the deal my dear mi przywodzi na myśl Rumpelsztyka xD
-
xD
Heheszki
-
_________________
I byłabym zapomniała o "Drop Dead" xD
-
xD
Tak szczerze... Nie mam pojęcia o czym ty tu do mnie konwersujesz.
-
_________________
Konwersacja to rozmowa, a skoro to ja gadam do ciebie, to monolog xD
-
_______________________
Nwm dlaczego, ale mi twój avek zniknął...O^e
-
Wiem o tym. Na tym polega żart w wyrażeniu "o czym ty tu do mnie konwersujesz."
O.o
-
Trochu kiepski żart ;^;
-
Mało jestem śmieszna. Wszystkie żarty palę =3
-
_______________
E, nie zawsze ;^;
-
Jeśli to miało być pocieszenie, to kiepsko wyszło... xD
-
__________________
Ja siem nie nadajem do pocieszania xD Ja siem do niczego nie nadajem ;^;
-
Mówisz żeś życiowa lama?
-
_________________________
Otóż to ;^;
-
Ja też. Ale lamy takie milutkie som.
-
_______________
Ciag...;^;
-
Nie szmutaj. Szkoda smutku na ten pojebany świat.
-
___________________
Meh... Tyż prawda ;^;
-
xD
Juz myślałam, że tam rymsnę mamie w tym kościele. Wujek Google twierdzi, że moje objawy to ciąża w dodatku z anemią. Ryly, Google?
W takim razie musiałoby to być niepokalane poczęcie.
-
_________________
Co ty nie powiesz...? xD
-
xD
Ale ostatnio schudłam. Przykro mi Google, zła diagnoza.
-
______________________
Robimy imprezę, Google się pomylił xD
-
(http://media2.giphy.com/media/hsBZfDG7wiWHu/giphy.gif)
-
Ta mina Snape'a zawsze mnie tu rozwalała xD
-
Mnie też. Taki przedziwnie wesoły Snape O.O
-
_________________________
W sumie to jest jednak sztuczny uśmiech xD
-
Taki przyklejony. Zawsze mam takowy na zdjęciach .u.
-
______________________
Cóż... Mnie nie ma na zdjęciach xD Niezły refleks xD
-
Na klasowych. Innych unikam, bo albo uciekam, albo dostaje telefon/aparat w swoje łapki.
-
_____________________
Ja tyż xD Ale na klasowych to w sumie wyglądam jakbym chciała ich wszystkich pozagryzać, taki seryjny morderca xD
-
Mama moja biedna stwierdziła, że jua wyglądam jakbym chciała zeżrec fotografa.
xD
-
____________________
Meh, piontka, obie tak wyglądamy xD
-
Pjona...
"Miałeś czytać, nie wąchać" xD
Cytat z świeżo wypuszczonego Wiedźmina 3
Jak ja kocham polskie studio.
-
______________
Hah xD
-
xD
Uwielbiam Wiedźmina. Tak ogólnie... xD
-
________________
Ja tyż xD
I zrobiłabym forum... xD Tylko nie wiem o czym...xD
-
Ja tesz nie wiem... xD
-
__________________
Najlepiej po angliku, ale jaka fabuła...? ;^;
-
Nie ffiem.
-
______________________
;^;
-
________________________
Blaaankaaa! *drze się* A ciebie gdzie wsząchło? >w<
-
Buka mnie zżarła. A tak na serio, to jestem na skraju załamania nerwowego. Wszędzie te pojebane oceny. Rodzice wpienieni bo wzorowa nie będę. Na końcu roku też zresztą nie, bo lekarz w Warszawie. Oczywiście ten od kobiet, co mnie jeszcze gorzej stresuje.
-
_______________________
Ah, chyba że tak ;^; Z moimi ocenami tyż nie najlepiej... Trza się z bioli i chemi poprawić nieco, jeśli chcę iść na biol-chem... I z polaka... Eh, paska chyba nie będzie w tym roku...
-
Cusz... Nie samymi ocenami żyje człowiek.
-
_______________
Ta...
-
Cusz...
-
______________________
Meh... Lata mi po łbie "Shake It Off"... Ni wim why...
-
Taylor Swift?
Lubiem jom.
-
_________________________
Nie, mnie łazi o parodię SPN. To jest cover Twenty One Two.
-
Ah.. Okiej.
Kolano mnie boli.
-
________________________
A mnie obojczyk. Teraz prawy. Najpierw na lewym miałam jakieś zgrubienie jak po złamaniu, teraz i na prawym.
-
xD
Takie dziwo... Cholera ostatnio mam ochote na zupki chińskie. Nie mogłam ich włożyć do ust odkąd po raz pierwszy spróbowałam jakieś 10 lat temu.
A teraz zżeram... xD
-
_____________________________
A ja mam spanakopity! xD Naczy, ni wim, jak to się pisze xD
-
What the hell is that? O.o
-
_________________
Ee... Takie jakby poduszki z ciasta francuskiego z nadzieniem ze szpinaku i sera feta, czy jak temu tam xD Takie greckie pirogi xD
-
Nie jadłam nigdy O.O
Takie dziwo...
-
_____________________
To musisz spróbować, po prostu musisz xD W Lidlu chyba były, jak był grecki tydzień xD
-
Mam do Lidla masę drogi... xD
Oh no, przyjaciółka ma dziś urodziny, a prezent jeszcze nie przyszedł.
-
________________
cium ;^;
-
I dupa. Prezent który przygotowałam wygląda jak kupa. Z żółtą wstążką. Nie umim pakować.
-
_______________________
Uhm ;^;
-
Wróciłam. Gardło mnie nawalała i chyba naderwałam mięsień albo znowu ukruszyłam kość w przedramieniu. Czyli zabawa udana... xD
-
__________________
Impreza byłaby przecie do kitu, gdybyś wyszła z niej cało...xD
-
No cusz, dzisiaj miałam ognisko i krew mi leci (dosłownie) ze stóp. Tak więc, coś w tym musi być.
