Entopia
Tereny elfów => Rzeka Anora => Wątek zaczęty przez: Maud w Czerwiec 17, 2013, 20:07:11
-
To do niego wpływa rzeka. Jest bardzo duże z jednego brzegu nie widać drugiego jedynie nieprzerwaną taflę wody.
-
Wszedłem. Usiadłem po turecku tuż przy brzegu.
-
Wleciał czarny kruk i usiadł na jakiejś gałęzi obok Sirfalasa. Obserwował go uważnie.
Jesteś szpiegowany. Myślisz że cię zostawię?...xD
-
Nie zwróciłem uwagi na kruka. Wiedziałem, że prędzej czy później, Maud wyśle szpiega. Dotknąłem powierzchni wody smukłą lewą dłonią. Prawą, smoczą, zacisnąłem na Oku Północy.
____________________________________
xD Szczerze mówiąc, nie myślałem xD
-
Kruk lustrował gesty Sirfalasa. On też nie był zwykły. Miał dziwne, płonące zielenią oczy bez źrenic.
Tak wiem jestem przewidywalna.
-
Westchnąłem i spojrzałem na ptaka. A dokładniej na jego oczy. Byłem przyzwyczajony do takiego widoku, mój przyjaciel sam miał takie oczy. Tylko zupełnie białe. Bez tęczówek i źrenic. Wszyscy mieliśmy niezwykłe oczy. Oczy na odwrót (wiesz o kim mówię, nie? ;D), śnieżnobiałe kule, złote tęczówki, bez źrenic, zmieniające się oczy, oczy, w których widziało się prawdziwą burzę z piorunami, czarne tęczówki, oczy, z których nic nie dało się wyczytać, złote oczy z klepsydrami zamiast źrenic, wielkie niewinne brązowe oczy, zupełnie szare oczy, bez białka, lecz ze źrenicą, oczy pałające mądrością, lecz z radosnymi ognikami. Prawdę powiedziawszy, same dziwolągi.
_________________________________________
Wiesz o kim mówię? ;D ;) Bo już ci nie powiem, kto kto... xD W większości są na forach, gdzie jesteś też ty.
-
Kruk zakrakał ochryple.
-Dziwne-mruknął
xD
Tak skomentuje twój przydługi monolog
-
Unioslem szkarłatną brew.
- Co jest dziwne?
__________________________________
To nie był monolog. Ja myślalem xD
-
-Ty, ona- wszystko- powiedział jeszcze raz
Myślowy monolog?
-
- Ona? - uniosłem drugą brew. - Mówisz o Maud? I owszem, wszystko jest dziwne...
____________________________________
Taaaa... Cos w tym rodzaju ;D Po prostu myślałem o swoich przyjaciołach.
-
-Owszem. Ona jest niepokojąco dziwna. Skoro kazała mi cię śledzić.- zakrakał.
-
- Ta... - mruknąłem, ponownie spoglądając na gładką powierzchnię jeziora.
-
Zamilkł wtulając dziób w pióra.
-
- To może lepiej leć jej donieś, co robię. - dalej gapiłem się na wodę.
-
Spojrzał na niego przekrzywiając głowę.
-Kazała mi tylko pilnować cię i powiadomić ją w razie niebezpieczeństwa. Ale i tak uważam że to nienormalne.
-
- Ta... W razie czyjego niebezpieczeństwa? Mojego? Czy ja miałbym być dla kogoś niebezpieczeństwem?
-
-Jesteś aż tak bezrozumny? Twojego- zakrakał ponuro.
-
Parsknąłem, kręcąc głową.
- Niech się lepiej martwi o swoje bezpieczeństwo. Ja nie jestem jednym z tych, którzy gdy tylko pojawi się coś dziwnego czy wrogo nastawionego, lecą z płaczem i krzykiem, by ich ratowano. Ja obserwuję, analizuję i atakuję. Obserwuję - by ustalić ilu jest przeciwników. Analizuję - czy zagrożone są inne osoby w moim otoczeniu. Atakuję - by zabić. Chyba, że przeciwnik się podda, albo umrę. - dodałem, jakby po namyśle.
-
-To jej obowiązek- mruknął jeszcze milknąc.
