Entopia
Tereny elfów => Mgliste Wzgórza => Wątek zaczęty przez: Maud w Czerwiec 17, 2013, 20:11:24
-
Pokryty wieczną mgłą las wyschniętych drzew. Podobno żyją tu różne niespotykane nigdzie indziej zwierzęta.
-
Wszedłem. Chodziłem przez chwilę bezszelestnie pośród drzew. W końcu stanąłem. Zacząlem przyglądać się drzewom, roślinom i zwierzętom.
-
Znów zacząłem bezszelestnie poruszać się pośród drzew.
-
Coś mnie tknęło i wybiegłem.
-
Weszłam rozglądając się w oczekiwaniu na Willa. 2 sztylety wisiały u pasa. Rozglądałam się z niepokojem.
-
_______________________________
Wbijać, czy wolisz umierać samotnie? xD
-
Zjawił się. Szedł ku mnie tym swoim aroganckim stanowczym krokiem. Skrzywiłam się. Obrzucił mnie wesołym spojrzeniem. Chwilę patrzyliśmy na siebie bez słowa i oboje zniknęliśmy. Dwa szelesty oznajmiły rozpoczęcie walki.
Wbijaj, nie zamierzam umierać. Czeka mnie jeszcze jedna ostateczna runda w której przegram a Will okaże się zdrajcą. I pojawi się mój mistrz.
-
_______________________________
A co ja bedę robić? xD Chrupać popcorn?
-
Maud zostanie ranna w nogę czyli nie będzie mogła się ruszać, ponadto uprzedzam cię że nie umie walczyć mieczem więc pozostają jej łuk i sztylety. Zostaniesz zatrudniony jako pomoc w walce.
-
__________________________
Oki ^^
Ju lecę xD
-
Tylko że ja nie płacę...xD
Ona się może tylko do ciebie uśmiechnąć bo kasy brak...xD
-
Wszedłem miedzy drzewa. Widziałem wyraźnie sylwetki Maud i kotołaka, choć byłem daleko. Za mną weszli Dartimien i Elsa. W dłoniach zabójcy pojawiły się sztylety. Kotka czarownicy przeciągnęła się i, choć w ludzkiej postaci, bardzi kocio miauknęła.
-
Wyjęłam sztylety patrząc na Willa drapieżnie i szykując się skoku. Zmrużył oczy mało zadowolony i z broni i z miejsca walki. Skoczył na ziemię więc pognałam za nim odbijając się od drzew.
-
Elsa skoczyła na mnie, zamieniając się w kotkę i lądując mi na ramionach. Dartimien spojrzał na mnie pytająco, odpowiedziałem mu nic nie mówiacym spojrzeniem. Przyjaciel jednak wyczytał coś z niego, bo skinął ledwo zauważalnie głową i wtopił się w tło.
-
Zniknęłam i znów się pojawiłam dźgając ostrzem ramię Willa. Odchylił się trochę więc tylko go zadrapałam. Znów zniknęliśmy a dalsza walka rozgrywała się w koronach drzew.
-
Obserwowałem walkę, stojąc swobodnie z Elsą na ramionach. Dartimiena wciąż nie było widać.
-
Co jakiś czas znikałam i pojawiałam się w jednym czy innym miejscu odbijając od gałęzi i pni drzew.
-
Śledziłem wzrokiem Maud, nadal stojąc spokojnie.
-
Co jakiś czas raniłam Willa robiąc to spokojnie i jakby świadomie sprawiając mu ból. Wyraz radosnej akceptacji wkroczył na moją twarz. Przynajmniej w tej dziedzinie miałam przewagę. Lekkość pozwalała utrzymywać się na gałęziach a szybkość na zadawanie cięć. Do sztyletów nie potrzebowałam siły. Parę razy osłonił się przed ciosem i znów przeniósł się na ziemię.
-
__________________________________
Muszę iść, cześć
-
Cześć.
-
Elsa miauknęła drapieżnie z moich ramion. Przeciągnęła się ostrożnie, by nie spaść. Może i byłem wysoki, ale też bardzo szczupły. Dartimien wynurzył się z jakiś zarośli, w dłoniach miał sztylety.