-
______________________
Taa... Meh...
-
Biłam się z chłopakami. Mam we włosach masę igliwia (ou, jakie poetyckie słowo)
-
A ja tam sobie z Syrem zbudowałam Lokiego na Minecrafcie...xD I Thora. I Ironmana. I Hulka. I Jokera. Loki wyszedł najsłodszy.
-
Lokiś ^.^
A Black Widow?
-
____________________________________
Nie, nie lubie jej zbytnio. Kapitana Ameryki w zasadzie tyż nie, to nie zrobiłam ;^;
Looooki... ^o^ A z tyłu Hulk miotający Lokim...xD
(http://i57.tinypic.com/2r6f9sz.png)
-
Ło boru ile rzeczy na pasku.
-
__________________________
Cium? ;^;
-
Nicz, nicz.
-
_________________________
;^;
Poszlibysmy w końcu do fabuły ;^;
-
Woah! Kce ci sie?
O.O
-
____________________________
Popisałabym z kimś ;^;
-
Cusz... Ale dajesz pirszego posta w fabule.
-
____________________________
Ale ja ostatnio pisałam >w< Tera twa kolej ;^;
-
Ale ja nie wiem czo
-
___________________
Meh... To może wymyślmy jakiś zaczątek akcji i będziemy ją rozwijać stopniowo? ;^;
-
Dobrze. Myśl na zdrowie.
-
__________________
Sama myśl... >.<
-
Oh no... Czego ty ode mnie wymagasz?
-
_____________________
Wiecznie ja wymyślam. Teraz ty.
-
Oh no! Myślenie zabija o.o
-
___________________
Te, to co ja, zombie? ;^;
-
WALKER!
-
________________________
Czyli moja reakcja na wiadomość Syra o jakimś gościu o nazwisku Walker...
-
xD
Not bad.
-
___________________________
Meh ;^;
-
Spac mnie sie chce.
-
___________________________
Ja na koncercie Ewy Farny (Farnej...? O^e') byłam ;^;
-
O.O
-
__________________________
Ulokowała się w rynku ;^; Nie lubię jej zbytnio, a z piosenek to chyba tylko dwie znam i to bez tytułów...xD
-
Odetchnełam z ulgą. Twój gust muzyczny uratowany.
-
_______________________
Gdybym była jej fanką, to bym chyba umiała odmienić nazwisko, co...? ::) Ja tam preferuję Maroon 5, Queen, Kansas, Blackmore's Night.
-
Kamień z serca =3
A ja lubiam Skillet, Metallicę, Sabaton, Ed Sheerana, Korteza i od czasu do czasu Taylor Swift acz tylko niektóre piosenki.
-
__________________________________
Ed Sheeran jest spoko, ale - jak to ja - po tytule to nieznam prawie ani jednej piosenki. Tak samo z Taylor Swift. Ah, i zapomniałabym o Abbie, Avicii, Bruno Marsie, Davidzie Bowie'm, Deorro, Gotye, Indili, One Republic, Shakirze i Wham...xD Bosz, coś się dużo tego zebrało...O^e No, i muszę przyznać, że podpasiło mi parę piosenek GaGi, oczywiście bez bliższego zaznajomienia się z tekstem, po tych wszystkich parodiach Hillywood... Przede wszystkim oczywiście President GaGa i GaGaween...
-
Nie znam.
Nje, Karci nje ma.
-
Czego nie znasz? Hillywood czy Gagi...? xD
What?
-
Pojechała na jakomś wycieczkę .u.
Umyram.
-
________________________________
Karo? Do Warszawy pohasała.
-
Zapomniałam odpisać... xD
-
____________________
Taa... Widzę.
-
Nie wiń mnie, jestem blondynkom. Mwahahaha... Znalazłam wymówkę na wszystko.
-
_________________________
Meh. Ja ni mam wymówki. Ale mam odpowiedź na wszystko! Chyba ty! Buahahahaha xD
-
xD
"Jesteś ładna"
"Chyba ty!"
-
_____________________
Od każdej wymówki czy odpowiedzi jest jakiś wyjątek...xD
-
Ano.
Gardło mnie boli. Zjadłam lody. Boli trochu mniej.
-
_______________________
Mam kompot ze strzałbery, chcesz? ;^;
-
Nie cem. Piłam wodę z cytryną.
-
______________________
Kojarzy mi się to z czymś do mycia naczyń ;^;
-
O.o
Serio?
-
______________________
Ogólnie rzecz biorąc, wody z cytryną używa się do mycia naczyń ;^;
-
Ło boru zielonolistny. A ja zawsze używałam mydła O.O
-
___________________________
Głodna jestem... .___.
-
Jakbym słyszała Karo.
-
Karo jest wiecznie zimno. Ja jestem wiecznie głodna. Nie bez powodu nazywają mnie Lewiatanem, Langolierem, Paszczakiem i...E...No tak, jeszcze Kabanos ;^;
-
Niemal codziennie gadam z niom na GG. Od jakiegoś tygodnia nawija, że jest głodna, a potem, że nie chce jej się iść po żarcie. So... Masakra... xD
-
____________________________
Taa, mnie jęczy na fb, ale tyż jęczy. Tyle, że zazwyczaj, że jej zimno. No, że głodna tyż, ale ja chyba częściej...xD Syr świadkiem.
-
xD
Tak się zastanawiam, kiedy ona ma czas nas wszystkich ogarnąć O.o
-
__________________________
Ni mam pojęcia, ale na Pierwotniakach już przecie kogoś zwerbowała do gadania na Skype...xD
-
Masakra.
A później narzeka na oceny... xD
-
_____________________
Meh xD
-
Oh no, Karo smuta. Oh no. Oh no. Kto mnie w takim razie pocieszy?