-
- Żaden obowiązek. Jeśli nie chcę, by mnie chroniono, to znaczy, że tak ma być. Przez dwa miliony lat radziłem sobie sam, chroniąc siebie i swoich przyjaciół. Ja czuwałem nad ich bezpieczeństwem. Oni nad moim. Każdy chronił każdego. Gdy się rozdzieliliśmy... Nadal byliśmy czujni. Nic nie uśpiło naszej czujności przez te lata. Już od dawna nie mam kontaktu z przyjaciółmi, lecz wiem, że żyją. I tylko dzięki własnej czujności, doświadczeniu, sprytowi, zwinności i szybkości, nadal żyjemy. - przeniosłem wzrok na kruka. - Nie obchodzi mnie, czy czyimś obowiązkiem jest mnie chronić. Sam dawalem sobie radę przez te wszystkie lata i sam dam sobie radę teraz. - zamilkłem nagle, otwierając szeroko oczy.
-
-Bardzo ładnie gadasz ale nie wytłumaczysz jej tego. Ma złe doświadczenia. Prawdopodobnie nie wiesz jak zginął twój poprzednik.-zakrakał jeszcze raz ochryple wylatując.
-
Wzruszyłem ramionami.
-
Jeszcze więcej powzruszaj to cię zjem >.<"
Nudzi mi się.
-
Wyszedłem.
_________________
Spoko ^^
-
Weszliśmy. Usiedliśmy w półkolu tuż przy brzegu i zaczęliśmy rozmawiać.
_______________________________________
Potrafisz sobie wyobrazić Sirfalasa albo Maud, tańczących:
http://www.youtube.com/watch?v=L71PHP2E2kA
Bo ja nie xD
-
Nie, moja postać raczej popełniłaby samobójstwo niż by tak zatańczyła...xD
-
________________________________
xD Chodzi ci o to, że jest trudne?
Sirfalas może i by zatańczył, ale on zazwyczaj nie ma nastroju do wygupiania się xD
-
Nie ona nie lubi tańczyć w ogóle. Jej jedynym tańcem jest walka ze sztyletami.
Stworzyłam moją postać jako skrytobójczynię.
-
___________________________________________
xD
Ja właściwie nie wiem, o czym myślałem, kiedy tworzyłem postać Sirfalasa >.< xD
-
xD
-
xD
-
Nadal rozmawialiśmy. Tak dawno się nie widzieliśmy, ze mieliśmy dużo zdań do wymienienia.
-
- A jak tam u Graywinga? - spytałem Dartimiena. Ostatni raz widziałem cobara na jego weselu. Jego żona, Thayla, również miała się dobrze.
- Świetnie. Przynajmniej narazie. - mruknął krótko Dartimien.
- Masz z nim jakiś kontakt?
- Nie. Urwał się, kiedy przybyłem do Que-teh.
Westchnąłem.
- A Kang? I reszta? - zwróciłem się do Slitha.
- Wszystko dobrze. Wciąż są w drodze do Teyr. Mamy nadzieję, że wkrótce będzie bardziej bezpiecznie. - odparł sivak.
- To chociaż tyle.
- No - przytaknął. - Zawsze coś. Na razie gobliny nie zaatakowały. Hobgoblinów też nie widać. Ja urwałem się tylko na chwilę, akurat przechodziliśmy obok. Dogonię ich w tydzień, bez używania smoczej postaci, jeśli będę tu jeszcze kilka dni.
-
Kiwnąłem głową w zamyśleniu. Nagle wstałem.
- Muszę iść... Na chwilę. - wyszedłem. Moi przyjaciele wymienili spojrzenia, co oznaczało niemą rozmowę. Dartimien i Elsa wstali i wyszli.
-
Slith, Giovanna i Logan dalej rozmawiali.
-
Wszedł Dartimien, dając znak głową Slithowi. Sivak wyszedł.
-
Dartimien, Gio i Logan wyszli.
-
Wszedłem, a za mną wciąż kłócący się Slith i Gio.
-
Usiedliśmy na brzegu jeziora po turecku.
-
Zacząłem coś tłumaczyć Slithowi i Giovannie, rysując plan tego na ziemi szponem.
-
Slith i Gio słuchali mnie, raz po raz przytakując.
-
Wyjaśniłem co chciałem i Gio zabrała głos.
-
Po jakimś czasie, Slith przerwał Gio. Słuchałem go w skupieniu. Giovanna zapewne rozmyślała, jak mu przerwać i wszcząć kłótnię.
-
Wjechałam tyle że po drugiej stronie. Usłyszałam za sobą kroki konia. Gorlan zarżał cicho. Kucnełam na nim wyciągając ręce i wspinając się na najniżej zwisającą gałąź.
-
Slith przerwał i wszyscy troje spojrzeliśmy na Maud.
-
Burknełam coś pod nosem widząc postacie po drugiej stronie. Kroki urwały się ale zostałam na drzewie jak sowa.