-
Zawisłam nad nim bezdźwięcznie. Rozglądał się niepewnie. Wzięłam do ręki lżejszy nóż. Rzuciłam spojrzenie na Sirfalasa i trzymając się opuściłam się za Willem głową w dół jak nietoperz.
-
Spojrzałem na Maud spokojnie. Elsa miauknęła, a Dartimien kiwnął lekko głową i stanął u mojego boku.
-
Odwrócił się machając ostrzem. Uśmiechnęłam się pogardliwie zeskakując.
-
Wymieniliśmy spojrzenia, po czym Dartimien wyszedł.
-
Prychnął.
-Ciągle się chowasz-warknął.
Uniosłam brew.
-A myślisz że jak inaczej walczyłabym jako skrytobójca?
-
- Jakaś daleka rodzina Dartimiena - syknąłem do ucha Elsie, nie odwracając wzroku od kotołaków. Stałem spokojnie kilkanaście metrów dalej. Elsa zaśmiała się cicho.
- Taa... Tylko, że Kot nie walczy. Wystarczy, że jest w zasięgu kilkunastu metrów i już w pobliżu nikt nie żyje. Oczywiście, jeśli tak trzeba. Ale fakt, sztylety są jego mocną stroną, tak jak zabijanie jako skrytobójca. Ofiara nawet nie wie, że już nie żyje.
-
Prychnął.
-Nadal nie wierzę że przyłączyłabyś się do tej wstrętnej drużyny. To nie twój typ moja droga.
Syknęłam.
-Tu cię rozczaruję. Odkąd odeszłam w gniewie mam inne zajęcie.-warknęłam miotając nożem w jego stronę. Uchylił się blady i znowu zwiał.
-
Prychnąłem, unosząc kącik ust.
- Masz rację.
-
Wyrwałam ostrze z drzewa goniąc za Willem. Po chwili namysłu stanęłam jednak na środku odsłonięta. Rozejrzałam się. Wiedziałam że jest tu i obserwuje. I że da się złapać.
-
Elsa uśmiechnęła się z zadowoleniem.
- Ja zawsze mam rację. A swoją drogą, powiedziałam Alice, że dostanie w spadku twoją Kulę.
Lekki uśmiech zniknął z mojej twarzy.
- No nie, naprawdę jej to powiedziałaś? - spytałem lekko zirytowany.
- No... Bo przecież niedługo tak będzie. - kotka uśmiechnęła się lekko.
- No wiesz, jak możesz. To publiczny pojedynek, muszę mieć ją ze sobą. Swoją drogą, dzięki za wiarę. - powiedziałem z przekąsem. Elsa tylko uśmiechnęła się szeroko.
-
Runął na mnie z drzewa. Usunęłam się a po chwili leżał na ziemi rozpłaszczony z moim nożem u gardła.
-
Stałem, ściągając usta i patrząc nieobecnym wzrokiem na Maud i kotołaka. Elsa dreptała i przeciągała się na moich ramionach.
-
Westchnęłam wstając. Było jak za dawnych lat chociaż może wtedy nasza walka była mniej zaciekła a ja nie miotałam nożem. Wstałam rozcierając oczy. Will podniósł się patrząc na mnie chwilę.
-To jeszcze nie koniec, trzecia runda cię czeka.-warknął odchodząc. Spojrzałam za nim z szybko skrytym żalem. To nie był ten Will którego znałam.
-
Zerknąłem powoli na Elsę, nie odwracając głowy. Uśmiechnęła się promiennie. Parsknąłem z irytacją i znów spojrzałem na Maud i kotołaka.
-
Z trudem przywołałam na twarz fałszywy uśmiech.
-
- Złaź - machnąłem na Elsę ręką. Czarownica fuknęła i spadła, zamieniając się przy okazji w dziewczynę. Elsa stanęła za mną, a jej błyszczące jakby je obsypano brokatem, fioletowe oczy, rozbłysły.