-
Pocieszcie się nawzajem...;^;
-
Ja spróbowałam pocieszyć, to tylko jeszcze bardziej zdołowałam. Ze mną spokój, dostałam miche czereśni, jestem szczęśliwa.
-
Meh...;^;
-
Niewiele mi potrzeba do szczęścia.
-
_________________________
Taa...;^;
-
Nie słysze na jedno ucho... Masakra.
-
_________________________
Ja za to jestem prawie ślepa na prawe oko...;^; Tyż masakra.
-
xD
Z tym, że ja prawdopodobnie chwilowo... xD
-
_________________________
Ciaaa...
-
No zaczynam normalnie słyszeć. Dostałam jakąś zawiesinę (tak jest napisane na opakowaniu O.o) na zapalenie.
-
________________________
Ciaaa...
-
Ciaaa...stko.
I od razu lepiej.
-
___________________________
Uuk.
-
_____________________
No gdzież cię znowu wcięło?
-
Buka mnie zjadła. Nie mam juz siły, tak szczerze.
A przyjaciołka nie pozwala mi sie schowac. Wredna istota trzymająca mnie przy życiu =3
-
_________________________
Meh, szczerze to niespodziewałam się, że odpiszesz ;^;
-
Aż taka niedobra nie jestem... Tylko czasami przy karceniu innych mnie ponosi... xD
-
Nie-e, bardziej myślałam, że zapomnisz o entopii ;^;
-
Ja nie zapominam. Tylko czasem już mi się nie chce. Albo po prostu nie mam czasu.
-
Meh...
-
Mam nowy rower!
-
A ja potworny ból głowy i nie kontaktuję...O^e
-
Smutałke =c
Ei, ja wyjeżdżam 25 i wracam dopiro 1. Nie będe mieć neta.
-
Meh, to tego, baw się dobrze, gdziekolwiek tam jedziesz ;^;
-
Wyjeżdżam nad jakieś cholerne jezioro gdzie nie ma ani neta, ani zasięgu. Do najbliższego sklepu są cztery kilometry. Zanudzę się.
-
A w której to części Polski? Na Mazury się wybierasz?
-
Niom... Niedaleko Suwałk. Chyba jakieś 10-11 kilometrów do Suwałk.
-
____________________
Ah. Nigdy tam nie byłam. Ja się raczej gór trzymam.
-
Ode mnie to tylko 2 godziny drogi, bo ja na podlasiu mieszkam. Więc na mazury blisko mam. W góry dużo dalej.
-
__________________________
Ja tam w Świętokrzyskim mieszkam, to do gór blisko. No, z resztą Góry Świętokrzyskie tu jeszcze mam.
-
xD
U mnie niziny. Nawet nie ma skąd skakać coby się zabić.
Oh no, boli mnie ręka. Szykuje się zmiana pogody.
#Lispogodynka
-
Mnie tyż cuś rwie, ale raczej się nie zapowiada, żeby miało padać. +30 stopni w cieniu.
-
Rodzinka się zjechała. Przekurwazajebiście.
Z bachorem. Bachor rozstraja na dole instrument, rzępoląc, a oni jeszcze biją mu brawo. Szlag mnie zaraz trafi.
-
__________________
Dziecko jak dziecko, zawsze musi wszystkiego dotknąć. Mnie osobiście to wkurza, ale resztę najwyraźniej wielce zachwyca.
-
Dlatego nie znoszę małych dzieci. Takie 4-5-letnie już tak. Ale młodsze mnie drażnią.
-
__________________________
Ja też. Nie wiem, co oni niby słodkiego widzą w tych potworach.
-
Oh no, on był tu znowu. Ale robiłam za kelnerkę i zwiałam.
-
Meh, głodna jestem po tym oglądaniu Hannibala. Chyba coś ze mną nie tak.
-
xD
Ja zgłodniałam po oglądaniu Ludzkiej Stonogi... i podreptałam po kanapkę xD
Cusz... Stanowczo cos z nami nie tak.
-
Jesteśmy nienormalni, przecie już wcześniej do tego doszliśmy...xD
Ja tyż ciągle człapię po żarło w czasie oglądania Hannibala. Chyba podczas każdego odcinka. Gorzej, że akurat babcia upiekła jakąś cielęcinę...xD I tak zeżarłam całą xD Te dania Hannibala z człowieczyzny naprawdę wyglądają smakowicie...xD
Ty, ale burza się rozpętała O^e
-
U mnie była wcześniej. Pies mało ducha nie wyzionął. A propos ducha, dzisiaj ksiądz znowu krytykował in vitro podczas kazania. A ja tam jestem za.
-
I burza przeszła. Piorun nam walnął w drzewo, gałąź trzasnęła i runęła. A ja głodna jestem.
-
Chcesz fasolki? Mam też kabaczka na patelni. I ogórki, o ile tata nie zżarł.
-
Niet, thx. Ogólnie rzecz biorąc, mam jeszcze tę cielęcinę, nutellę i chyba jeszcze jakąś mizerię. Przeżyję. Ale muszę przyznać, że skusiłabym się na jakieś danie autorstwa Hannibala Lectera.
-
Ja tak szczerze sama nie wim.
Potrafię zjeść niemal wszystko kiedy jestem głodna. ::)
-
A ja jestem wiecznie głodna, więc jem praktycznie wszystko. ;^;
-
Ja potrafię nie jeść cały dzień, kiedy mi odwali. Ale to takie chwilowe.
-
Taa, ja tyż. Ale zazwyczaj, jak mnie cuś napadnie, żarłabym wszystko non stop. Dobrze, że mam metabolizm dobry.
-
xD
Ja niestetyż nie i czasem muszę się zmusić do dłuuuugich przebieżek, po czym wypluwam płuca. Pies też.
-
Meh ;^; Kończa mi się tematy. Może przeniesiemy się do fabuły, neh...?
-
nie ce mnie siem.
-
Jak zwykle...