-
Patrzyłem na Maud. Slith również. Gio skorzystala z okazji, wstała i kopnięciem rozmazała mój i Slitha plan, narysowany na ziemi. Spojrzeliśmy na nią powoli. Znów usiadła.
-
Usiadłam zwieszając nogi. Obserwowałam konia. Gdy odprężył się wreszcie ześlizgnełam się na dół.
-
Westchnąłem i nadal gapiąc się na Maud, zacząłem rysować plan od początku. Slith opadł na trawę.
-
-Dzięki-szepnełam do konia. Parsknął. Spojrzałam na jezioro. Spojrzałam na konia. Ten zniknał i z cichym pyknięciem pojawił po drugiej stronie. Weszłam do wody zmieniając się w tygrysa i zaczęłam płynąć.
-
Narysowałem plan i spojrzałem na Gio. Miała zamknięte oczy, a czarno-białe włosy powiewały na wietrze. Zerknąłem na Slitha. Sivak leżał na trawie, wpatrując się w niebo. Odwzajmnił moje spojrzenie.
-
Konik spokojnie stuknał kopytem w ziemię i zaczął skubać trawe. Byłam w połowie jeziora.
-
Slith usiadł ponownie. Zaczęliśmy rozmawiać.
-
WYpłynełam wreszcie otrzepując się z rozmachem. Przemieniłam się w człowieka wyciskając wodę z włosów.
-
Zerknąłem na Maud i dalej rozmawiałem ze Slithem.
-
Spojrzałam na Sirfalasa. Gorlan zarżał nagle głośno i odskoczyłam w bok. Sohan zmaterializował się nad obok. W dłoni trzymał buteleczkę wyrwałam mu ją spoglądając na etykietę.
-
Spojrzałem bez zainteresowania na nowo przybyłego i wróciłem wzrokiem do Slitha. Po chwili wstałem, sivak i Gio również.
-
-Sen?-prychnęłam-Chciałeś mnie...uśpić? Naprawdę?
-Nie powinnaś tam iść. przecież sobie nie poradzisz! Nie możesz tam iść!-warknał i zamilkł dostrzegając że popełnił błąd.
Zmrużyłam oczy.
-Nie mogę? A kto mi zabroni?-syknełam.
-
Giovanna podeszła do Slitha i zaczęli rozmawiać. Spojrzałem na niebo.
-
Prychnełam.
-Odpowiadam za siebie. To tylko krótki wypad. Nikt nie zauważy.-mruknełam.
-
Dźgnąłem Slitha łokciem. Zaczęliśmy rozmawiać.
-
-Błagam cię-jęknął- Gdy ostatnio tak mówiłaś wybuchło pół zamku.
-To był wypadek-burknęłam.
-
Spojrzałem na niebo.
-
-Dobra. Ale idę z tobą-mruknął.
Pokręciłam głową.
-
Zamknąłem oczy.
-
-Ty nie możesz iść. Byłeś tam wtedy. I nie do końca pamiętasz gdzie.-burknęłam.
Sorka za tak długą nieobecność. W szpitalu byłam.
-
Otworzyłem oczy. Spojrzałem na Slitha.
- A jeśli to Khellendros?
Slith wytrzeszczył na mnie oczy, a Gio spojrzała na nas.
- To chyba niemożliwe...
Spoko. Mnie też długo nie było.
-
Jęknął.
-Dobra puszczę cię.-warknął.
-To że Cassie wtedy omal nie straciła życia nie znaczy że ze mną będzie to samo.-przewróciłam oczami.- A tak przy okazji teraz nie pójdę. Jest za późno.Wskazałam na słońce chylące się ku zachodowi.
-
- Możliwe... A jeśli z tego powodu poszdł swoją drogą? - Gio zmrużyła oczy.
- Dobra, wrócimy do tego później. - uciąłem, wpatrując się w horyzont.
-
Skinął głową. Rozejrzałam się odruchowo gdy pysk konia dźgnał mnie w ramię prawie zwalając z nóg. Uniosłam brwi spoglądając na konia.
-
Usiadłem po turecku tuż przy brzegu rzeki. Slith i Giovanna również.
Który av lepszy? Ten co mam teraz, czy któryś z tych:
1)
http://fc07.deviantart.net/fs27/f/2008/080/3/7/qilin_from_the_artbook_by_heise.jpg
2)
http://th06.deviantart.net/fs32/PRE/f/2008/222/2/9/horse_by_heise.jpg
3)
http://fc08.deviantart.net/fs71/f/2009/344/5/6/the_fighter_by_heise.jpg
4)
http://fc02.deviantart.net/fs27/f/2008/066/c/d/sample_page_from_new_artbook_by_heise.jpg
-
Gorlan zarżał w sposób który bardzo przypominał śmiech. Był całkowicie osiodłany wraz z jukami. Do nich przywiązany był płaszcz o piaskowej barwie.