-
Wyjęłam oba noże sprawdzając czy się nie uszkodziły. W zasadzie nie było to potrzebne. Ale i tak zmuszona byłam sprawdzić. Przecież do ostatniej walki stanę tylko z tą bronią i łukiem.
-
Elsa stała jakieś kilka metrów za mną, więc jej nie widziałem. Przeszedłem kilka kroków do przodu, pochylając się w chwili, gdy Elsa rzuciła w moją głowę jakimś kamieniem. Pochyliłem się, nawet na nią nie patrząc i wyprostowałem, dalej idąc. Zatrzymałem się po przejściu dziesięću kroków. Kamień, mający uderzyć w moją głowę, zderzył się z drzewem przede mną. Elsa wybuchła śmiechem, dziwnie brzmiącym jak histeria. Uśmiechnąłem się lekko.
-
Spojrzałam na nich z lekkim zdziwieniem. Po chwili spuściłam wzrok i zagwizdałam przeciągle. Z ponurego krajobrazu wyłonił się mały, kudłaty, gniady konik biegnący w moją stronę wolnym kłusem.
-
Yumm...Tak swoją drogą chyba zarejestruję się na tym forum o wilkołakach i wampirach. Tylko jako wilczek. Nawet imię mam fajne-Will.
-
Byłem przyzwyczajony do takich numerów ze strony Elsy. Chociaż właściwie to Giovannie częściej zdarzało się ciskać w kogoś kamieniami. A Slithowi przymus przed nimi uciekania. Właściwie każdy musiał liczyć się z tym, że jeśli Giovanna się wściekła, musi uciekać natychmiastowo.
_______________________________
;D Dzięęęęęęki xD
-
Zarżał cicho trącając moje ramię aksamitnym pyskiem. Uśmiechnęłam się spoglądając się w te mądre ciemne oczy.
Ale chyba dopiero wieczorem.
-
Odwróciłem się błyskawicznie, unosząc brew. Elsa wytrzeszczyła fioletowe oczy z niedowierzaniem. Mogło to wyglądać trochę dziwnie, ale często komunikowaliśmy się w ten sposób. Akurat parę rzeczy złożyło mi się w logiczną całość, powiadomiłem o tym Elsę, która chyba niezbyt mi uwierzyła.
___________________________
Oki ;D
-
Podrapałam go między uszami. Obejrzałam juki i wyjęłam swój łuk. Zdjęłam też kołczan ze strzałami i zaczęłam je przeglądać.
-
Poruszyłem kilka razy szkarłatną brwią. Elsa, nadal oszołomiona, otworzyła usta, ale po chwili, kręcąc głową, je zamknęła.
-
To się nazywa język migowy- ruszanie brwiami...xD
Dobra, spadam pa
-
____________________________
xD
Na codzień też rozmawiam w ten sposób, o wiele bardziej rozumieją, niż powiedzenie tego słowami xD
Pa ;D
-
Wszystkie strzały były w jak najlepszym porządku. Westchnęłam jeszcze raz i spojrzałam na konika który patrzył na mnie z zainteresowaniem.
xD
Ja na ogół milczę.
-
Elsa podeszła do mnie i położyła mi dłoń na ramieniu. Poczułem nikłą utratę siły. Tęczowe włosy Elsy zafalowały lekko, jakby na wietrze, choć takowego nie było.
______________________
xD
Hmm, włąściwie, to ja zazwyczaj też. xD
-
Spojrzałam na Sirfalasa i Elsę.
Moja dyskusja ostatnio:
-Luśka podoba ci się prezent?
-Mhm...
-Słucham?
-No...
-Powiedz porządnie bo nie słyszę.
-Hai taichou i w tym momencie zasalutowałam odwróciłam się i zwiałam...xD
-
Odwzajemniłem spojrzenie Maud. Elsa zamknęła fioletowe oczy, nadal trzymając dłoń na moim ramieniu. Przynajmniej nie musiała sięgać bardzo wysoko, bo była prawie taka, jak ja. No, może mniejsza o głowę. Ja miałem sześć czy siedem stóp wzrostu. Po chwili znów na mnie skoczyła, lądując mi na ramionach w postaci kotki. Westchnąłem i zrzuciłem ją nagłym ruchem ramienia. Fuknęła na mnie i zasyczała.