-
Niom. Jestem leniwym człowiekiem. Przykro mi, nie zmieniam się
-
_________________________
Meh...
-
Oglądam Gotowe na Wszystko i stwierdzam, że zdumieniem, że to jest świetne O.O
-
Ja tam się wzięłam za Hannibala. Oczywiście ze względu na samego Hannibala. Pal sześć, że kanibal.
-
A ja oglądam głównie ze względu na postać Mike'a Delfino. A konkretnie jego buźkę. I, cholera, nie tylko buźkę.
-
Meh, ja oglądam nie tylko z powodu Mads'a Mikkelsen'a i Hugh'a Dancy. Sama fabuła tyż mnie wciągnęła. Uwielbiam takie dziffaczne morderstwa typu to:
(http://img2.tvtome.com/i/u/e5608a68d2674279c2e74024a56dd825.jpg)
-
Yep, to jest dziwne xD
Mi sie podoba ogół postaci Mike'a Delfino, chociaż on troche taki ciapowaty sie czasem wydaje, szczególnie gdy nie wie, że ma syna xD
-
Najlepsze jest to, że zrobił to główny bohater, który żadną miarą nie jest przecie psychopatą czy mordercą... Ale jeszcze jedno jest dziffne... Dlaczego jest tak mało Hannibala w Hannibalu i nie jest on główną postacią serialu? xD
-
Nie wiem! Oh god, zatoki znowu koszmarnie bolą i nie mogę oglądać filmu bo wszystko rozmywa mi się przed oczami. Fuck it. Poprawiałam tą wiadomość dziesięć razy.
-
Alergia...?
-
Nie, cos nie tak z zatokami ogółem. A lekarz rodzinny nie chce dać skierowania na prześwietlenie, a bez skierowania dupę zrobię.
-
Meh... Ja ostatnio na USG tarczycy byłam, ale nic się nie zmieniło, więęc... Chyba jest okieu. Naczy, nie mam lewego płata, a prawy w zaniku, ale tam pal sześć...
-
Tyż miałam cos z tarczycą, a później sie okazało, że przez rok brałam leki niepotrzebnie.
Cusz... Lekarze. Oh god, boli mnie głowa.
-
W sumie nie wiem, co jest gorsze: brać leki niepotrzebnie czy do końca życia ;^;
-
Wiesz, brałam leki ze świadomością, że będę musiała brać je do końca życia.
Moja głowa. Gaaaah. Myślałam, że to od okularów, ale po zdjęciu było gorzej.
-
______________________________
Fiem, prawdobodobnie te same, co ja. I teraz, jak mówiłam, nie wiem, co gorsze. Myśleć, że trzeba je brać do końca życia, a tak serio truć się nimi niepotrzebnie czy może właśnie brać je na stałe.
-
Ja nie wiem! Mnie nie pytaj! *panikuje*
Jestem blondynką! Wszystko co powiem może być wykorzystane przeciwko mnie!
-
Ja tylko wyjaśniam, o co mi łaziło, bo po twoim poście - przynajmnij dla mnie - widać było, że nie zrozumiałaś. Zresztą, to było pytanie retoryczne...
-
Cichoj głowa mnie boli. Nadrobiłam roczne opóźnienia w serialach i filmach. Cholera.
-
Mnie kości rwą. Pewnie znowu byndzie jaki dyszcz, czy co.
-
Boru oglądam jakąś indyjską komedię romantyczną T.T
-
_____________________
Ja skończyłam Hannibala i wzięłam się od początku za House'a. ;^;
-
Nie mam co oglądać. Odstawiłam GnW bo się okazało, że on od niej odejdzie z powodu idiotycznego syna, więc nie chcę się męczyć.
-
________________
Ja na szczynście mam.
-
Oglądam jakis komedio-romantyczno-dramat.
Dziwo.
Jak na razie nienawidze dziecka. Ale to ja.
-
____________________
Meh... Ja oglądam House'a, czatujac jednocześnie na Flash'a, TWD, FTWD, Hannibala i Arrow.
-
I zaczynam oglądać kolejnego kom-roma.
Odstresowuję sie przy nich.
Oł, Flash, miałam to oglądać, ale zrezygnowałam na rzecz Gry o Tron, z której zrezygnowałam na rzecz marvelowskich filmów.
-
Ciaa... Jaki gorąc... Udusić się można. Upiec.
-
U mnie chłodnawo. Oh no, jutro wyjeżdżam. Nie cem.
-
__________________
Miało być chłodniej... A jest wciąż 30-coś stopni...
-
Zdychom... Od tygodnia nieustannie piorę, prasuję, odkurzam, ścieram i mam dość.
-
______________
Ta... Ja tyż...
-
Pies już wyczuwa że wyjeżdżamy i robi sie coraz bardziej nieswój. Szkoda mi ją zostawiać.
-
____________________
Taaaah...
-
I boli mnie głooowa. Albo ząb. Nie jestem pewna. To trochu dzifne xD
Lyl, pewnie następnym razem odezwę się dopiro 1 sierpnia tak więc, bye, bye.
-
_________________
Mnie tyż łeb pęka. Z tego gorąca chyba...
Meh, czeeść ;^;
-
Jestem! Nareszcie, wynudziłam sie strasznu
-
______________________________
Jeeej ;^;
-
Przeczytałam 4 ksionszki. Moje paczadła bolą. Została mi jeszcze Pani Jeziora.
-
_________________________
A ja ni mam co czytać...;^;
-
Polecam Sagę o kotołaku Lewandowskiego. I Zmiennych. I trylogię o Szackim.