Mi się podoba nr. 2
-
Weszli Dartimien, Logan w wilczej postaci i Elsa jako kotka.
Thx ^^
-
Prychnęłam. Sohan uniósł brwi spoglądając na konia.
Wyszłam prowadząc Gorlana. Sohan też.
Przyjdź do swojego gabinetu sam na chwilę. Maud ma sprawę.
-
Zebrałem się z westchnieniem i wyszedłem. Reszta dalej rozmawiała.
::)
-
Elsa, Dartimien, Slith, Gio i Logan wyszli.
-
Wszedłem razem z Dartimienem, Elsą, Giovanną, Slithem i Loganem. Usiedliśmy po turecku nad brzegiem jeziora.
-
- Doppelganger - rzucilem, jakby bylo to haslo. Zastanowilem sie, po czym spojrzalem na Dartimiena.
- Eeee... Rrrr... Rrrrrrrrr... Reghar - Dartimien wydawal sie wielce z siebie zadowolony. Unioslem brew.
- Naprawde? Tylko na to cie stac? Reghar? - westchnalem. - Reghar to nie mistyczny stwor. Reghar to rasa krasnoluda. - przypomnialem.
- Oj tam, czepiasz sie. - Dartimien przewrocil oczami.
- Zmienmy zasady gry, bo przeciez nigdy nic nie wymyslimy. - jeknela Elsa. Siedziala obok Dartimiena, naprzeciwko mnie. Z jej drugiej strony siedzieli Slith i Logan, a pomiedzy mna i Dartimienem siedziala Giovanna. - Wszystko konczy sie na "r".
- Fakt. - przyznalem jej racje. - Moze skoro ja mowie: Doppelganger, to wybiore osobe i podam mu litere, na ktora ma sie zaczynac nazwa potwora?
- O, to jest dobry pomysl. - przytaknal Slith. - Sirfalas, Elsa - prowadzicie.
- Yeah! - zasmiala sie Elsa.
- Dobra, dawaj te litere. - zniecierpliwil sie Dartimien.
- Moze... "R". - usmiechnalem sie do niego slodko, co wygladalo jak polaczenie "=3" i ";D".
-
Dartimien spojrzał na mnie spode łba.
- Reem. - odparł w koncu. - Masz swojego potwora.
- To wół. - oświadczyłem dobitnie.
- Ale magiczny. - podkreśliła Elsa, podnosząc palec. Zaczęliśmy się śmiac.
- Dobra. To moooze... Elsa. - wybral Dartimien. - Na litere... "W".
-
Elsa spojrzala na niego z politowaniem.
- Dartimien... Na "w"? To banalnie proste. Wyverna.
Dartimien tylko przewrocil oczami.
- Litera - przypomniala Elsie Giovanna. Kotka skinela glowa.
- Niech bedzie... "H". Logan.
-
Weszliśmy nadal niewidoczni. Zadanie miało być proste. Zabić rybaka. Żadnych dodatków do śmierci. Westchnęłam ciężko spoglądając na małą łódeczkę płynącą po jeziorze.
-
Logan zamyslil sie.
- Huldrefolk. - wyszczerzyl sie po chwili do Elsy. - Slith, masz "M".
Wyczulem czyjas obecnosc. Poweszylem chwile w powietrzu. Po chwili wystawilem jezyk. Byl on dlogi, cienki i rozdwojony na koncu. Wezowy. Posmakowalem nim powietrze, wyczuwajac won, o ktorej wciaz pamietalem, dziwne by bylo gdybym nie pamietal. Wysunalem jezyk jeszcze raz; zatrzepotal w powietrzu i zniknal w mich ustach. Odmienilem go na normalny, ludzki i zaczalem analizowac won. Po sekundzie odgadlem, ze to Maud wyczulem i tego drugiego kotolaka, ktorego imie znalem, ale nie zaprzatalem sobie nim teraz glowy. Slith po mojej prawej, siedzacy prawie obok mnie, gdyz dzielil nas jeszcze Logan, zamyslil sie.
- Niech bedzie minotaur, bo cos dzisiaj nie mysle. - zasmialsie cicho. - Moze Sirfalas. "I".
- Irdowie... - odparlem, przeszukujac wzrokiem oczu przeslonietych wewnetrznymi powiekami teren. Szybko zorietowalem sie gdzie znajduje sie Maud, choc jeszcze jej nie widzialem.
