Entopia
Tereny elfów => Złocisty Zamek => Wątek zaczęty przez: Maud w Wrzesień 12, 2013, 15:48:39
-
Kraty...Eeee...Co jeszcze by tu...Aaaaa istoty żywe też. Za tymi kratami.
-
Weszłam ze strażnikiem który mruczał coś pod nosem otwierając jedną z cel. Wczłapałam do środka. Uniosłam brew patrząc jak odsuwa się jak najdalej zamykając drzwi. Kajdany zapięły się same. Rozłożyłam się na podłodze wyłożonej słomą.
-
Mruknełam coś gdy strażnik przyszedł zabierając mnie. Wróciłam pod pół godzinie z szkarłatnym odbiciem dłoni na policzku.
-
Usiadłam odwrócona plecami do wejścia.
-
Ślad nadal nie znikal, przeciwnie był wyraźniejszy. Burknęłam cos nieprzyjemnie. Cofnęłam się do kąta.
-
Wszedłem. Za mną weszli rozglądając się Dartimien i Elsa.
-
Wcisnęłam się jeszcze bardziej. Z namysłem przemieniłam się w kotkę. Kajdany zmieniły swój rozmiar tak by pasować na lapy. Zwinełam się w kłębuszek przysypiając.
-
Elsa zaczęła z ciekawością zaglądać do cel. Dartimien trzymał się z tyłu, w razie czego nas osłaniając. W jednej z cel zauważyłem kota z kajdankami na łapach.
-
Nawet nie otworzyłam oczu. Zsunęłam się tylko jeszcze bardziej w ciemność.
-
Uniosłem brew.
- Maud? Co ty tu robisz?
Dartimien spojrzał na mnie ze zdziwieniem, a Elsa zaglądnęła do ciemnej celi.
- Gdzie ona jest? Jakoś jej nie widzę... A, ten kot?
-
Prychnęłam. Otworzyłam jedno oko machając ogonem.
-
Elsa przekrzywiła głowę.
- To ty jesteś Maud? Nie wiedziałam, że jesteś kotołakiem. Chyba, że jesteś kotką czarownicy, tak jak ja.
-
Syknęłam nagle przemieniając się w człowieka. Podniosłam do oczu poparzoną dłoń i spojrzałam stygnące kajdany.
-Owszem, jestem kotołakiem-powiedziałam zduszonym głosem.
-
Elsa zmrużyła fioletowe oczy.
- Co sie stało? Czemu tu jesteś?
-
Uniosłam brew.
-Will ma spore znaczenie wśród moich pobratymców. No i Vervad zdaje się trochę się mnie boi.
-
Elsa uniosła brwi.
- A co to ma do rzeczy?
-
-Dużo-mruknęłam zamyślona.
-
- Jakoś nie widzę związku. - Elsa wskoczyła na ramiona Dartimienowi, w locie zamieniajac się w kotkę.
-
Spuściłam wzrok. Chyba najgorsze miejsce.
-
Elsa przeciągnęła się.
- Wyjąć cię z tąd?
-
-Sama sobie poradzę-mruknęłam.
-
Kotka wzruszyła ramionami.
- Idziemy? Chciałabym obejrzeć cały zamek.
-
Przymknęłam oczy sięgając umysłem gdzieś dalej.
-
- Na pewno ci nie pomóc? - spytał Dartimien z powątpiewaniem.
-
Uniosłam brew gdy po dłuższej chwili przyleciał kruk. Wcisnał się przez kraty trzymając w dziobie klucz. Zostały kajdany. Uśmiechnęłam się do siebie. Wykręciłam dziwnie dłoń aż rozległ się chrzęst. Przecisnęłam dziwnie wykrzywioną rękę przez obrączkę.
-
Dartimien uniósł brwi. Machnąłem na nich ręką i ruszyliśmy korytarzem ku wyjściu.
-
Kruk przyglądał się moim poczynaniom podskakując.
Wstałam biorąc klucz i otwierając drzwi. Wyszłam z celi z krukiem na ramieniu.
-
Elsa zeskoczyła z ramion Dartimiena i ruszyła w przeciwną stronę. Wcisnęła głowę przez kraty do celi.
- Jest tu kto?
-
Jakaś ręka sięgnęła ku mojej dłoni przez kraty. Trzepnęłam ją zdrowo.
-
- Uuuuuu... Halo, jest tu ktoś?! - darła się dalej Elsa z głową między kratami jakiejś celi.