-
______________________
A o czym to? Tak po krótce? ;^;
-
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/249138/zmienni (http://lubimyczytac.pl/ksiazka/249138/zmienni)
http://lubimyczytac.pl/cykl/3127/saga-o-kotolaku (http://lubimyczytac.pl/cykl/3127/saga-o-kotolaku)
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/236254/uwiklanie (http://lubimyczytac.pl/ksiazka/236254/uwiklanie)
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/242966/ziarno-prawdy/wszyscy/5 (http://lubimyczytac.pl/ksiazka/242966/ziarno-prawdy/wszyscy/5)
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/230367/gniew (http://lubimyczytac.pl/ksiazka/230367/gniew)
-
______________________
Patrząc po opisach, jakoś mnie żadna nie zainteresowała ._.
-
Saga o kotołaku w stylu podobna do Wiedźmina. Toteż czytam. Zmienni byli kiepscy takie połączenie Klątwy Tygrysa ze Zmierzchem.
A reszta to świetne kryminały.
-
__________________________
Kotołaków nie trawię, a z kryminałów paszą mi tylko te Agaty Christie. Więęc... Chyba wrócę do Tuneli lub Dragonlance.
-
Ja kotołaki uwielbiam, ale to nie jest taki zwykły kotołak. To jest twór genetycznej modyfikacji prowadzonej przez czarodzieja, podlegający mocy Złego. Przemiana jest dla niego bolesna, ma tylko jedną postać dużego kota i wyczuwa inne stworzenia Złego. Taki radar.
-
____________________
Nie bardzo dla mnie. Wolę książki typu "Tunele", "Gra Endera" itp.
-
Nie czytałam. Tera będę kupować kontynuację kotołaka i Dary Anioła. A potem... nie wiem.
-
_____________________________
Ja na te chwilę nie mam planów co do kupowania książek, ale chyba poszperam w poszukiwaniu Czerwonego Smoka. Bo jest taka książka, neh? O^e
-
A bo ja wiem? I o czym to?
-
_________________________
O Hannibalu Lecterze. Zrobili filmy na podstawie książek, soo...
-
To muszą być. O mamuniu... Ptak mi wleciał w nocy do pokoju u.u
-
____________
Ehehehe, ja mam siatkę w oknie. ;^; I drące się papugi w drugim pokoju...
-
Łożeboru... To nie był ptak. To była latająca mysza! Nietoper!
Buuu...
-
________________________
Są u ciebie nietoperze? Szkoda, że u mnie nie ma, nietoperze są słodkie ;^;
-
Cała masa, szczególnie teraz. Rozmnażają sie na potęgę.
-
_______________________________
Dej no jednego, co? xD
-
Oddam wszystkie. Wredne stworzenia.
-
_______________________
Wredne, ale słodkie ;^;
-
Czy ja wiem... Rozciapciane na ścianie w krwawą plamę już niezbyt.
-
_________________________
Jak przywalą albo je zabijesz, to wiadomo, że nie.
-
To był jeden z tzw. "tegorocznych" czyli młodych niedoświadczonych. Wpadł na szafę, a ja na szafie trzymam masę ciężkich rzeczy. Które łatwo zwalić. No cóż... Nie przeżył.
-
________________________________
To czego nie zamkniesz okna? ;^;
-
Po raz pierwszy miałam otwarte okno w nocy w czasie wakacji -.-
-
_________________________
Meh... A skąd ja to miałam wiedzieć, hę? ._.
-
A bo ja wiem? Aczkolwiek z zamkniętym oknem można się udusić. Nawet w nocy jest cholernie gorąco.
-
_________________________________
Zależy gdzie... Nogi mnie booląą...
-
Od czego?
-
__________________________
Cały dzień byłam na mieście... Padam... Gorąc potworny, chyba z 38 stopni, brak klimy w aucie, mało nie zdechłam. Jeszcze mnie gardło boli od tej klimatyzacji w sklepach. Ale przynajmniej fajne buty wytrzasnęłam, a to zawsze plus...xD
-
Dlatego ja zamawiam w necie. I taniej i szybciej. Tylko spodnie kupuję w sklepach, bo dużą dupę mam, a niska jestem i trza mierzyć.
-
___________________
Ja zazwyczaj tyż, ale teraz była okazja, to pojechałam. Tyle że ja znowu jestem niska i koścista, tyż trza mierzyć, bo wsio wisi na mnie 'jak na worku'.
-
xD
Mam baaardzo nierównomierą wagę, więc cały czas albo tyję albo chudnę. I wszystko zaczyna się od nowa. Nie da sie dobrać ubrań.
-
__________________________
Meh...
-
Oglądam House'a. Przerzuciłam się z NzTŚ, które powinno się skończyć przy 5 sezonie. Ja obejrzałam do 9.
-
Syr czatuje na 11 sezon SPN. Ma być chyba za jakieś 80 dni. Ja tam wolę TWD, czekam na FTWD, oglądam po raz któryś Hannibala i miałam się zabrać za House'a, ale zapomniałam, jak to ja. Naczy, ja mam bardzo dobrą pamięć, tylko ten, krótką.
-
Jak dla mnie NzTŚ powinno się już było dawno skończyć. Mam wrażenie, że teraz robią to juz tylko na siłę. I dlatego nie chcę dalej oglądać żeby nie popsuc sobie wrażenia z całego serialu.
Cholera, boli mnie ręka w łokciu, ponadto spuchła. Chyba znowu ją złamałam. Zaczepiście.
-
Dla mnie tam całe SPN jest trochę zbyt dziecinne, wolę klimaty typu TWD, choć na początku twierdziłam, że w życiu go nie obejrzę, bo nienawidzę zombie. Teraz kocham ten serial.
Nie da się złamać ręki w łokciu... Może raczej masz zapalenie stawu?
-
Boli mnie przy dotykaniu kość blisko łokcia, w miejscu gdzie złamałam ją kilka lat temu. Ból może promieniować tak, że oszukuje mózg.Dlatego odczuwał fikcyjny ból w łokciu.
Mi się podobało do piątego sezonu. Wtedy to wszystko miało sens. Teraz skończę House, później zabiorę się za TWD. O ilę nie znajdę nic lepszego.