-
-Pytanie, mam go zadziabać nożem czy utopić?-spytałam cicho napinając się do skoku do wody.
Alagan wzruszył ramionami. Jęknęłam cicho.
-Niech cię...-warknęłam wchodząc do wody. Zanurkowałam. Wilk nadal siedział sobie na brzegu radośnie wymachując ogonem.
-
- Litera - przypomnieli mi chorem Logan, Giovanna i Elsa. Przewrocilem oczami i usmiechnalem sie lekko. - "G".
To to nie jest ten twoj kotolak, jak-mu-tam Will? O.o xD Cos mi sie pokickalo xD
-
Chyba wprowadziłam za dużo postaci. Małe wyjaśnienie:
Sohan- potrafi zmienić się we wszystko dzięki klątwie która spoczęła na jego rodzie...Dawny przyjaciel Maud
Alagan- taki jak wyżej wymieniony ale jego postaci jest mniej
Will-wróg Maud, kotołak
-
Eeee... Okeeey, ni kumam, ale ok xD
-
Wynurzyłam się kawałek dalej nabierając powietrza.
Tego jest więcej np: Daren ale jego już wyjaśniac nie będę.
-
- Osoba. - odezwal sie znowu chorek glosow. Przewrocilem oczami jeszcze raz.
- Giovanna.
- Hehe... Giovanna. - odparla dziarskim tonem wadera w postaci dziewczyny. - Bo ja jeste potworzaste stworzenie.
Zaczelismy sie smiac.
- "K". Dartimien.
-
Zanurkowałam pod łódkę. Wyjęłam duży nóż i wbiłam go w drewno. Zaczęłam wycinać dziurę. Łódź zaczęła tonąć. Aby rybak nikogo nie zaalarmował wciągnełam go do wody.
-
Spojrzalem na Maud topiaca rybaka, zastanawiajac sie co ona w ogole wyrabia i po co.
- Kappa. - Dartimien wskazal na Logana. - "F" i nie wymyslisz, Logan.
-
Wynurzyłam się wreszcie i zerknęłam na martwe ciało. Ruszyłam się z powrotem do brzegu.
-
- Efff... No to może... Fyyyy... Faaa... Faerie! - krzyknął w końcu Logan, unosząc rękę do góry zwycięskim gestem. - Jest! Chociaż raz! Elsa! Tym razem przegrasz! Masz "k".
-
Usiadłam na brzegu. Zerknęłam na broń którą złożyłam tam przed skokiem do wody. Uniosłam wzrok i wlepiłam go w Sirfalasa i resztę. Z niewiadomych powodów zdawali się być mi znajomi.
-
- Kanima! - odparła Elsa. - Slith, może "S".
-
Zmarszczyłam brwi. Alagan powiódł za moim spojrzeniem. Warknął krótko.
-Chodź, idziemy-burknął.
-
- Ssss.. Ssseee... Sssuuu... Sssiii... Hah, Sirfalas! - wymyślił w końcu Slith, przewracajac białymi oczami. - Nie no, może lepiej smok.
- Wszystko jedno, oba łuskowate i wredne. - zaśmial się Logan.
- Giovanna. Masz "H".
Spojrzałem na Maud z cieniem zainteresowania. Po minie Maud można było się dowiedzieć, że nie poznała nas. A myśleć, że minął tylko miesiąc.
-
-Al...Kim oni są? Mam wrażenie, że ich znam ale sobie nie przypominam-westchnęłam ciężko.
-
- Znowu "H"? - skrzywila sie. - Hydra. Sirfalas, "B".
- Bazyliszek - mruknalem bez zastnowienie.
- Litera - przypomnial mi chor znudzonych glosow.
- "A".
- Osoba... - moj "chor" przewrocil oczami.
- Dartimien. - slyszalem slowa Maud, choc nieco niewyraznie. Zdziwiony patrzylem na nia, zastanawiajac sie, dlaczego nas nie poznaje. Akurat nas dalo sie zapamietac raz na zawsze, choc wiekszosc wolala nas juz nigdy nie spotykac. Szczerze, nie dziwilem sie.
-
-Możesz ich nie pamiętać...Znasz wiele osób-burknął.
Skrzywiłam się.
-Nie pogrywaj sobie tak ze mna-jęknęłam rozżalona-Ty coś wiesz...
Pokręcił łbem.
-Noo...Ale oni...Ja muszę ich znać. Mam takie dziwne uczucie...Nie podoba mi się to.-mruknęłam.
-Daren ci pomoże-warknął.
