Entopia
Tereny elfów => Złocisty Zamek => Wątek zaczęty przez: Sirfalas w Czerwiec 22, 2013, 14:32:17
-
(http://www.ekoline.pl/thumbs/gabinet-nowe_zdunek-500.jpg)
-
Wszedłem. Przysiadłem na biurku.
-
Chwilę później rozległo się pukanie do drzwi.
-
- Proszę. - mruknąłem, wyglądając przez okno.
-
Weszłam do środka jak zwykle skryta pod płaszczem, z łukiem przewieszonym przez ramię. W ręce trzymałam gruby plik papierów. Położyłam go na biurku
-Wszystkie raporty.-mruknęłam.
Takie info:
Królestw składa się z 50 lenn. Każde lenno jest pod władzą barona i skrytobójcy. Baron i skrytobójca poodlegając królowi nie mają nad sobą władzy.
-
- Jakie raporty? - zdziwiłem się.
Ok.
-
Przewróciłam oczami.
-Jest nas czyli zwiadowców około 50.-zaczęłam wyjaśnienia-Każdy odpowiada za swoje lenno wraz z baronem. Są to raporty o tych lennach.
-
Zamrugałem zbity z tropu.
-
-Cóż...Sporo roboty-rzuciłam-Mam dla ciebie pewną propozycję.
-
- Jaką? - spytałem podejrzliwie.
-
Zdjęłam kaptur i wyjęłam mapę. Rozłożyłam ją. Było na niej zaznaczonych kilka punktów.
-Popatrz tu-mruknęłam. Miejsce otoczone było szeroką żółtą plamą. Pustynia.
-
Zerknąłem kątem oka na mapę.
- I co?
-
-Ten kraj nazywany jest Morrowind. Mieszkańcy tej krainy to Arydzi. Aktualnie skończył nam się traktat pokojowy i potrzebujemy odnowienia. Morrownid przylega bezpośrednio do naszych granic i napaść mogłaby być problemem-westchnęłam znużonym tonem. Prawdę mówiąc nie spałam od 2 nocy.
-
Pokiwałem głową z zrozumieniem.
- To teraz przynajmniej wiem, od czego są doradcy. Żeby dawali zajęcia znudzonym władcom. (xD)
-
-Tsa. Najpewniej ja też to przeczytam.-wskazałam na raporty-I tak wiem co się dzieje. Moi dwaj uczniowie regularnie mi donoszą.
-Wracając. Pustynia niebezpieczna rzecz. Upał, lwy, burze piaskowe, brak wody, sępy, wędrowne plemiona-wylczałam.
-
- Akurat upał, lwy, sępy i koczownicy nie mają dla mnie żadnego znaczenia. Burze piaskowe - tu już trudniej, ale na to da się coś poradzić. Brak wody - wzruszyłem ramionami. - Co to za różnica, skoro i tak nie pijemy? Chyba, że uwzględnić tu twoje tajemnicze butelki...
-
-Te moje tajemnicze butelki to eliksiry- oświadczyłam ponurym głosem- A właśnie mi przypomniałeś. Przy okazji zajedziemy po truciznę i kwas.
Westchnełam.
-
Wzruszyłem ramionami.
- A mogę zabrać Elsę? Nigdy mi nie daruje, jeśli przegapi taką okazję.
-
-Możesz. Znając życie pojedzie z nami jeszcze Malcolm. Mój dawny uczeń. Aktualnie jest w drodze, jego lenno jest po drugiej stronie kraju-westchnęłam po raz drugi.
-
Zagapiłm się w drzwi.
- A ilu mogę ze sobą zabrać? - spytałem. Żyjąc długo ze swoimi przyjaciółmi wiedziałem doskonale, że jeśli wybiorę jedno z nich, reszta też będzie chciała. Jak dzieci. Westchnąłem.
-
-Ile chcesz. To raczej nie ma dla mnie znaczenia skoro i tak pojadę sama przodem-mruknęłam.
W tym momencie rozległo się pukanie do drzwi.
-
Uniosłem brew.
- A czemu ty przodem? - po chwili spojrzałem na drzwi. - Wejść.
-
Do sodka sprężystym krokiem weszła postać w takim płaszczu jak mój. Skłoniła się Sirfalasowi i podeszła w moim kierunku.
-Jesteś wreszcie.
-
Odkłoniłem się i zerknąłem przez okno.
-
Ściągnal kaptur i ukazała się młoda twarz z błyszczącymi czarnymi oczami w których płonał wesoły ognik. Na jego twarzy rozjaśnił się szeroki uśmiech. Uniosłam brwi.
-
Po raz trzeci rozległo się pukanie. Przewróciłem oczami.
- Proszę. - Elsa, Dartimien, Slith, Gio i Logan weszli. Elsa zamieniła się w kocicę, a Giovanna i Logan w wilki.
-
Malcolm obrzucił przybyłych szybkim spojrzeniem.
-Kiedy będziesz gotowy?-spytałam wlepiając w Sirfalasa wzrok.
-
- Już jestem. - zsunąłem się z biurka. Elsa obrzuciła Malcolma pogardliwym spojrzeniem.
-
Wyszczerzył się w jeszcze szerszym uśmiechu napotykając jej spojrzenie.
-Co się tak szczerzysz-burknęłam cicho
-Bo mam z czego-odszepnął.
-No dobrze daj nam...5 minut. A nie. Mam wszystko. Malcolm?
-
Elsa zerknęła na Giovannę, a Giovanna na Elsę.
*A ten co? Niedorozwinięty?*, spytała mentalnie Elsa zaniepokojonym głosem.
-
-Wszystko jest-powiedział wesoło. Skinęłam głową.
-
Giovanna wzruszyła ramionami i parsknęła wilczym śmiechem. Zerknąłem na okno.
- Idziemy?
-
-Konie już są?-zadałam bardziej pytanie retoryczne. Prychnął więc wyszliśmy.
-
Wyszedłem, a za mną reszta.