-
Będę szukać jeszcze innych seriali, ale nie zanosi się na to, bym znalazła coś godnego uwagi. Najwyżej obejrzę Grimma jeszcze raz, bo dawno nie oglądałam... No i pozostaje czekać na nowe odcinki TWD, FTWD, Flasha, Hannibala i OUaT.
-
Swoją drogą nie wiem, czy będę mieć czas na seriale, bo fascynuje mnie ostatnio Sherlock Holmes, a mama obiecała kupić książki ^^
-
A ja nie mam co czytać, nie mam co oglądać... I przypuszczalnie będę tak jeczeć nawet jak już coś znajdę.
-
Hmm... Co do czytania to nie wiem. Ale do oglądania... To zależy w jakim stylu.
-
___________________________
Meh... Nie lubię takich 'normalnych' filmów, tych takich zwykłych. Najlepiej science-fiction albo fantasty... Ale w zasadzie jakiś dobry horror też może być ;^; Masz jakieś takie na zbyciu? ;^;
-
The Woman in Black (2012), The Conjuring (2013), Insidious (2010), 28 Days Later (2002), 30 Days of Night (2007), V/H/S (2012), REC (2007), The Blair Witch Project (1999), The Thing (1982), Dance of the Vampires (1967), Dead Silence (2007), Dark Skies (2013), The Ring (2002), The Grudge (2004), Invasion of the Body Snatchers (1978), The Orphanage (2007), The Strangers (2008), The Others (2001), Cloverfield (2008), Mama (2013), Annabelle (2014), Egzorcyzmy Emily Rose (2005), Halloween (1978), In the Mouth of Madness (1994), Event Horizon (1997), Mockingbird (2014), Babadook (2014), The Taking of Deborah Logan (2014).
-
Meeeh... I teraz mam sobie sama paczeć, o czym to jest...? xD Nie chce mi się tera, ale thx, spory zbiór, to coś się tam wybierze.
-
Było powiedzieć, żebym podesłała z filmwebem.
xD
-
___________________
Myślałam, że wiesz, że chodzi o filmy, których nie znam...xD
-
Podesłać filmweby?
Mam naprawdę duuuużo czasu. I się nudzę.
-
________________________
Nie cza ;^; Jak ci się nudzi to ić do buły ;^;
-
wat?
-
Do buły. Do fabuły. Jak ci się nudzi, to idź do fabuły.
-
Aż tak znudzona nie jestem *gapi się z wyrzutem*
-
Meeh...
-
Cholera, żeby przeżyć wszystkie ona muszą być pootwierane. Coś mi się wydaje, że niedługo w moim domu nie będzie drzwi z szybą, bo wszystko straszliwie trzaska mimo tego że każdy je zamyka.
-
Teraz to ty lepiwj pozamykaj wszystkie okna i opuść rolety, bo ci sam gorąc do domu się będzie lał.
-
Na dworze wieje trochę chłodnego wiatru tylko duszno. No i czasem deszcz pada. W domu bardziej gorąco. Niestetyż.
-
_____________________
Meh... Niby jest 32 stopnie, czy cuś, a odczuwa się je jak 40. Zdychnę.
-
Spać mi się chce od tego ciepła. Dlatego wole jak jest zimno. Przynajmniej jestem przytomna.
-
________________________
Noo, ja też.
-
Boli mnie kark. Nie wiem dlaczego O.o
-
________________________
A mnie żebra, nie mogę oddychać.
-
________________________
Nawiasem mówiąc, chcielibyśmy z Syrem ruszyć trochu z akcją główną na Bestiariuszu i ożywić go, a bez ciebie nie możemy. Mogłabyś wpaść kiedyś?
-
Mogłabym. W przerwie między House'em a pisaniem. Yep, znowu pisam opowiadania. I chyba wyjdzie mi mała książka *.*
Głupie pytanie, oczywiście że wpadnę. Są wakacje. A ja się nudze.
-
Yeeey...xD To chodź, będziemy trójosobową kompanią Syra, naczy Rasha. Mamy już względnie tę główną akcję i jedną poboczną, żeby odzyskać mój hak.
-
Juz to widzę. Mój pies nie jest taki głupi jak sądziłam. Nauczyła się że ze mną nie warto żebrać napastliwie.
-
Naczy się, to ma być tak z tą poboczną, moją akcją: jesteśmy w tej gospodzie, nagle tam wpada jakiś stary wróg Quinna, który go zabił, no i ma jego hak, dzięki czemu może go zabić, więc tak jakby go kontroluje. Quinn z Rashem i tobą, jeśli zechcesz, zabiją go jakoś i Quinn zdobędzie swój hak. Potem odda ten hak Rashowi, bo przecie to Lewiatan, to nic go nie zabije i Quinn byłby bezpieczny. Ale mój duch oczywiście chciałby się potem odłączyć od was, bo 'stchórzyłby' w połowie akcji z portalem. A Rash chciałby go zatrzymać, w końcu jedyna osoba, oprócz Alyss, która gada normalnie z Lewiatanem, nie? Rash by go zaszantażował, przynajmniej według Quinna i kontrolowałby go tak jakby. A potem się wymyśli...xD I czo?
-
To samo co na Bestiariuszu. Nadzieja leży w tym, jak bardzo moja kość przeżyła spotkanie z metalem.
-
______________________
Czyli co, masz ją złamaną? Byłaś u jakiegoś lekarza?
-
Nje byłam i nie chcę iść. Jeśli ją złamałam to zrobiłam to tydzień temu, wtedy nie bolała. W takim razie, jeśli poczekam jeszcze tydzień powinno mi przejść. Poprzednio złamana składała sie dwa tygodnie.
I nje, moja rodzicielka nic nie wie. Znaczy wie, że boli, bo czasami po prostu muszą ja inaczej trzymać. Ale to zbagatelizowała.