-Daren, Daren...Daren mi nie pomoże. On chce przywrócić moje wspomnienia? Szczerze w to wątpię. Mam wrażenie że szczelnie zamyka klapkę w moim umyśle-burknęłam
-
Dartimien przewrocil oczami.
- Ciagle ja. Moze wyjde na prowadzenie?
- Marna szansa. - prychnal Logan. - Stary, my jestesmy na samym koncu.
- Jest az tak zle? - spytal Dartimien Logana, szczerze przerazony. - Ostatnio bylem przedostatni.
- Ty to masz powalajaca logke. - wtracil sie Slith.
- E, kto mi sie czepia mojej logiki? - obudzila sie nagle z letargu Elsa. - To moja logika jest powalajaca!
Spojrzalem na Else.
- Jesli twoja logika jest powalajaca, to co dopiero moja. Moja jest... Powalajaca. - wyszczerzylem sie do kotki. - Albo jeszcze lepiej...
- Ekhem. - chrzaknal Dartimien. - W tej chwili wlasnie mowisz to samo co ona.
- Jeszcze lepiej... - zamachal reka Logan. - Jeszcze lepiej co?! - nie wytrzymal, gdy zamiast skupic uwage na nim, spojrzalem nierozumiejac na Dartimiena.
-
Alagan wyglądał jakbym dała mu w twarz.
-Gadasz głupoty-prychnął-Daren chce ci pomóc, a ty jesteś niewdzięczna
Spuściłam wzrok.
-
- Eee... Dartimien, po prostu mow.
- Aaaaa...
- Co: aaa? - zdenerwowala sie Giovanna.
- No, mysle nad potworem, nie?
- Aaa...
- Yeah! Akromantula! - wymyslil Dartimien.
- Osoba i litera. - przypomniala Elsa. - Jeju, z wami nie da sie grac.
Dartimien prychnal.
- "E". Elsa.
-
-A ty mu wierzysz-mruknełam.-Wierzysz w największe głupoty które on wygaduje. Co jest nie tak, Alaganie?
Spojrzałam na niego ale po chwili gdy nie zareagował odwróciłam wzrok. Zebrałam broń z ziemi.
-
- Eeee... Eeeee... Eeee...eelllf. Elf. - wykombinowala Elsa, jakby sama byla zdziowiona, ze na to wpadla. - Gio, "Y".
- Yeti - mruknela Giovanna. - Nie mowi sie "Y", tylko "ygrek".
- Chyba "igrek" - parsknal zduszonym smiechem Logan. - Nie no, kabaret.
-
Westchnęłam ciężko. Było coraz gorzej. Jakbym nie mogła otworzyć jakiejś szczelnie zamkniętej klapki w umyśle.
-
- Zycie, zycie, jest nowela... - zanucila Elsa z westchniemiem padajac do tylu na ziemie.
-
Skupiłam się. Ale cóż...Nie udało się.
-
Zaczelismy gapic sie na kotke, jakby spadla z ksiezyca. Zastanawiajac sie przy tym istotnie, czy z niego spadla.
-
Alagan spojrzał na mnie. Westchnełam ciężko.
-Dobra, idziemy-burknął.
-
- Elsaaa... Litera - przypomnielismy jej.
- A, no tak. Moze... "L". Sirfalas.
-
Spojrzałam na niego minę i uśmiechnęłam się nieco.
-Nie bądź tai ponury. Załóżmy że ci wierzę-przewróciłam oczami.
-
- E, a nie powinnam byc ja? - zmarszczyla brwi Giovanna. - A tam, dobra. Przyjmijmy, ze teraz Sirfalas.
- L... - mruknalem, myslac usilnie. - L... Lunaballa...?
- Osoba i... - zaczal Slith.
- Dobra, juz mi sie nie chce. - przerwala mu Elsa.
-
-Nie możemy zakładać że mi ufasz.-teraz był śmiertelnie powazny.
-
Przewrocilismy oczami.
- Tobie nic sie nie chce. - Slith spojrzal na nia z mieszanka politowania i poirytowania na twarzy. - Czy chociaz raz zrobilismy cos do konca, bo ci sie chcialo?
- Co nie zmienia faktu, ze ja i Elsa wygrywamy. - wtracilem sie, chcac przerwac zblizajaca sie klotnie Sivaka i kotki.
- Wlasnie, jak sie ma ranking? - zainteresowal sie Slith, co uznalem za swoje osobiste zwyciestwo. Dartimien spojrzal na niewielka gliniana tabliczke, ktora zawsze ze soba nosil.
- Sirfalas i Elsa na I miejscu. Na II jest Slith, na III Giovanna. Na IV ja - zauwazyl zgryzliwie. - A na V Logan.