- Co to ma niby znaczyć, hę?
- Ciężka jesteś - jęknąłem. - Nie będę cię przez cały czas nosił.
________________________________
xD Moje rozmowy zazwyczaj wyglądają tak:
- Chodź na obiad.
- Mhm...
- Chodź na obiad!
- Yhm...
- Słyszysz? Obiad!
- No idę...
- Obiad! Gdzie ty jesteś?
- Tu! No przecież mówię, że idę!
- A. Nie słyszałam cię.
...
- No idziesz na ten obiad?
- Przecież mówię, że nie jestem głodny!
Albo:
- Chodź, zjesz zupę.
- Nie jestem głodny.
- Ale chodź zjeść, dobra zupka.
- Nie jestem głodny.
- No, ale zjedz, dobrze ci zrobi.
- Nie jestem głodny.
- Akurat, nie głodny. Jedz, nie marudź.
- Ale nie jestem głodny.
- Nie to nie.
...
- Jest jeszcze ta zupa?
- Tak, ale już zimna. Trzeba było jeść wcześniej.
- Ale nie byłem głodny.
- A teraz?
- Dawaj tę zupę, umieram z głodu! xD
-
Podniosłam się. Spojrzałam na konia jeszcze raz. Odpięłam wszystkie rzeczy jakie były przypięte (czyli mój płaszcz...xD).
Pół godziny myślałam nad nazwiskiem dla Willa. Wyszło jak zwykle do bani. A jak będę w łóżku okaże się że wymyśliłam fajne.Ech...Głupi umysł. ;D
-
Elsa przewróciła oczami. Uniosłem kącik ust.
______________________________________________
Ja mam tak samo ;D Jesteśmy nienormalni 0.0
-
-Gorlanie czy masz ochotę wziąć udział w pewnej bójce?-spytałam zwierzę uprzejmie.
Obserwował mnie chwilę a później parsknął z rozbawieniem.
-
Spojrzałem na Elsę, która siedziała zamyślona u moich stóp. Właściwie sięgała mi kolan, była wielka jak pies, czy mała puma.
-
-Dziękuję-uśmiechnęłam się do Gorlana.
-
Trąciłem Elsę nogą. Spojrzała na mnie zamyślona.
-
Ściągnęłam siodło i uzdę wieszając je na drzewie. Nie były potrzebne.
-
Uniosłem brwi. Elsa westchnęła i wstała ciężko. Podeszła do Maud.
- Sorry, jeśli ci przeszkadzamy, ja, Gio, Log, Dart i Slith, jeśli chcesz, możemy sobie pójść. Słyszeliśmy, że Sirfalas jest tutaj, dlatego przyszliśmy. - wyjaśniła znudzonym głosem.
-
-Nie przeszkadzacie-powiedziałam cicho-Jak na razie przeszkadza mi tylko Will.
Spojrzałam na Gorlana. Złapał moje spojrzenie i wybiegł truchtem.
-
Elsa odzyskała dawną żywiołowość i wróciła do mnie w podskokach. Śledziłem ją wzrokiem, wciąż z uniesionymi brwiami. Uśmiechnęła się do mnie promiennie, siadając obok. Przewróciłem oczami.
-
Ruszyłam za konikiem który najwyraźniej wiedział gdzie powinnam się stawić. Wyszłam.
-
Machnąłem na Elsę ręką i wyszliśmy.
-
Weszłam a raczej wyszłam z kryjówki. Z sporym czarnym wilkiem u boku ruszyłam naprzód.
-
-Jesteś pewny że dałeś mi dobry kontrakt? To przecież tylko drobny rybak...Kto chciałby jego śmierci?-mruknęłam cicho.
Wilk przewrócił oczami bo zadawałam to pytanie od kilkunastu minut.
-Mówiłem już, nie twoja sprawa kto, ty masz tylko to zrobić, jasne?-uniósł brwi.
Skinęłam głową.
-
Wyszliśmy, ale znów zaczęłam jęczeć.