No bo i co powie lekarz. Znowu będzie gadał tak jak każdy gdy przychodze z czymś drobnym, a okazuje się, że ich zdaniem to nie jest drobne. I powinnam wyć z bólu. I zawsze odpowiadam, że mam wysoki próg bólu, pecha i masę rzeczy do zrobienia. Brak czasu.
Hmm... Długo wyszło.
-
Ja ci dobrze radzę, słuchaj ty się mnie, źle ci się to to zrośnie i na starość zdechniesz przez reumatyzm.
-
Mam źle zrośnięte żebro bo lekarze okazali sie idiotami. Nie lubie ich. Ginekologów i ortopedów najbardziej. Ale ci z pogotowia są fajni.
-
________________________________
Ja tam mam szczynście, nigdy nie zabrała mnie karetka, nigdy nic poważniejszego mi się nie działo... Jeej... xD
-
Też mnie nigdy nie brała karetka. A byłoby prosto za sąsiadów mamy tyc takich gości z pogotowia..
Ale kiedyś jeden z nich pomagał bezdomnemu psu którego znalazłam. I wszyscy się przejęli, a nie kazali mi spadac. W tak małej miejscowości to naprawde dziwne.
-
Przynajmniej nie mieszkasz w Pacanowie... Pacanie xD
-
xD
Koziołek!
-
_____________________
Matołek...xD
-
Yep!
;D
-
__________________
Meeh...xD
-
Chyba mam ciemciame w pokoju O.O
-
__________________________
Coooo...?
-
Ćma.
-
____________________
Ah...
-
Poszłam rano na dół sprawdzić czy jest ojciec i nalać sobie wody. Nieb było go, tylko wracając usłyszałam taki dziwny syk. Taki sam jak jest wtedy kiedy puszcza uszczelka w kranie. Już miałam leciec do piwnicy i zakręcać wodę w domu, a okazało się, że to żółw syczy na drugiego, bo tamten zeżarł jego krewetkę. Strollował mnie żółw .-.
-
Heh xD
U mnie cuś w nocy non stop 'kapało', przynajmniej tak babcia twierdzi, bo mnie to brzmiało jakby ktoś truchtał po ulicy w klapkach albo pstrykał światłem w domu. Potem się jeszcze psy z sąsiedztwa zaczęły drzeć, zdechłam chyba dopiro koło 2-3, nwm, bo mi zegar padł, jedyny dobrze chodzący w całym domu, w dodatku wiszący u mnie w pokoju ;-;
A jak twoja ręka?
-
Lepiej o tyle że mogę pisać. Ale boli gdy coś podnoszę czy ciągnę. O dziwo boli w nadgarstku o.o
-
Taaah...
-
Boru obejrzałam sezon serialu w trzy dni .-.
Chyba się nudzę.
-
___________________
Taa... Nie mam siły pisać, za gorąco...
-
U mnie chłodno ^^
-
______________________
Meeh...
-
=3
-
___________________________
Gorąco...
-
xD
Nudym.
-
________________________
A mnie gorąco...
-
To jedz lody.
-
___________________
Niee... Gardło mnie boli. Lepiej nie. Poza tym nie przepadam za tym paskudztwem.
-
To zrób sama! Da się! I są dobre.
-
__________________________________
Nie chce mi się... Za gorąco...
-
xD
Of kors.
-
__________________________
Paradoks...
-
https://www.youtube.com/watch?v=RSNHCdSR6tc (https://www.youtube.com/watch?v=RSNHCdSR6tc)
Świetna piosenka *.*
-
Brzuch mnie boli... Eh, zdycham.
-
Mam ogórki ^^
-
_______________________
A ja tyle żarcia, że starczyło by na kilka miesięcy. Chyba szykujemy się na zombie apokalipsę. Tak to jest, jak się rodzina zjeżdża...
-
Hmm... A masz popcorn?
-
_________________________
Jeszt, maślany bodajże. Zrobiłabym sobie z Syrem baraton, gdyby nie było tak gorąco.
-
xD
Okurary mi się pobrudziły. Ciągle się brudzą .-.
-
____________________________
Jak to okulary...
-
Przecież mam je na nosie, nie targam ich gdzies przyczepionych na butach, coby się ukurzyły czy coś.
-
____________________
Ale okulary mają dziwną tendencję do paćkania w czym się da, pomimo wszystkiego.
-
Nosz... Matka che mnie na jakieś cholerne zadupie wywieźć. Sis która cały dzień jęczała dzisiaj mi nad uchem że też nie chce jechać, teraz powiedziała mamie że chce. Tacie wszystko jedno, matka chce. Jestem w mniejszości. Ja nie chcę!
-
Meh... Cóż...
-
To chore. Nie lubię tam jeździć.
-
_________________________
Co ja ci poradzę...
-
Jednak nie jadziem. Rodzicielkę boli ucho. Ona z sis pojadą same autobusem.
-
___________________
Meh...
-
Weee... Oglądam już 3 sezon House'a. Idzie dużo szybciej niż przy Supernaturalu.
-
______________________________
Jeszcze tylko 9 dni do FTWD... Yeey...
-
Weee!
xD
Nosz, teraz zamiast przedramienia boli mnie nadgarstek.
-
No to idź żesz do tego lekorza, chorero...
-
Nie umówię się sama...
-
_________________________-
Meh...
-
Obejrzałam Tajemnice Lasu... Hmmm... Meryl jako ten zły charakter ^^
-
_________________
A ja oglądnęłam Cube... Wcale nie takie straszne, ale jak kto woli...
-
A o czym to?
-
____________________________
http://www.filmweb.pl/Cube
-
Jakoś mnie nie ciekawi =3
-
_____________________
A mnie owszem.
-
Oh god why, palce mnie popuchły od pokrzyw. Czy na nią też mam uczulenie? .-.
-
____________________
Raczej się poparzyłaś.