- Yeah! Zobaczysz, ze cie jeszcze wyscigne! - zaspiewala ze szczescia Elsa.
- Czemu my zawsze rywalizujemy ze soba? - spytalem, nachylajac sie w kierunku Dartimiena, zeby zobaczyc plytke i przywolujac na twarz wyraz niezadowolenia. - Czemu choc raz nie moge byc pierwszy sam?
- A czemu choc raz nie moge byc zeczywiscie pierwszy, a nie pierwszy od tylu? - zajeczal Logan, takze nachylajac sie nad plytka.
-
-Czemu?-mruknęłam.
-Jeśli już działamy razem musisz być mnie pewna. Jeśli kiedyś każę zrobić cię coś czego nie będziesz pewna musisz mi zaufać.
-
Mam mam wiadomość choć może trochę wcześnie ;-;
No więc dnia 28 stycznia jadę do szpitala do Warszawy...(Coś tam nie tak z nerkami, i hormonami nadnerczy, bo w trakcie badania hormonów znaleźli w nerce guz)
I nie będzie mnie pewnie z tydzień.
-
Ok ._.
-
Co?
-
No nic, mówię tylko, że ok? ::) Po prostu szkoda ;-;
-
Cóż...To ja będę siedzieć w tym szpitalu...Nie załamuj się...xD
-
Mój Boże jak ta piosenka obrazuje moją postać...Razem z bohaterką...Najbardziej pasuje chyba fragment od 0:44 do 0:57.
http://www.youtube.com/watch?v=5BSY_bsfIvk (http://www.youtube.com/watch?v=5BSY_bsfIvk)
-
::)
Szkoda tylko, ze na moim kompie nie ma glosu xD A w radiu w tej samej chwili lecial Walc Wiedenski (Jesli to byl Walc Wiedenski, i jesli to w ogole byl Walc xD), wiec wiesz xD
-
xD
Mogem napisać słowa...xD
-
_________________________________
To napisz xD
-
Najbardziej pasujący fragment
Na zboczach gór biały śnieg nocą lśni
i nietknięty stopą trwa.
Królestwo samotnej duszy
a królową jestem ja.
Posępny wiatr na strunach burzy w sercu gra.
Choć opieram się to się na nic zda.
Niech nie wie nikt,
nie zdradzaj nic,
żadnych uczuć,
od teraz tak masz żyć.
Bez słów,
bez snów,
łzom nie dać się,
lecz świat już wie.
-
Fakt, pasuje jak ulal xD
-
Spojrzałam na niego.
-Spokojnie...Wypełnię twój rozkaz. Ale nie muszę ci ufać. Mam ufać sobie.
Nie? Też tak myślę...xD
-
Dartimien schowal plytke z powrotem. Nikt nie odpowiedzial na moje i Logana pytania.
Heh, tez czasami znajduje takie rzeczy, ktore jak ulal pasuja do moich postaci xD Np. piosenka Maroon 5, "One More Night"
http://www.tekstowo.pl/piosenka,maroon_5,one_more_night.html
Idealnie glos Slitha, gdy probuje spiewac xD
-
Wilk warknął i cofnęłam się o krok.
-Nie igraj ze mną Cas-mówił cicho ale wyraźnie.
xD
-
- I co teraz? - jeknela przeciagle Elsa, zmieniajac sie w kotke.
-
Cofnęłam się jeszcze krok i jeszcze jeden i...wpadłam do wody. Wynurzyłam się i roześmiałam widząc jego osłupiałą minę.
-
Nikt jej nie odpowiedzial. Dartimien wyciagnal z jeszcze innej kieszeni (a mial ich chyba ponad setke) jakis pomiety kawalek pergaminu. Wygladzil go i zmarszczyl brwi. Pokazal go nam. Byl na nim narysowany blekitny smok i dwie osoby. Jedna z nich byla kobieta z krotkimi czarnymi wlosami w niebieskiej zbroi, trzymajaca chelm, robiony na podobienstwo smoczego lba. Druga byl kender, odziany w jaskrawo pomaranczowe nogawice, zielona koszule i korzuch, z licznymi sakwami i hoopakiem. Wlosy mial zwiazane w dluga kite na czubku glowy. Postacie byly podpisane, obok smoka widnial napis: Khellendros, Burza Nad Krynnem. Obok kobiety, Kitiara Uth Matar, a przy kenderze, Tasslehoff Burrfoot. Dartimien podal szkic Slithowi, ktory spojrzal na druga strone. Rysunek podpisany byl: Smoki Zimowej Nocy.