-
Zatrzymałam się w pół drogi. Przede mną stał Vervad wyraźnie zrozpaczony moim wyjściem z celi. Złapałam go za ubranie wymierzając policzek. Przygniotłam go do jakiejś celi.
-
Elsa wyrwała głowę z krat. Zjeżyła się i zasyczała.
-
Popatrzyłam na niego z kamienną twarzą. Kruk na moim ramieniu pozostał niewzruszony.
-Mogłabym teraz odkroić ci głowę-warknęłam- Ale tego nie zrobię.
-
Elsa zawróciła do nas i znów ruszyliśmy.
-
-Szkoda mojego czasu dla ciebie-trzepnełam go pozbawiając przytomności. Ruszyłam w stronę małych szafeczke w poszukiwaniu mojego łuku.
-
Zamyśliłem się. Obok mnie nagle Dartimien runął jak długi na podłogę, w ostatniej chwili robiąc przewrót w przód i stając na nogach. Okazało się, że to Elsa podeszła mu pod nogi, miaucząc przeraźliwie.
-
Najwyraźniej za słabo go walnęłam. Ocknał się podchodząc do mnie od tyłu. Kruk zakrakał ostrzegawczo i odwróciłam się błyskawicznie.
-
Dartimien zmierzył Elsę wściekłym spojrzeniem, które zignorowała i dalej miauczała okropnie.
-
Uniosłam brew. Zadrżał.
-
Dartimien podniósł zrzędzącą Elsę do góry za skórę na karku. Uśmiechnęła się słodko. Dartimien parsknął i puścił Elsę. Zamieniła się w człowieka, wciąż szeroko się uśmiechając.
-
Założyłam ręce obserwując go. Cofnął się i nagle skoczył do przodu z nagim mieczem. Odsunęłam się robiąc przewrót i ledwie unikając ran.
-
Dartimien zerknął na człowieka z mieczem i znów spojrzał na Elsę. Kotka czarownicy zajrzała przez nastepne kraty, w celu sprawdzenia zaludnienia cel. Obserwowałem ją, spokojnie opierając się o ścianę.
-
Odebrano mi noże więc nie bardzo miałam czym się bronić. Oczywiście został mi jeden, ale był mały i w obronie na nic by się zdał. Chwyciłam jakiś pręt zasłaniając się przed następnym ciosem i prychnęłam. Był spory, ciężki i na pewno źle wyważony.
-
Przeniosłem wzrok na Maud. Nie ruszyłem się z miejsca. Elsa zaczęła zaglądać do następnych cel. Dartimien obserwował ją ponuro.
-
Zmarszczyłam brwi uchylając się. Łup, Vervad odskoczył zaskoczony gdy kruk obok mnie gwałtownie zmienił postać.
-Eee...Sohan? Musiałeś to robić?-spytałam spoglądając na chłopaka.
Skinał głową przygniatając stopą Vervada do ziemi i spoglądając na mnie hipnotyzującymi oczami.
-
Nie poruszyłem się. Przeniosłem tylko wzrok na Elsę. Dartimien wyjął sztylet i zaczął go ostrzyć.
-
-Dobrze głupcze, teraz jeśli masz tutaj jakikolwiek szacunek zwrócisz jej broń-warknął zakładając ręce na piersi.
Vervad podniósł się bezradnie i odszedł wyciągając moje sztylety i łuk. Wzięłam je.
-
Zamyśliłem się. Elsa zaczęła biegać po korytarzu, zaglądając do cel. Dartimien obserwował ją zniecierpliwiony. Czekaliśmy już tylko na nią.
- A podobno chciała zwiedzić cały zamek. - mruknałem.
-
Sohan prychnął zmieniając się w kruka.
-
Dartimien mruknął coś tylko. Elsa dalej latała od celi do celi, najwyraźniej zupełnie zapomniawszy o zwiedzaniu zamku.
-
Posłałam ptakowi delikatny uśmiech. Vervad zniknął.
-
Przyglądałem się Elsie ze znudzeniem.
-
Wycofałam się do wyjścia bezgłośnie. Przemieniłam się w kotkę wybiegając.
-
Elsa zmieniła postać na kocią i wspięła się jakieś kraty. Westchnąłem.
- Elsa, chodź już. Tam nikogo nie ma. Idziemy. - stanowczo złapałem Elsę i wyszedłem. Dartimien rozejrzał się i również wyszedł.