-
Nigdy mi tak nie puchły. Nosz cholera, znowu mi się korek zrobił książek do kupienia. Sherlock Holmes z najnowszego tłumaczenia, komiksy z buckynat i ogółem z Czarną Wdową i Dary Anioła.
-
_________________________
Ale żem wirusów nazbierała przez ten rok bez antywirusa...
-
xD
Ostatnio szukałam programu, bo trafił mi się taki wirus, którego avast ani żaden sprawdzony program, nie mógł usunąć.
-
_________________
Ja miałam naj-ierw McAfee, a -otem Avirę, ale ma mi tera wujek wsio -rzeinstalować, wyczyścić i dać nowego antywirusa. Meh...
-
Nie słyszałam xD
-
____________________
Meh... O czym?
-
O tych anty-wi(a)rusach
-
__________________
Nie czaisz Aviry? McAfee to jeszcze rozumiem, choć jest podobno bardziej znane...
-
A ja nie słyszałam xD
-
_______________________
Cóż...
-
Mojeee pleeecyyyyy!
-
________________________
I moje gardło...
-
Hmmm... Zastanawiam się za jaki serial się teraz zabrać, po House'ie.
-
______________________
Ni wim.
-
Waham sie między Arrow a The Flash. Obejrzałam oba pierwsze odcinki i nadal ni umim się zdecydowac.
-
________________________
Ja ci w tym nie pomogę.
-
Oglądam The Flash. Ma mniej sezonów xD
-
____________________
Taaah
-
No żesz... ponad 5 dych za jedną cienką książkę do angola .-.
-
Ja jeszcze nawet nie mam do jezyków ;^; I do matmy ;^; Bo ni było, jak zwykle ;^;
-
Ja mam odkupowane po bracie, ale się skończy, bo on lezie do technikum, a ja za rok do liceum.
-
____________________
Ja kupuję używane z internetu, bo po kiego wydawać tyle kasy na na nowe książki...;^;
-
Fakt. Dlategoż ja sprzedaję i odkupuję.
-
_____________________________
Ja to saaaamo.
-
xD
Skończyłam oglądać oba filmy z Larą Croft .-.
Smutno.
-
_______________________
Uhm.
-
To były dobre filmy... Ale cusz.
-
____________________
Jej, w końcu miałam czas, żeby obejrzeć FTWD. Muszę przyznać, że pilot im niezły wyszedł.
-
Brawo!
Ja nje oglądałam. Aktualnie czytam Holmes'a.
-
___________________
Obejrzałam jeszcze raz Cube... Meh, ni ma co oglądać.
-
Osom... Znowu się w coś wplątałam.
-
____________
Meh...
-
Fuck this shit. Od tych okularów boli mnie głowa.
-
___________________________-----
Zawsze tak jest...
-
Zmieniłam, bo poprzednie rozwaliłam, kiedy znokautowano mnie metalowym słupkiem.
-
______________
Uhm.
-
O.o chyba zęby mi się tam z tyłu wyżynają. To dziwne.
-
__________
Zimno jak w piekle ;^;
-
Fakt. Pogoda szaleje. Rano założysz grubą bluzę bo cholera zimno, a gdy wracasz to umierasz z gorąca.
Kojarzysz forum? ^^
http://www.black-flag.darmowefora.pl/
-
_______________
Racja.
Jak miałabym nie kojarzyć... Quinn jestem, bo Ruta kazała mi się zarejestrować, a tyłka nie ruszyła. ;^;
-
xD
Ruteł kazał znaleźć kogoś, to i znalazłam. Skojarzyłam z Bestiariuszem.
-
Mam rozumieć, że Ruta sie z nim ruszy? Czy nie? ;-;
-
Tego nie wiem. Ja się zainteresowałam, bo miałam ochotę na coś pirackiego.
-
______________
Witaj w klubie. Ale coś widać, że się Ruta nie ruszy.
-
Nie mnie to wiedzieć.
-
_________________
Mnie raczej też nie.
-
W takim razie pozostaniemy nieoświecone.
Brr... Właśnie się dowiedziałam, że na EDB będzie pierwsza pomoc.
-
_____________________
To właśnie jest główny cel tych lekcji...
-
No shit, Sherlock. Ja tego nie cem, nie lubię jak ktoś mnie tyka. A pozycja bezpieczna... Brr...
-
Co ty nie powiesz...
Przecie nikt cię nie będzie tykał, to ty będziesz musiała reanimować fantoma. Najwyżej ktoś ci zabandażuje głowę, rękę czy ogólnie całą ciebie, ale tak ogólnie to nieee... ;^;
-
Zrobią ze mnie mumię?! O.O
-
__________________
Kiedy będziecie się uczyć jak zabandażować złamaną rękę, głowę, jak ma uraz głowy, nogę lub połamane żebra. ;^; Ale to zależy jakiego macie nauczyciela. Słyszałam o takim, który uwielbiał kazać chłopakom bandażować wszystkim dziewczynom głowy przy całej klasie, to była chyba jakaś masakra. Ja miałam na szczęście tylko opatrywać rękę, wymigałam się, że ja lepiej opatruję, niż jestem opatrywana ;^;
-
Ou... To my przez pierwszy semestr mamy chyba tylko teorię i geografie (ta sama facetka)
-
__________
No to się cieszaj ;^;
-
Niom.... Wróciłam do Supernaturala, a to za sprawą jednej piosenki Kansas, tej zaśpiewanej w dziesiątym sezonie.
Tak wyszło, że skończyłam oglądać a początku 9 sezonu, więc stwierdziłam, że nie obejrzę tego jednego odcink a z tą piosenką, bo nie będę wiedziała o co chodzi. Więc obejrzałam cały sezon i pięć odcinków. Było fajnie!
xD
Czyli nadal będę marnować swoje życie na jeden serial xD
A miałam zaczynać TWD .-.
-
Ciaa...
-
Dopiero zauważyłam że nie odpisałam xD
-
___________
Dopiero zauważyłam, że odpisałaś...>.<