-
Spojrzałam na niego nadal siedząc w wodzie. Uniósł drwiąco brwi...Jako człowiek. Nawet nie zauważyłam gdy sie przemienił.
-Czasami martwię się stanem twojego zdrowia umysłowego-mruknął i wyciągnął rękę.
Chwyciłam jego dłoń pozwalając się podnieść nadal chichocząc.
-
- Kto to narysowal? - spytalem prawie rownoczesnie z Giovanna.
- Nie wiem. - Elsa przejela skrawek papieru i zaczela go ogladac ze wszystkich stron. - Tu jest tylko napisane: Smoki Zimowej Nocy.
- Nic nam to nie mowi, prawda? - spytal Logan.
- Mowi. - mruknalem. - I to wiele...
Dartimien i Slith kiwneli glowa.
-
-Hej, nie jest jeszcze ze mną tak źle...-westchnełam z uśmiechem.
-
Pergamin przejela Giovanna.
-
-Nie byłbym taki optymistyczny.
-
Gio oddala szkic Slithowi, A Slith po chwili Elsie.
-
-A ja tak-uśmiechnęłam się do niego.-Dobra, jeśli mamy iść to chodźmy.
-
Elsa złożyła kartkę i oddała ją Dartimienowi, który schował ją z powrotem. Prawdopodobnie sam się dziwił, co kryje się w jego bezmiarze kieszeni. W tej samej chwili Slith spojrzał w bok i dostrzegł Maud.
- O, nie jesteśmy tu sami! Nareszcie jacyś... Ekhm, niech bedzie: ludzie. Hej, to Maud! No nie? To...
- Tak, wiemy, to Maud. - ucięła Elsa. - Zrozum, że jak będziesz tak wrzeszczeć, to nas usłyszy, a może chce pozostać niezauważona, nie? Przecież nas zna, podeszłaby do nas, gdyby chciała.
- Eee... No tak. - przyznał jej niechętnie rację Slith.
-
Wyprostowałam się gwałtownie wbijając w nich wzrok.
-Al...Oni znają moje imię-mruknęłam półgębkiem.-To zaczyna się robić dziwne.
Przewrócił oczami.
Zauważyłam że nie używam imienia Dante, które nawiasem mówiąc bardzo lubię...Mam problem z wymyślaniem imion postaci a takie fajne imię pozostaje nieużyte ;-;
-
Wszyscy wgapiliśmy się w Maud.
Heh, właśnie dlatego nie chcę, żeby imię Sirfalasa pozostało zapomniane. Chcę, żeby nadal na którymś forum istniał.
-
Pomachałam im z niepewną miną.
-Maud łaskawie możesz mi wyjaśnić...-nie dokończył.
-Nie mam pojęcia o co chodzi. Nie wiem kim są.
-
Slith odmachał z uradowaną miną.
-
Uśmiechnęłam się.
-Nie sądzisz że powinniśmy się wycofać?-spytał unosząc brew.
Zastanowiłam się czy to ma być sprawdzian czy nie.
-Nie sądzę żeby mieli groźne zamiary. A w razie czego nie martw się obronię cię-wyszczerzyłam się w uśmiechu.
Prychnął zakładając ręce na piersi.
-
- I co, ida tu? - spytal Logan, ktory nie widzial nic zza nas wszystkich.
- Nie, nad czyms sie zastanawiaja. - mruknalem. - Czy to mozliwe, ze Maud nas nie pamieta?
- Watpie, nas wszyscy pamietaja. - zasmiala sie Elsa.
- Taa... A pozniej maja z naszego powodu koszmary. - Giovanna parsknela i usmiechnela sie.
-
Dźgnęłam Alagana w ramię i zdecydowanym krokiem ruszyłam naprzód. Przystanęłam w odległości pozwalającej na skuteczną ucieczkę. Przekrzywiłam głowę jak kot gdy patrzy na coś nowego.
-Mam pytanko...Kim jesteście?
-
Zaczelismy gadac wszyscy naraz. Wlasciwie i Elsa siedlismy z boku, czekajac az sie nieco uciszy. Gio rowniez sie nie odezwala.
- ...Log...
- ...Dart...
- ...Sli...
- ...Nie pam...
- ...An...
- ...Imien
- ...Jak...
- ...It...
- ...Co t...
- ...El...
-
Stałam tak osłupiała próbując coś z tego wyłapać.
-
Gio i ja westchnelismy. Uderzylem kantem dloni Slitha w szyje, przez co stalo sie o polowe ciszej. Giovanna walnela Logana w tyl glowy. Wilk upadl do przodu, zaczepiajac